Żużel. Nie chcemy zagranicznych klubów w Polsce? Za chwilę możemy mieć problem

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kai Huckenbeck
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kai Huckenbeck

Zagranicznym klubom rywalizującym w polskim żużlu przekazano, że od roku 2025 będą mogły jedynie występować w 2. Lidze Żużlowej. Nie wszystkim ten pomysł się podoba. Część środowiska zwraca uwagę, że wkrótce możemy mieć z tego powodu problemy.

Kilka lat temu Lokomotiv Daugavpils był bliski jazdy w PGE Ekstralidze. Łotysze wygrali nawet I-ligowe rozgrywki, ale wtedy okazało się, że nie mogą awansować do elity. Jako powód wskazano m.in. konieczność posiadania spółki akcyjnej na terenie Polski.

Nieoficjalnie wiadomo jednak, że ekstraligowe ośrodki niechętnie zapatrywały się na pomysł dalekich wojaży na Łotwę. Pojawiły się też obawy, że zagraniczna ekipa może zostać... mistrzem Polski. Łotysze pogodzili się z losem, aż w końcu Lokomotiv stał się średniakiem, który spadł do 2. Ligi Żużlowej.

W ostatnich latach w 1. Ligi Żużlowej z powodzeniem startował za to niemiecki Trans MF Landshut Devils. Profesjonalizacja rozgrywek na tym szczeblu sprawiła, że również względem "Diabłów" pojawił się obowiązek m.in. posiadania spółki akcyjnej. Dlatego Niemcy wycofali się z I-ligowego ścigania i w sezonie 2024 zobaczymy ich w najniższej klasie.

ZOBACZ WIDEO: Dominik Kubera z medalem w Grand Prix? Menedżer nie ma wątpliwości

We wtorek podczas spotkania szefów polskiego żużla przekazano, że od roku 2025 w 1. LŻ będą mogły rywalizować kluby posiadające stadion w Polsce. W praktyce oznacza to, że drużyny z Daugavpils czy Landshut, nawet jeśli wygrają 2. LŻ i założą spółkę akcyjną w naszym kraju, nie będą miały możliwości rywalizacji na zapleczu PGE Ekstraligi.

- To jest problem, który znamy nie od dziś. Mieliśmy przecież okres, gdy Lokomotiv świetnie sobie radził i miał szansę zwojować PGE Ekstraligę. Wtedy zrobiono wszystko, aby wyhamować ich zapędy. Kto wie, czy dla promocji żużla nawet nie byłoby czymś ciekawym, gdyby ekipa z Łotwy została mistrzem Polski - komentuje Marta Półtorak w rozmowie z WP SportoweFakty.

Zdaniem byłej prezes Stali Rzeszów, polscy działacze w tej chwili wykazują się brakiem konsekwencji. - Jak dopuszczamy zagraniczne kluby do polskich rozgrywek, to z wszystkimi profitami i konsekwencjami. Jak promujemy żużel, to na całego. Stawianie jakichś wymogów albo ultimatum jest niezrozumiałe - dodaje.

Półtorak nie ukrywa, że kluby z Daugavpils i Landshut lada moment mogą się wycofać z polskiej ligi, bo tamtejsi kibice chcieliby mieć szansę oglądać największe żużlowe gwiazdy, a ciągłe obserwowanie 2. LŻ z niezbyt głośnymi nazwiskami w składach może być na dłuższą metę nieciekawe.

- Czy te kluby będą się zadowalać wieczną 2. LŻ? Wątpię i mogą uznać, że taka jazda bez perspektywy awansu jest bez sensu. Co wtedy? Pragnę zauważyć, że ośrodek w Rawiczu ma problemy. Żużel ligowy ciągle nie wrócił do Krakowa i Świętochłowic. Nagle się może okazać, że na II-ligowym szczeblu mamy kadłubowe rozgrywki z czterema drużynami - podsumowuje Półtorak.

Czytaj także:
Duża inwestycja na stadionie Falubazu. Koszt to kilka milionów złotych
Chcieli wyrwać rywalowi czołowego zawodnika ligi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty