[b]
Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Gary na początek powiedz, co u ciebie? W ostatnim czasie była o tobie mowa ze względu na twój stan zdrowia. Powiedz, jak się czujesz?[/b]
Gary Havelock, Indywidualny Mistrz Świata 1992, były angielski żużlowiec: Jest całkiem ok. Operacja się udała, przyniosło to skutki. Wypadek, który miałem w 2012 mocno mną potargał. Połamałem wiele kości, a wszystko ciągnęło się za mną bardzo długo. Zabieg jest konsekwencją tamtych zdarzeń. Każdego dnia czułem ogromne nerwobóle. Najgorszy ból jaki czułem w swoim życiu. Po operacji przez dwa miesiące miałem wrażenie, że czuje się gorzej. Potem sytuacja ustabilizowała się. Jeśli patrzeć na to, w tym kierunku to była dobra decyzja. Polepszyło się, ten ból nie koncentruje się już w jednym miejscu. Wcześniej czułem, jakby mnie ktoś miażdżył w imadle. Wciąż muszę na siebie uważać, a ten ból jest dla mnie znakiem ostrzegawczym. Jestem w stanie więcej zaplanować, zrobić więcej. W sytuacji, gdy moja mama niedawno zmarła, a ona opiekowała się moim tatą (Brian Havelock - były żużlowiec, dop.red.), to teraz ja poświęcam mu więcej uwagi. Znoszę to wszystko, da się z tym żyć.
A jak minął ci 2023 rok? W jednej z naszych ostatnich rozmów wspominałeś, że chciałbyś pracować w Polsce albo pomagać młodemu zawodnikowi, być wciąż zaangażowanym w żużel.
Całkiem intensywnie. W tym roku zostałem poproszony o kilka rad i wskazówek dla Bena Triggera. Spotkaliśmy się na torze w Redcar, mieszkam tam 5 minut od stadionu. Potem pojechaliśmy na Ekstraliga Camp, gdzie zapytano mnie o zajęcia z młodymi zawodnikami. To była wielka radość dla mnie, że ktoś chce, abym dzielił się swoim doświadczeniem i wiedzą.
Tak jak mówisz byłeś na Ekstraliga Camp. Jakie masz wrażenia?
Całą inicjatywę oceniam jako znakomitą. Młodzi mogą się pokazać, nauczyć jak prowadzić swoją karierę, jakich błędów unikać. Nie było tam jeszcze chłopaka, który poustawiałby tam całe towarzystwo i będzie można jasno powiedzieć, czy będzie mistrzem świata. Ale to nic nie zmienia. Wszystko przed nimi. Nicki Pedersen nie miał wrodzonego talentu do żużla, do ścigania, ale doszedł do wszystkiego ciężką pracą i determinacją. Podobał mi się William Cairns, on może być dobry.
ZOBACZ WIDEO: Czy Janusz Kołodziej marnuje się w Fogo Unii Leszno?
Od jakiegoś czasu powtarzasz, że śledzisz rozgrywki PGE Ekstraligi. W takim razie, jak ci się podobał miniony sezon?
Rozgrywki kolejny raz były fantastyczne. Niestety przytrafiło się też wiele kontuzji. Wielka szkoda, że przydarzyły się akurat w takim momencie, bez nich końcówka byłaby jeszcze ciekawsza. Gdybym widział oba zespoły z Lublina i Wrocławia w pełnych składach w tym finale, to byłoby to rewelacyjne zakończenie sezonu, gdzie spotykają się naprawdę dwie mocne ekipy. Cóż, za kilka lat nikt nie będzie pamiętał, że Wrocław był drugi, liczą się tylko zwycięzcy.
Platinum Motor Lublin obronił tytuł, padają opinie, że przyszły sezon także będzie należał do nich.
Wcale się nie dziwię. Mając Bartosza Zmarzlika czy Fredrika Lindgrena ta drużyna jest z jednej strony doświadczona. A z drugiej są młodzi jak: Mateusz Cierniak czy Wiktor Przyjemski. Ciężko znaleźć słabe punkty.
W Lublinie zarząd stanął przed trudnym wyborem. Ktoś z trójki Jack Holder-Lindgren-Jarosław Hampel musiał opuścić drużynę. Ostatecznie klub opuści ten ostatni. A ty jaką podjąłbyś decyzję?
Na początek wybrałbym tego, który jest najpewniejszy i najbardziej rokujący na przyszłość czyli Jack Holder. Patrzę tu też na jego wiek. Wchodzi już w taki czas, że będzie głodny sukcesów i jak najlepszych występów. Nie ukrywam, że gdybym miał podjąć decyzję, byłoby mi bardzo trudno. Nie da się tego połączyć i nikt by z tego rozwiązania nie był zadowolony (śmiech). Jarek Hampel przekonuje mnie na torze w Lublinie. Jest znakomitym startowcem, a proste w Lublinie są długie, umie dobrze rozpędzić motocykl. Freddie Lindgren wydaje mi się lepszym i skuteczniejszym na wyjazdach, ale prawda jest taka, że gdybym miał wystarczająco kasy, to zakontraktowałbym całą trójkę i używał ich w zależności od sytuacji. Jarek jest nadal wspaniałym zawodnikiem i będzie dobrze jechał w kolejnym roku, choć w innym klubie.
Jesteś zaskoczony tym, że Wiktor Przyjemski wybrał właśnie drużynę z Lublina?
Oglądałem też pierwszą ligę i widziałem jak ten chłopak radzi sobie z bardziej doświadczonymi. Wystarczy, że spojrzysz na jego statystyki. Ekstraliga to miejsce dla niego. Lublin ma bardzo ważny atut względem innych klubów. Finanse to nie wszystko, liczą się też inne rzeczy. Dlaczego masz nie iść do klubu, w którym jeździ mistrz świata Bartosz Zmarzlik? Na miejscu Wiktora Przyjemskiego wybrałbym tak samo. Możliwość oglądania mistrza, słuchania jego rad i bycia w klubie bardzo dobrze poukładanym są moim zdaniem decydujące.
Nie sposób nie zapytać cię o najbardziej wyróżniającego się zawodnika PGE Ekstraligi. Kto ci się najbardziej podobał w tym roku?
Mateusz Cierniak. Od początku widziałem w nim bardzo dobrego żużlowca. Będąc przy Zmarzliku obserwuję, że nabiera pewności, w której potrafisz sobie radzić z najlepszymi zawodnikami ligi czy Grand Prix. Nie boi się i nie ma kompleksów, by ostro z nimi walczyć. Po trochu pokonywał tych lepszych i staje się to powoli dla niego regułą. Można na niego liczyć coraz częściej. Ma zdolności by być kimś w tym sporcie. Lublin kontraktując go podjął bardzo dobrą decyzję. Zawodnik tej klasy na rezerwie, to groźna broń w rywalizacji z mocnymi ekipami, czy w sytuacji, gdy masz kontuzje. Jeśli nie masz silnych juniorów, zapomnij o walce o medale.
Na co zwróciłeś uwagę jeśli chodzi o postawę Mateusza Cierniaka?
Widzę, że zaczyna brać przykład z Bartka i w pewnych kwestiach upodabnia się do niego. Jego wejścia i wyjścia z łuków są dynamiczne, praktycznie nie widzisz, że gubi się albo traci panowanie. Nie każdy to wytrzymuje, jak niektórzy zawodnicy, którzy chcą mocno naciskać, ale te bardzo ambitne starania potrafią więcej zepsuć.
Starty też są na wysokim poziomie. Za moich czasów tłumaczyłem młodym chłopakom, żeby nie bali się inwestować w sprzęt i dbali o sprzęgło, które w żużlu jest bardzo istotne. To gwarantowało 75% sukcesu na starcie. Teraz to jest 95%. W 80-tych i 90-tych mogłeś nie być świetnym startowcem, ale potrafiłeś zrobić karierę. Dziś to prawie niewykonalne.
A kto twoim zdaniem mógłby być rozczarowaniem? Był ktoś, od kogo oczekiwałeś znacznie więcej?
Wymienię nawet kilku, choć każdy z nich miał lepsze i gorsze momenty. Maksym Drabik, oczekiwałem nieco więcej od niego, tym bardziej, co pokazywał jeszcze kilka lat temu. Trochę Mikkel Michelsen. Robert Lambert? Też, ale wybronił się lepszą końcówką sezonu. Na więcej było też stać Jakuba Miśkowiaka.
Czy zapadnie ci coś z tego sezonu w szczególności? Jakiś wyścig a może sytuacja torowa?
Na pewno te kontuzje pod koniec roku, w tym dość nietypowy upadek Maćka Janowskiego. Czy z tyloma kontuzjami możesz myśleć o czymś więcej? Patrząc na późniejszy skład Sparty pomyślałem sobie, Charles Wright? Na motocyklach Taia Woffindena, może to się jeszcze uda, bo Wright już trochę się ściga i to z nie najgorszym skutkiem, ale Connor Bailey? Nie sądzę. To jeszcze nie ten poziom.
Skoro tak podoba ci się polska liga, to jakie wskażesz największe walory PGE Ekstraligi?
Polska liga jest znakomita. Startują tam najlepsi zawodnicy na świecie. Poziom rozgrywek jest najwyższy na świecie. Tory są bardzo fajne, szerokie, długie, co sprzyja widowisku. Angielskie tory są techniczne, co sprawia, że możesz używać nawet połowy gazu. Niezłe wrażenie robi na mnie też przygotowanie parku maszyn. Każdy żużlowiec ma tam pełen komfort, do tego obecna tv, gdzie możesz obejrzeć powtórki, sprawdzić swoje błędy. Powtórzę to jeszcze raz profesjonalizm i świetna organizacja.
Gdybyś miał możliwość zmienić coś w polskim żużlu, to co byś zrobił? Może wprowadzenie KSM albo powiększenie ligi?
Zwróciłbym uwagę na kosmetykę toru między biegami. To trudne do wykonania, szczególnie w trakcie lata. Równania po biegach skazują niektórych zawodników na porażkę, pozostali muszą się mierzyć z ciężkim materiałem. Spróbowałbym to trochę zrównoważyć. Wypuszczać polewaczkę naprzód, po czym ciągnik niech zmiesza i wyrówna ten materiał.
Nie podobało mi się, że nie można było wiele zrobić, gdy w drużynie jest szpital. Być może, Polska powinna pomyśleć o czymś na wzór Wielkiej Brytanii, szczególnie przed decydującą fazą sezonu. Jeśli tracisz czołowych 2-3 zawodników, to nie jest komfortowe, a tak będziesz mógł zastąpić go zawodnikiem z innej drużyny o tej samej lub niższej średniej.
U24? Tym przepisem Ekstraliga daje szanse zawodnikom na rozwój. To od ciebie zależy, czy ją w pełni wykorzystasz. Żużlowcy w Anglii mają znacznie trudniej. Musimy dać szansę rozwoju młodym.
Ekstraliga na 10 zespołów? Czemu nie. Więcej ośrodków otrzyma szansę na rozwój, a kibice na oglądanie ścisłej czołówki. Myślę, że kilka klubów pragnie być w Ekstralidze i tam jest ich miejsce, np. Bydgoszcz, to żużlowa ikona, ze względu na tor i historię. Brakuje mi takich klubów w najlepszej lidze.
Podejrzewam, że jest patrzenie z nutką zazdrości, że liga angielska nie dochodzi poziomem do PGE Ekstraligi. 7 klubów w Premiership i 9 w Championship, to jest słaby wynik, patrząc ile drużyn ścigało się np. 20 lat wcześniej. Angielski żużel jest w kryzysie, a o popularności czarnego sportu w Anglii, który w latach 50-tych był dyscypliną numer dwa można już pomarzyć. Co twoim zdaniem jest największym problemem waszego żużla i co zrobić, by zacząć to naprawiać?
Nie chcę do końca mówić na ten temat. Pamiętam jeszcze końcówkę XX, gdy jeszcze jeździłem. Wtedy mieliśmy naprawdę dobre kontrakty z telewizją, a kluby otrzymywały spore wsparcie, gdzieś w wymiarze 100 tysięcy funtów na sezon. Pula naszych pieniędzy zmniejszyła się z biegiem lat, a dzisiaj nie możemy wrócić do tego, co było kiedyś. Nasza dobra passa nie została podtrzymana, a raczej zmarnowana. Anglia to nie jest ten sam grunt, co Polska, gdzie żużel jest priorytetem, tam jest tradycja, budowanie relacji i show. Żużel w Polsce to wielka gra, która przyciąga ludzi na trybuny i przed telewizory. To nasz cel, by Wielka Brytania miała w sobie podobną determinację i energię do rozwijania tego sportu, co w Polsce. Cieszę się, że wróciło do ścigania kilku świetnych zawodników jak: Emil Sajfutdinow czy Jason Doyle. To jednak mały kroczek. Z drugiej strony znika Peterborough czy Wolverhampton, a za chwilę mogą być kolejne ośrodki. W tej kwestii jest bardzo źle, jak spojrzysz, ile klubów jeździło nawet 20 lat temu, nie wspominając o wcześniejszych latach. Jest ogrom pracy do zrobienia.
Polska jest ci bliska, bo to właśnie na polskiej ziemi świętowałeś tytuły Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów(dawniej IMEJ) oraz IMŚ seniorów. Gdybyś miał wskazać dwa najlepsze biegi w swojej karierze, to które?
Najlepszym bez wątpienia jest ostatni wyścig we Wrocławiu w 1992. Ruszałem, z drugiego pola, które było najgorsze. Kamera była umieszczona na wprost ciebie, co nie do końca było widać, kto wygrywa start. Wiedziałem, że taka szansa może się już nigdy nie powtórzyć, przed co czułem troszeńkę presji na sobie.
W 1986 roku, jeżdżąc w drugiej lidze byłem zawodnikiem drugiej linii, byłem tzw. numerem 2 w swoim zespole. Stopniowo nabierałem doświadczenia, przez co w połowie sezonu dostałem szansę na rywalizację w biegach z lepszymi, przeszedłem na numer 5. Na torze Lakeside, Areny Essex były zawody, gdzie jechała ósemka żużlowców, na bieg. Były eliminacje, półfinały i finał. Właśnie w drugim z półfinałów miałem czwarte pole i wychodząc z pierwszego łuku byłem ostatni na ośmiu zawodników. Wyobraź sobie jazdę na tak wąskim i technicznym torze przez 10 okrążeń. Minąłem wszystkich w trakcie trzech okrążeń. To była rewelacja, finał także wygrałem.
Z pewnością były takie sytuacje w trakcie twojej długiej kariery, że chciałeś zrobić coś lepiej, ale popełniłeś błąd. Pamiętasz choć jedną taki wyścig czy zawody?
Było tego wiele. Jednak jedno rzuca mi się w oczy. We wtorek miałem jechać mecz w Szwecji, w jednym zespole z Leigh Adamsem i Tonym Rickardssonem przeciwko Vastervik. Pomyślałem, świetna sprawa, będę miał trening przed eliminacjami, które były kilka dni później. Szkoda, bo miałem wypadek w pierwszym biegu i pojawił się problem z barkiem. Zostałem i zacząłem się kurować. Tony objął mnie opieką, zaproponował mi w pewnym momencie swój silnik, na którym ścigał się w tym spotkaniu, zdobył na nim 21 punktów i pobił rekord toru. Po takim pytaniu, pomyślałem sobie: "O tak! Pewnie!". Prawda jest taka, że to był dobry silnik, ale nie było w nim nic szczególnego. Użyłem jednostki Tony’ego w trzech biegach, a potem swojej. Kompletnie mi nie poszło, zrobiłem kilka punktów i nie awansowałem dalej. To tylko potwierdzało jakim zawodnikiem był Tony Rickardsson.
Startowałeś w Polsce przez kilka sezonów, choć pewnie myślałeś nad lepszą karierą nad Wisłą. Gdybym zapytał cię o najlepsze wspomnienia z Polską, to co odpowiesz?
Gdy startowałem dla Piły to trafiłem na dobrych ludzi, wśród nich Krzysztof, który pokazał mi Piłę i okolicę. Miałem okazję łowić ryby nad polskim jeziorem. W Częstochowie dobrze pamiętam nasze szalone spotkanie z Joe Screenem i Markiem Cieślakiem (śmiech). Utkwiła mi zmiana życia w Polsce. Gdy przyjeżdżałem tu w latach 80-tych, a później na początku lat 90-tych to było widać, jak Polska szybko się zmienia i chce iść w dobrą stronę. Jak szarość i marazm zamieniła się w kapitalizm, gdzie powstawały nowe restauracje, sklepy, obiekty.
Może przydarzyła ci się jakaś śmieszna sytuacja związana z Polską?
Dużo tego było (śmiech). Mój pierwszy zespół, Stal Gorzów. Stanisław Chomski był wówczas trenerem, na którego mówiło się Stanley. W klubie był też jeszcze jeden działacz oraz główny mechanik, na nich też mówiło się tak samo. Kiedy wygraliśmy mecz, szliśmy do restauracji coś zjeść i wypić piwko to krzyczałem nie raz "Stanley!", a potem cała trójka odwracała się do mnie, nie wiedząc, którego zaczepiam.
W tym roku obchodzimy 100-lecie sportu żużlowego. Jesteś w gronie IMŚ, więc zapytam cię, czy twoim zdaniem kalendarz SGP 2023 był godny tej rocznicy?
Patrząc na to, to oczekuje się więcej od promocji żużla. Pewnie, że chciałbym obejrzeć mistrzostwa świata w tym sporcie na wszystkich kontynentach. Trzeba próbować i nie można stać w miejscu. Marzy mi się żużel w Hiszpanii albo w Paryżu. Na świecie są kraje, które kochają nowości. Wystarczy spojrzeć na Chiny czy Japonię. Tam mogłoby być naprawdę ciekawie. Japończycy kochają motoryzację i mają swoją wersję speedwaya (AutoRace), co jest dla mnie niesamowite! Pomyślałbym też Indonezji, kraj o ogromnej populacji. Być może jest we władzach za dużo liczenia i dlatego stoimy w miejscu.
Niedawno przyznano dzikie karty na SGP 2024. Jak oceniasz wybór dokonany przez organizatorów cyklu? Wielu nie podoba się ten zestaw i oznacza osłabienie stawki.
Jestem za tym, by jak najwięcej zawodników z różnych krajów jeździło. Nie wziąłbym Lebiediewa, Kubery czy Huckenbecka. Są najlepsi w swoich krajach, ale zdecydowanie wyżej stawiam tych, którzy są mocni ogólnie. Do cyklu zaproponowałbym Janusza Kołodzieja. Nie wiem, co się dzieje z Maćkiem Janowskim. Jego wyniki w cyklu rozczarowują, rozumiem kontuzje, ale on nie był w najwyższej formie w tym roku. Ten chłopak zasługuje, by osiągać wysokie cele, a prywatnie jest znakomitym gościem. Sezon przerwy? Mam nadzieję, że mu to pomoże, szybko wróci i złapie właściwy rytm. Ta sama historia jest z Max Fricke Max Frickem. Ma za sobą wygrane rundy, ale nie może pójść wyżej.
Jakiś czas temu myślałem, że Maksym Drabik będzie dążył do Grand Prix, ale nie zrobił kroku w przód. Prawda jest taka, że nie ma tych zawodników zbyt dużo, więc trzeba obracać się wokół tych samych nazwisk, to jest kolejna konsekwencja braku żużlowców w innych krajach. Anders Thomsen mógłby jeszcze kolejny sezon pojeździć w cyklu. Ciekawym wyborem byłby Mateusz Cierniak, jest IMŚJ, co roku robi postęp. Dlaczego nie spróbować?
4 listopada przypadają twoje 55. urodziny. Polscy kibice pamiętają cię jako charakterystycznego i charyzmatycznego mistrza. Składam ci serdeczne życzenia. Czy masz jakieś, które chciałbyś aby się spełniło?
Moim wielkim marzeniem jest, by w angielskim żużlu znalazła się osoba, które weźmie się za żużel w Wielkiej Brytanii. Będzie mieć pieniądze, wiedzę i plan, jak zbudować tu świetną dyscyplinę. Chciałbym, by w moim kraju znów ścigało się wielu zawodników z czołówki, a talenty szkoliły się i chciały się rozwijać na różnorodnych, technicznych torach.
Rozmawiał Konrad Mazur, dziennikarz WP SportoweFakty
Spodobał ci się artykuł? Zajrzyj TUTAJ!
Zobacz także:
Żużel. Wyciąganie wniosków po sezonie. Kolejne wzmocnienie we Włókniarzu?