To już kolejny sezon, w którym dużo mówi się o opóźnieniach w płatnościach akurat w Wybrzeżu Gdańsk. Rok temu klub przystąpił do rozgrywek na podstawie licencji nadzorowanej i ostatecznie nie poniósł zbyt dotkliwych konsekwencji swojego zachowania.
Tym razem władze nad rozgrywkami 1. Ligi Żużlowej przejęła PGE Ekstraliga, a ta spółka zamierza zaostrzyć kurs wobec klubów, które nie wywiązują się ze swoich zobowiązań w terminie. Od teraz sankcjami za nieterminowe płatności ma być nie tylko licencja nadzorowana, ale przede wszystkim wysoka kara finansowa, a nawet start w rozgrywkach z ujemnymi punktami.
Z naszych informacji wynika, że już w listopadzie do władz żużla zgłosili się wierzyciele gdańskiego klubu z informacją o niezapłaconych fakturach. Dokładna skala problemu nie jest znana, ale w środowisku mówi się o naprawdę dużych kwotach, które nie zostały zapłacone w regulaminowym terminie.
ZOBACZ WIDEO: Czy Janusz Kołodziej marnuje się w Fogo Unii Leszno?
To ważna informacja, bo od lat w żużlu obowiązuje zasada, że wszystkie płatności wobec podmiotów zrzeszonych w PZM muszą być zrealizowane do końca października. Do tej pory za opóźnienia nie groziły jednak w rzeczywistości zbyt surowe konsekwencje.
Proces licencyjny rusza oficjalnie na początku grudnia, a już po kilku dniach audytu będzie wiadomo, jak wygląda sytuacja finansowa Wybrzeża. Jeżeli potwierdzą się informację o opóźnieniach, to klub może mieć duże problemy. Już teraz w PZM mówi się otwarcie, że brak uregulowania płatności do grudnia może oznaczać automatyczne wyrzucenie klubu z ligi. To jednak mało realny scenariusz, to wszyscy wierzą, że do tego czasu klub ureguluje zaległości. Nawet jeśli optymistyczny scenariusz się zrealizuje, to i tak gdańszczanie raczej nie unikną konsekwencji.
Po raz pierwszy od lat wśród władz polskiego żużla tak otwarcie mówi się o wysokich karach za opóźnienia w płatnościach. Ostatecznie wysokość kary ma zależeć od skali opóźnień. Wśród działaczy nie brakuje jednak opinii, że jeśli okaże się, że licencja nadzorowana nie przyniosła skutku, to powinno pójść się o krok dalej i ukarać klub ujemnymi punktami. To skuteczniej niż cokolwiek innego mogłoby zmobilizować gdańszczan, by za rok sytuacja się nie powtórzyła.
Ta sytuacja ma dotyczyć wszystkich zespołów, które do 31 października nie zdołają wywiązać się ze swoich zobowiązań. Działacze wierzą, że taka forma presji może zmobilizować kluby, a przede wszystkim ostudzić entuzjazm prezesów w czasie negocjacji nowych kontraktów z zawodnikami.
Do klubu w Gdańsku wysłaliśmy pytania dotyczące sytuacji finansowej i ewentualnych konsekwencji za opóźnienia w płatnościach. Przedstawiciele Wybrzeża nie chcieli jednak na nie odpowiedzieć i przesłali nam jedynie krótki komunikat, który już wcześniej opublikowali na swojej stronie.
- W związku z doniesieniami pojawiającymi się w przestrzeni medialnej, GKŻ Wybrzeże informuje, iż zgodnie z planem, Klub żużlowy z Gdańska przystąpi do procesu licencyjnego na sezon 2024. Od 2015 roku GKŻ Wybrzeże wywiązuje się ze wszystkich swoich zobowiązań i w tym roku nic we wspomnianym zakresie nie ulegnie zmianie - czytamy w oświadczeniu.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Jest odpowiedź z Polski na słowa Rosjanina
Chris Holder? Sam się ukarał