Ostatnio informowaliśmy, że tolerancja dla klubów, które spóźniają się z płatnościami ma się skończyć już w tym roku. Jeśli audyt pokaże, że klub do końca października nie rozliczył się ze wszystkich zobowiązań, to będzie grozić mu wysoka kara finansowa, a nawet odjęcie punktów w ligowej tabeli. To ma odstraszyć kolejnych, którzy podpisują gigantyczne kontrakty bez pokrycia w budżecie.
Do tej pory najwięcej mówiło się o Enerdze Wybrzeżu Gdańsk, bo w ostatnim czasie oficjalne informacje od wierzycieli dostawali w tej sprawie przedstawiciele PZM. Ostatecznie sytuację finansową klubu poznamy na początku grudnia, gdy rozpocznie się proces licencyjny.
Okazuje się jednak, że nie wszyscy są zwolennikami pomysłu karania takich klubów odjęciem punktów.
- Moim zdaniem to byłaby zbyt duża ingerencja w sport. Choć wiem, że w innych dyscyplinach, to norma, to ja jednak zalecałbym żużlowym inne rozwiązanie. Do tego potrzebna jest jednak konsekwencja i duża odwaga. Moim zdaniem kluby nie powinny otrzymywać licencji dopóki nie wywiążę się ze wszystkich kontraktów. Kto nie zapłacił, nie dostaje zgody na start w lidze - uważa legendarny trener, Marek Cieślak.
Jego zdaniem potrzebne jest tak radykalne rozwiązanie, bo coraz częściej słychać, że kluby żużlowe mają problem ze spłacaniem na czas wszystkich kontraktów. Ceny idą do góry, a nikt nie zastanawia się, czy za rok będzie miał pieniądze, by wypłacić wynagrodzenia. Konieczne jest więc rozwiązanie, które "schłodzi" głowy prezesów.
- Mam wrażenie, że w ostatnich latach sporo było klubów, które nie płaciły na czas, ale wszystkim uchodziło to na sucho. To w naturalny sposób powoduje, że inni też zaczynają czuć się bezkarni. Czas więc zmienić taktykę i podchodzić do każdego przypadku bardziej surowo - dodaje Cieślak.
ZOBACZ WIDEO: Czy Janusz Kołodziej marnuje się w Fogo Unii Leszno?
Czytaj więcej:
Będzie rewolucja w polskich ligach od 2025 roku?!
Były żużlowy mistrz Polski skazany za zabójstwo