27-latek był trzecim najlepszym zawodnikiem tegorocznych zmagań w Premiership, a pod względem średniej wyprzedzili go wyłącznie Jason Doyle oraz Emil Sajfutdinow.
Samo Leicester Lions nie zdołało jednakże awansować do fazy play-off i oficjalnie zakończyło rozgrywki najwyższego szczebla rozgrywkowego na Wyspach na piątym miejscu.
Max Fricke był zdecydowanym lider swojej drużyny i tak naprawdę rzadko kończył spotkania bez dwucyfrowej zdobyczy. Stewart Dickson przyznał, że zatrzymanie Australijczyka było celem numer jeden klubu. - To dla nas ważny ruch - powiedział w rozmowie z leicesterspeedway.com szef zespołu.
- Bardzo ważne było, aby był szczęśliwy. On z kolei powiedział, że Leicester to jedyne miejsce, w którym chciał pojechać. To zawsze miło słyszeć. Moim zdaniem w przyszłym roku musi pokonać Doyle'a oraz Sajfutdinowa, a jeśli to się uda, to możemy osiągnąć jeszcze lepszy wynik. Najważniejsze jednak, że to profesjonalny zawodnik o bardzo wysokiej jakości. Jesteśmy zachwyceni jego pozostaniem - dodał.
Max Fricke na razie jest pierwszym oficjalnie potwierdzonym zawodnikiem Leicester Lions na sezon 2024, ale już niedługo można spodziewać się kolejnych ogłoszeń.
ZOBACZ WIDEO: Trudniejszy proces licencyjny. Czy kluby mogą zostać wyrzucone z ligi?
Czytaj także:
- Żużel. Pod taką nazwą pojedzie Polonia Bydgoszcz. Jest nowy kapitan
- Żużel. Co z przyszłością Kolejarza Rawicz? Mamy komentarz miasta!