Pierwszy taki przypadek u Pawlickiego. Zaskakująca decyzja zawodnika

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki

Piotr Pawlicki nie może być zadowolony ze swoich wyników w 2023 roku. Ostatecznie nie sprostał wysokim oczekiwaniom i po roku odszedł z Betard Sparty Wrocław. Najciekawsze jest jednak to, co stało się później. To pokazuje, jak mocno się zmienił.

Do tej pory charakterystycznym elementem każdej przerwy między sezonami była całkowita rewolucja u Piotra Pawlickiego. Zawodnik żonglował silnikami, zmieniał tunerów oraz mechaników, a także sposób przygotowań.

Tym razem, choć wyniki nie były satysfakcjonujące, u żużlowca jest zupełny spokój. W kolejnym sezonie Pawlicki będzie współpracował z tymi samymi mechanikami, a współpraca z tunerem Ashley'em Holloway'em została oceniona na tyle dobrze, że Brytyjczyk wciąż będzie jego jedynym dostawcą sprzętu. Najbliższy rok ma być poświęcony przede wszystkim na ustabilizowanie formy i wszystkiego wokół siebie.

Wiele wskazuje na to, że zawodnik oszczędzi sobie kolejnej rewolucji sprzętowej związanej z szukaniem magicznej recepty na nagłą poprawę wyników. Zamiast charakterystycznego dla niego chaosu, ma być spokój i konsekwencja.

ZOBACZ WIDEO: Mistrz Polski "dostaje po pysku"?! Mocne słowa prezesa

Rok temu żużlowiec zakupił w warsztacie Ash-Tech aż pięć silników. Nigdy nie oszczędzał na sprzęcie, ale to wcale nie jest okazywało się idealnym sposobem na poprawienie wyników. Często bowiem wprowadzało dezorientację i powodowało brak pewności podczas pierwszej części sezonu. Dziś Pawlicki wie, że może zaufać Holloway'owi na tyle, by zamówić u niego mniejszą liczbę silników, a i tak będzie pewny, że będzie dysponował sprzętem z najwyższej półki. Stabilizacja ma sprawić, że już od wczesnej wiosny zawodnik będzie w szczytowej formie.

Większa konsekwencja, to zresztą nie jedyna zmiana u Pawlickiego na przestrzeni ostatniego roku. Już w trakcie sezonu można było zauważyć, że zawodnik nie zamierza zrzucać winy za niepowodzenia na innych, a skupia się przede wszystkim na sobie. Miniony sezon zakończył ze średnią 1,701 pkt/bieg, ale sam ma świadomość, że w wyniku swoich niewymuszonych błędów stracił nawet kilkanaście punktów.

Kolejny sezon ma więc być rokiem stabilizacji. Wszyscy liczą, że po transferze do nieco słabszego Enea Falubazu Zielona Góra, będzie mu łatwiej zdobywać punkty i być liderem tego zespołu w walce o utrzymanie.

Czytaj więcej:
Licencje przyznane. Kibice dwóch klubów mogą spać spokojnie
Poznaliśmy nowy kalendarz 2. Ekstraligi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty