Żużel. Nie może sobie pozwolić na kolejny taki sezon. Od niego może wiele zależeć

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Filip Hjelmland
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Filip Hjelmland
zdjęcie autora artykułu

Filip Hjelmland jest jednym z najbardziej nieobliczalnych zawodników, którzy w nadchodzącym sezonie pojadą w Krajowej Lidze Żużlowej. Szweda stać zarówno na wyniki pokroju lidera drużyny, jak i na poziomie jednego z outsiderów.

Działacze TS Kolejarza Opole zbudowali w listopadzie dosyć szeroki skład, w którym możemy znaleźć nazwiska aż dziesięciu seniorów. Tylko część z nich może liczyć na regularne starty, a inni będą opcją zapasową lub też zobaczą, co czas przyniesie, bo są związani z klubem tylko kontraktem warszawskim.

Siłą Kolejarza ma być duet Robert Chmiel - Paweł Miesiąc, choć ten drugi czeka na podpisanie aneksu finansowego. Jeśli tak się stanie, to o krajową formację w stolicy polskiej piosenki martwić się nie muszą. Skład uzupełni Mathias Thoernblom, a czwartym wyborem szkoleniowca powinien tym samym zostać Filip Hjelmland.

I to właśnie Hjelmland wydaje się być największą zagadką w zespole TS Kolejarza Opole. Wyniki 26-latka z minionego sezonu przypominały jazdę kolejką górską - Szwed rozpoczął mizernie, bo od trzech punktów w domowej konfrontacji z tarnowską Unią. Na kolejny wyścig w kevlarze swojej polskiej drużyny musiał nieco poczekać, bo na dwa mecze wypadł ze składu i wrócił do niego, kiedy opolanie udali się do Daugavpils.

ZOBACZ WIDEO: Czy będzie 10 drużyn w PGE Ekstralidze? Istotny jeden aspekt

Dwa mecze zanotował naprawdę dobre - dziewięć punktów z dwoma bonusami na Łotwie, a następnie osiem plus dwa przeciwko Ultrapur Startowi Gniezno, co pozwoliło drużynie odnieść wysokie zwycięstwo 56:34. I kiedy wydawało się, że to jest ten moment, w którym Hjelmland może być cennym ogniwem w kadrze Marcina Sekuli, to znów była ostra pika w dół.

Hjelmland w trzech meczach wywalczył w sumie dziewięć punktów - po trzy w Rzeszowie i w rewanżowym spotkaniu z Texom Stalą przy ul. Wschodniej oraz w wysoko przegranym meczu w Gnieźnie. Nic dziwnego, że przestał być pewniakiem, ale stał się największym znakiem zapytania. Kibice najczęściej o nim dywagowali - w jakiej formie będzie tego dnia, czy to będzie występ na plus, czy jednak zapisany po stronie tych nieudanych. Był w stanie jechać na poziomie lidera, ale i równie dobrze w każdym biegu oglądać plecy rywali.

I tak też faktycznie było. Druga część rundy zasadniczej przypominała wspomniany rollercoaster, ale trudno porównać tak nierówną formę do czegoś innego, kiedy w czterech spotkaniach z rzędu osiąga się wyniki: 4+1, 9+2, 5+2 i 8+2. Niektórzy zawodnicy prezentują równy, czasem nieco słabszy, ale stabilny poziom w zależności, czy jadą w meczach na własnym owalu, czy też na wyjeździe. W przypadku Szweda wyglądało to nieco jak rzut kostką lub inna gra losowa.

Bardzo dobra była za to końcówka rundy zasadniczej w wykonaniu Hjelmlanda. Pojechał tak, jakby tego oczekiwali od niego fani i w Gnieźnie tak naprawdę zawiódł tylko w jednym biegu, a cały jego dorobek wyniósł 11 punktów z bonusem w sześciu startach.

Jeśli TS Kolejarz Opole w przyszłym roku chce zawalczyć o coś więcej, niż miejsce czwarte lub poza strefą play-off, to oczywiście punktować musi cała drużyna, ale zawodnicy nie mogą sobie pozwolić na takie wahania dyspozycji. Tym bardziej że w przypadku Kolejarza nie ma nikogo pewnego, kto mógłby ewentualnie z rezerwy wskoczyć za reprezentanta Szwecji.

Alternatywą może być zawodnik ze składu do 24. roku życia, ale miniony sezon pokazał, że zarówno Emil Breum, jak i Kevin Juhl Pedersen nie są pewniakami do biegowych zwycięstw. Próżno też szukać pozytywów, by ewentualnie takie ogniwo wymienić zawodnikiem młodzieżowym.

Czytaj także: - Ten rok może należeć do nich. Na tych polskich 15- i 16-latków warto zwrócić uwagę - Dla nich to był ostatni sezon na torach. W tym gronie wielu Polaków

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)