Żużel. Metryka to nie wszystko. Doświadczenie może być kluczowe

WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Daniel Jeleniewski
WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Daniel Jeleniewski

Działacze Grupa Azoty Unii Tarnów zbudowali w listopadzie bardzo mocny skład, który pozwala realnie myśleć o awansie do Speedway 2. Ekstraligi. Ważna będzie równa postawa, a kluczowym zawodnikiem może okazać się Daniel Jeleniewski.

[tag=864]

Grupa Azoty Unia Tarnów[/tag] jest zespołem, którego kadrę stanowić będą zawodnicy po przejściach. David Bellego i Timo Lahti mają za sobą niezbyt udany sezon w 1. Lidze Żużlowej, z kolei Daniela Jeleniewskiego w ostatnim czasie nie oszczędzały problemy zdrowotne. Tylko Adrian Cyfer może mówić o tym, że ma za sobą dobry rok, bo uplasował się w czołówce 2. Ligi Żużlowej.

Wspomniany Jeleniewski wydaje się być kluczowym ogniwem tarnowskiej Unii. Od jego postawy może zależeć bardzo wiele, także to, czy zespół z Tarnowa faktycznie pojedzie o awans do Speedway 2. Ekstraligi.

I choć ambicji wychowankowi lubelskiego TŻ-u nie brakuje, to jednak ostatnie problemy i pesel nie są jego sprzymierzeńcem, bo 27 stycznia będzie obchodził 41. urodziny. Nazwisko na drugoligowych torach budzi jednak podziw i wielu zastanawia się, czy będzie w stanie nawiązać skuteczną rywalizację i zakończyć zmagania w Krajowej Lidze Żużlowej w czołowej dziesiątce najskuteczniejszych zawodników.

ZOBACZ WIDEO: PGE Ekstraliga planuje ważną zmianę w regulaminie. Najlepsze kluby będą miały kłopoty?

Żeby tak się stało, dopisać musi też szczęście. Dwa lata temu w meczu ligowym Abramczyk Polonii Bydgoszcz z H. Skrzydlewska Orłem Łódź zaliczył paskudny upadek, a siła uderzenia Jeleniewskiego o tor była na tyle duża, że spadł mu kask z głowy. Tylko cud uratował go przed poważnymi konsekwencjami.

Nie zniechęciło go to do żużla. Z kolejnym sezonem wiązał bardzo ambitne nadzieje i chciał poprawić swoją średnią biegową. Przygotowania do rozgrywek storpedowała jednak choroba, a konkretniej poważne zapalenie płuc. - Miałem zaplanowane wyjazdy do Gorican, Słowenii i tak dalej, ale niestety w ostatniej chwili zachorowałem na zapalenie płuc. To wydarzyło się w ostatnim momencie i skomplikowało przygotowania, a także opóźniło wyjazd na tor o 12-14 dni - przyznał wtedy Jeleniewski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Sam sezon przyniósł kolejne upadki - w kwietniu w Rybniku, a w czerwcu w Poznaniu. Z pewnością każda kraksa w mniejszym lub większym stopniu odbiła się na stanie zdrowia doświadczonego żużlowca. Szczególnie kraksa na Golęcinie wyglądała strasznie. Weteran polskich torów jadąc od wewnętrznej strony owalu zahaczył o napędzającego się po prawej Kevina Fajfera, a następnie z impetem wpadł w bandę, gdzie nie było już dmuchanych elementów.

- Tak naprawdę dopiero od miesiąca, może chwilę dłużej, normalnie funkcjonuję i nie myślę o tym. W pewnym momencie nie mogłem sobie tego darować. Chodziłem w domu przybity i nic nie robiłem, tylko siedziałem. Ten sezon naprawdę wiele mnie kosztował. Jestem osobą, która dusi wiele w sobie i nie uzewnętrznia się. Odizolowałem się od wszystkiego i z nikim nie utrzymywałem kontaktu - mówił w rozmowie z Radiem Freee.

Przed listopadowym okienkiem transferowym Jeleniewski miał przed sobą dużą zagwozdkę, jak dalej poprowadzić swoją karierę. 41-latek w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym" przyznał, że początkowo otrzymał ofertę przedłużenia kontraktu, ale nie mógł czekać w nieskończoność na konkrety. Nie zamierzał też za wszelką cenę walczyć o miejsce w ekipie Jacka Woźniaka. Wybrał wobec tego krok, który przez wielu uznawany byłby za wstecz, bo przenosiny na najniższy ligowy szczebel, ale dla samego Jeleniewskiego może to być akurat strzał w dziesiątkę.

I choć takiego zawodnika chciałby każdy drugoligowiec, to oferta Grupa Azoty Unii Tarnów była najbardziej konkretna, ale i z perspektywą jazdy na zapleczu najlepszej ligi świata w 2025 roku. Oczywiście najpierw trzeba zrealizować zadanie, jakim jest zwycięstwo w Krajowej Lidze Żużlowej i awans.

A żużlowiec nie ukrywał, że czekał na konkretne ruchy swojego nowego pracodawcy. W jednym z wywiadów zdradził, że warunki umowy na sezon 2024 zostały bardzo szybko uzgodnione. Było jednak pewne "ale". - Powiedziałem wprost, że mamy wszystko, ale musimy poczekać na kolejne dwa lub trzy nazwiska i wówczas podpiszę kontrakt. To jest drużyna, która może nie zagwarantuje awansu, ale zapewni jazdę o zwycięstwo w lidze. Wybierając ten klub, głównie tym się kierowałem - skomentował.

Dla Jeleniewskiego starty w najniższej klasie rozgrywkowej będą z pewnością czymś nowym. Dotychczas w 2. Lidze ścigał się, będąc u progu swojej kariery, kiedy uczył się żużlowego rzemiosła i rozwijał się jako młodzieżowiec, a od 2003 roku, kiedy to zadebiutował w 1. Lidze, na trzecim szczeblu w Polsce pojawił się tylko raz - w 2017 roku, kiedy to pomógł w odbudowie lubelskiego żużla.

I choć metryka mówi jedno, to Jerzy Kanclerz nie ukrywa, że nie warto skreślać Jeleniewskiego. A w samym Tarnowie również wiążą z nim bardzo duże nadzieje.

Czytaj także:
- Ten rok może należeć do nich. Na tych polskich 15- i 16-latków warto zwrócić uwagę
- Dla nich to był ostatni sezon na torach. W tym gronie wielu Polaków

Źródło artykułu: WP SportoweFakty