Żużel. Nie było przed nim zamkniętych drzwi. Powstaje biografia o legendzie
Jacek Gomólski jest bez wątpienia jednym z najlepszych wychowanków Startu Gniezno, dla którego ścigał się przez 12 sezonów. Był nie tylko bardzo dobrym żużlowcem, ale także świetnym człowiekiem. Służył pomocą, choć nie lubił, gdy go wykorzystywano.
W 1988 roku był za to trzeci w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. W tym samym sezonie stanął jeszcze na najniższym stopniu podium w Srebrnym Kasku. W kolejnym wygrał Drużynowe Mistrzostwa Polski Juniorów. Te trzy osiągnięcia wywalczył jednak w barwach bydgoskiego klubu. W 1990 roku powrócił do Wielkopolski i zajął trzecią lokatę w Złotym Kasku.
Nie wyważał drzwi, tylko otwierał je swoim charakterem
Jacek Gomólski przez całą swoją karierę naprzemiennie reprezentował barwy Startu Gniezno (1984-1987, 1990-1995, 1999-2000) oraz Polonii Bydgoszcz (1988-1989, 1996-1998). Chociaż w swoich drużynach był najczęściej jedną z czołowych postaci, to nigdy nie zawojował nie tylko światowego żużla, ale nawet tego w naszym kraju. - Jacek trafił na trudne czasy w Polsce, kiedy był jeszcze problem z dostępem do dobrego sprzętu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jacek Drożdż, prezes Instytutu Dziedzictwa Historii Sportu.ZOBACZ WIDEO: Fredrik Lindgren kolejnym takim przypadkiem. Co takiego ma w sobie Motor Lublin?
- Gdy jako młody zawodnik był na fali wznoszącej, dostał zaproszenie do wojska. Wówczas miał do wyboru pójście w kamasze albo dalszą jazdę w innym klubie. Ostatecznie padło na Bydgoszcz. Po dwóch latach wrócił do Gniezna, które startowało na drugim szczeblu rozgrywkowym. W Wielkopolsce był jednym z liderów drużyny i dwukrotnie miał najwyższą średnią w zespole. To nazwisko w tym mieście po prostu coś znaczyło - wyjaśnia.
Przed Gomólskim nie było zamkniętych drzwi. Jednakże on ich nie wyważał, a otwierał swoim charakterem. Dzięki swojej osobowość zdobył wielu przyjaciół, praktycznie w całej Polsce. Miał jednak swoje zasady. - Nie lubił, gdy ktoś chciał wykorzystać jego pozycję. To jednak nie znaczy, że nie był pomocny. Nie raz wspierał młodych zawodników, chociażby zwykłymi wskazówkami - zdradza nasz rozmówca.
Legenda
Jako jedna z największych gwiazd gnieźnieńskiego żużla przeszedł na zawodowstwo, choć po czasie trochę tego żałował. - Obecnie wraz z sukcesami pojawiają się media oraz sponsorzy, którzy często sami chcą się reklamować. Wówczas nie było o to tak łatwo. Firmy niechętnie przeznaczały własne pieniądze na zawodników. Aczkolwiek ostatecznie udało się znaleźć kilku skorych do finansowego wsparcia - opowiada Drożdż.
- Ta jego pewnego rodzaju legenda trwała czy trwa nadal, jednakowo za sprawą jego synów. Teraz mówiąc "Gomóła", mamy na myśli zarówno Jacka, jak i Adriana oraz Kacpra. Zresztą w tym przypadku ojciec miał ogromny wkład z rozwój dzieci. Był po prostu ich pierwszym trenerem. Przekazał im to, co było najwartościowsze - twierdzi prezes Instytutu Dziedzictwa Historii Sportu.
Biografia
I to właśnie o świetnym żużlowcu, ale też człowieku, ma opowiadać powstająca książka, której autorem jest nasz rozmówca. W biografii mają znaleźć się analizy i zapisy rozmów z rodziną, kolegami z toru, ale też innych osób, które znały Gomólskiego. Nie zabraknie również archiwalnych fotografii, które wcześniej nie były publikowane oraz różnych anegdot związanych z karierą sportową i życiem poza nią.
- Po pierwsze osobiście znałem Jacka. To był niesamowity i bardzo otwarty oraz serdeczny człowiek. Po drugie kilku znajomych namówiło mnie do napisania tej książki. Nie stawiam sobie konkretnej daty, lecz chciałbym, aby w czerwcu była gotowa. W tym celu instytut uruchomił także internetową zbiórkę - podsumował Jacek Drożdż.
Jacek Gomólski zmarł 2 kwietnia 2021 roku w wieku 53 lat. Gdyby nadal żył, 20 stycznia obchodziłby 56. urodziny.
Czytaj także:
- Żużel. Martin Smolinski zabrał głos ws. przyszłości w polskiej lidze
- Żużel. Został najlepszym Australijczykiem. Nad tym musi popracować
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>