W czwartkowy wieczór z gnieźnieńskimi sympatykami speedwaya spotkali się: prezes Startu Arkadiusz Rusiecki, członek zarządu i menedżer Dariusz Imbierowicz, rzecznik prasowy Grzegorz Buczkowski oraz zawodnicy Krzysztof i Mirosław Jabłońscy.
Podczas blisko dwugodzinnej dyskusji poruszono wiele, nurtujących kibiców tematów. Jednym z najważniejszych była rzecz jasna kwestia pozostania w drużynie Startu tegorocznego lidera - starszego z braci Jabłońskich. Sam zainteresowany wyraził zadowolenie z mijającego sezonu i zapewnił, że na jego decyzję nie trzeba będzie długo czekać: - Muszę głęboko przeanalizować swoje plany. Jestem umówiony z działaczami klubu na przyszły tydzień. Wtedy mam się określić. Nie ukrywam, że w Gnieźnie jeździło mi się w tym roku bardzo dobrze. Wydaje mi się, że współpraca przebiegała bardzo pozytywnie dla obu stron. Z odpowiedzią na to pytanie trzeba jednak jeszcze poczekać.
Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że kadra klubu w przyszłym roku będzie liczyła zdecydowanie mniej zawodników niż obecnie. Według Imbierowicza plan jest taki, by zespół składał się z pięciu podstawowych seniorów oraz dwóch-trzech zawodników oczekujących, którzy będą walczyć o miejsce w składzie. Poza wspomnianym K. Jabłońskim, klub jest bliski finalizacji rozmów ze Szwedem Peterem Ljungiem. W gronie zawodników, którymi mocno interesują się gnieźnieńscy działacze jest m.in. Adrian Gomólski. Prezes Startu wyraził nadzieję, że rozmowy zakończą się pomyślnie, bowiem klub i sam zawodnik optują właśnie za takim rozstrzygnięciem.
Wiemy już także, że ze Startem pożegna się spora grupa zawodników, m.in. Dawid Cieślewicz, Duńczycy Claus Vissing i Morten Risager oraz Ukrainiec Andriej Karpow, który może trafić do RKM ROW Rybnik (decyzja należy jednak do kierownictwa gnieźnieńskiego klubu). Dość niespodziewanie postanowiono zrezygnować także z usług Krzysztofa Słabonia, który zdecydowanie podniósł swoje oczekiwania finansowe. - Finanse to chyba najważniejszy powód. Krzysztof Słaboń po sezonie, w którym może "pochwalić się" średnią meczową mniejszą niż dziewięć punktów, będąc zawodnikiem prawie najlepiej wynagradzanym w naszej drużynie, zażyczył sobie ponad czterdziestoprocentowej podwyżki w kontrakcie na przyszły rok, na co - w kontekście tego, ile serca w to, że zajęliśmy w lidze czwarte miejsce, włożył Krzysiek, a ile pozostali zawodnicy - nie zgodziliśmy się. Mówiąc wprost, uznaliśmy, że na nią nie zasłużył. Nasze drogi się rozeszły. Dziś mówię to w sposób definitywny - zakomunikował Rusiecki.
Dowiedzieliśmy się, że w tym przypadku klubowi działacze mają już jednak na celowniku zawodnika, który z powodzeniem mógłby zająć miejsce Słabonia. - Jest to zawodnik, który w tym roku jeździł w drużynie ekstraligowej, a jego zespół zaszedł daleko. Oczywiście nie był tam postacią pierwszoplanową, bo na takie nas jeszcze nie stać. Nie ukrywam, że byliśmy nim zainteresowani od kilku lat, a teraz nasze rozmowy zbliżają się do szczęśliwego finału - dodał Rusiecki. Jego nazwisko powinniśmy poznać na początku grudnia.
Z kolei przyszłoroczna kadra juniorska Startu ma bazować na własnych wychowankach. Pewniakiem do miejsca w składzie ma być Kacper Gomólski, o ile - jak mówił Rusiecki - uporządkuje swoje sprawy prywatne. O drugie miejsce w składzie mają walczyć pozostali gnieźnieńscy młodzieżowcy (m.in. Marcin Wawrzyniak, Wojciech Lisiecki i Arkadiusz Sturomski. Nie jest wykluczone, że podobnie będzie w przypadku Oskara Fajfera, ale w tej sprawie, rozmowy na temat podpisania kontraktu z jego rodzicami, utknęły w martwym punkcie. Postawienie na Polaków wynika z faktu, że zawodnicy zagraniczni z reguły nie są zainteresowani małą liczbą startów w meczu.
W Pubie Lokomotywa (Gniezno, ul. Dworcowa 13), który gościł uczestników czwartkowego spotkania odbyła się również kolejna w tym roku prezentacja napoju energetyzującego STARTer, który tego dnia można było nabyć w wyjątkowo atrakcyjnej cenie.