Żużel. Wiek to tylko liczba. Był w tym wyścigu klasą dla samego siebie [WIDEO]

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Roman Jankowski podczas finału IMP w 1994 roku
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Roman Jankowski podczas finału IMP w 1994 roku

Roman Jankowski jest żywą legendą Unii Leszno. Przez wiele lat zdobywał punkty dla wielkopolskiego zespołu, a obecnie szkoli swoich następców. I robi to fantastycznie, choć wielu nadal z sentymentem patrzy na to, co sam wyczyniał na torach.

Roman Jankowski swoją karierę rozpoczął w 1975 roku, kiedy to zapisał się do szkółki żużlowej, którą prowadził wówczas Andrzej Pogorzelski. W kolejnym sezonie zadebiutował - najpierw w zawodach młodzieżowych, a następnie w meczu ligowym.

Przez 26 lat (1976-2001) wierny swojej macierzystej Unii Leszno. W latach 2002-2003 reprezentował klub ze stolicy naszego kraju - WKM Warszawę. Na swoim koncie ma m.in. dwa tytuły Indywidualnego Mistrza Polski (1981, 1988), czy trzy triumfy w Złotym Kasku (1982, 1984, 1986). Wielokrotnie stawał na podium rozgrywek klubowych.

Kibice z Leszna do dziś z sentymentem wspominają jego charakterystyczną czerwoną maszynę. Przypomniała o niej niedawno telewizja Canal+ Online, która w mediach społecznościowych zamieściła archiwalne nagranie z meczu Unii w Gnieźnie.

ZOBACZ WIDEO: Kościecha szczerze o swoim zawodniku. "Byłem sceptyczny do tego kontraktu"

Pod taśmą Jankowskiemu towarzyszył Maciej Jąder, a ich przeciwnikami byli Adam Fajfer i Tomasz Fajfer. Każdy z nich po zakończonej karierze prędzej czy później zdecydował się na pracę w roli trenera. We wspomnianej gonitwie fantastycznie ze startu wystrzelił Jankowski, który objął prowadzenie. Próbował do niego dołączyć Jąder, któremu udało się zamknąć Adama Fajfera.

Przez chwilę zapowiadało się, że Unia może rozpocząć to spotkanie od mocnego podwójnego uderzenia. Jąder jednak szybko stracił drugą pozycję - na wejściu w drugi wiraż przy krawężniku minął go jeden rywal, a po szerokiej drugi. - Pewne prowadzenie 40-letniego już Jankowskiego, a za nim dwaj zawodnicy z Gniezna - mówił komentator tamtego meczu.

Adam Fajfer nie zamierzał jednak odpuszczać rywalowi. Budował prędkość i na wyjściu z pierwszego okrążenia zdołał wykorzystać błąd legendy Unii Leszno. - Ryk na stadionie w Gnieźnie, znakomity atak gnieźnianina, ale odparty przez Romana Jankowskiego - dodał komentator, który po chwili obwieszczał trzy punkty dla dwukrotnego Indywidualnego Mistrza Polski.

Czytaj także:
1. W Gorzowie wiążą z nim duże nadzieje
2. Poświęcenie rodziców pozwala mu realizować marzenia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty