2 
Kibice w Coventry tęsknią za czarnym sportem. Miejscowe Pszczoły były jednym z najbardziej znanych klubów w Wielkiej Brytanii. To ośmiokrotni mistrzowie kraju, którzy po ostatni tytuł sięgnęli w 2010 roku. Jednak od 8 lat Brandon Stadium stoi nieużywany i niszczeje. Nowy właściciel miał plan wybudowania w tym miejscu osiedla mieszkaniowego.
Dawną arenę sportową plądrują złodzieje, stała się ona też miejscem schronienia dla bezdomnych. To ma być na rękę właścicielowi, bowiem każdy akt wandalizmu oddala powrót żużla na zasłużony stadion. Od dawna trwa też spór prawny dotyczący zagospodarowania tego terenu. Aktywiści związani ze sportami motorowymi chcą, by obiekt nadal gościł sportowców. Deweloper ma inne plany.
Sytuacja jest tak napięta, że sprawa wylądowała na obradach brytyjskiego parlamentu. O stadion w Coventry premiera Wielkiej Brytanii Rishiego Sunaka zapytał miejscowy deputowany do Izby Gmin, Mark Pawsey.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii
- Premier lubi oglądać wydarzenia sportowe na żywo, więc zastanawiam się, czy przyłączy się do mnie i z zadowoleniem przyjmie decyzję inspektora ds. planowania przestrzennego o podtrzymaniu odrzucenia przez Radę Rugby wniosku o zagospodarowanie Brandon Stadium w moim okręgu wyborczym. To pozostawia otwarte drzwi do tego, by nadal był tam obiekt sportowy, aby przyszłe pokolenia mogły cieszyć emocjami na żużlu i w wyścigach samochodów - powiedział Pawsey.
Po chwili odpowiedział premier. - Jestem dumny z bogatej historii Wielkiej Brytanii w sektorze motoryzacyjnym i sportach motorowych. Stadion, o którym mowa, to historyczny obiekt sportowy. Szkoda patrzeć, jak popada w ruinę - powiedział Sunak.
- Mam nadzieję, że decyzja, o której wspomniał pan Pawsey umożliwi zarówno powrót do wyścigów żużlowych, jak i rywalizacji samochodów seryjnych. Wiem, że on nadal będzie słusznie bronił tej sprawy - dodał premier.
To dobra wiadomość dla kibiców Coventry Bees, ale to dopiero początek drogi do tego, by żużel wrócił na Brandon Stadium. Obiekt ten jest zrujnowany i wymaga wielu prac, by można tam było organizować zawody.
Czytaj także:
Pozdzierane buty i zdenerwowani rodzice. Tak kiedyś "szalał" Karol Strasburger
Znana firma chciała zapłacić więcej. Nawet nie dostała oferty
