Telewizja płaci grosze za transmisje. "To jest złośliwe"

Materiały prasowe / Pixabay / Hasselqvist / Na zdjęciu: transmisja telewizyjna
Materiały prasowe / Pixabay / Hasselqvist / Na zdjęciu: transmisja telewizyjna

Każda z drużyn Metalkas 2. Ekstraligi otrzyma w tym roku 205 tys. zł. Na tę kwotę składają się pieniądze z transmisji telewizyjnych i od sponsora tytularnego. - Jestem zaskoczona tymi stawkami - mówi Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów.

W tym artykule dowiesz się o:

Portal WP SportoweFakty informował w tym tygodniu, że pozyskanie sponsora tytularnego dla rozgrywek Metalkas 2. Ekstraligi przyniesie klubom dodatkowe 70 tys. zł rocznie. Łącznie każdy z ośrodków ma otrzymać 205 tys. zł - w tej kwocie mieszczą się też opłaty za prawa do transmisji telewizyjnych. Łatwo zatem policzyć, że Canal+ płaci każdemu klubowi ok. 130 tys. zł, a cały kontrakt telewizyjny wynegocjowany przez Główną Komisję Sportu Żużlowego jest wart nieco ponad 1 mln zł rocznie.

Zaskoczona tymi stawkami jest Marta Półtorak, która już wcześniej na naszych łamach skrytykowała kwoty, jakie firma Metalkas zaoferowała za obecność w nazwie 2. Ekstraligi. Była prezes Stali Rzeszów zwraca uwagę na ogromną dysproporcję w kontraktach telewizyjnych PGE Ekstraligi i rozgrywek niższego szczebla.

- Wiemy, że ostatni kontrakt na PGE Ekstraligę był rekordowy. Za czteroletnią umowę zapłacono 242 mln zł, co daje 60,5 mln zł za sezon. Oczywiście gwarantuje on większą liczbę meczów, mamy dysproporcję w jakości rozgrywek, ale czy aż taką? - zastanawia się była sternik rzeszowskich "Żurawi".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu

- Jestem ciekawa, jak wygląda oglądalność meczów PGE Ekstraligi i niższych rozgrywek w stacji Canal+. Czy ta różnica jest aż tak duża, by tak mało płacić za 2. Ekstraligę? Na pewno jest tutaj dużo elementów, które wpływają na wartość tego kontraktu i trzeba podejmować działania, by ta różnica się zacierała - dodaje Półtorak.

Warto dodać, że część prezesów również nie jest zadowolona z obecnego kontraktu telewizyjnego, co rzutuje na ich współpracę z telewizją. Zdarza się, że ze względu na transmisje spotkania rozgrywane są o mniej dogodnych porach.

- W ogóle nie dziwię się prezesom, bo skoro dostają od telewizji 130 tys. zł rocznie, to są to grosze. Taka kwota w ogóle nie rekompensuje im rozgrywania meczów w ciągu tygodnia albo o w niedzielę w porze wręcz obiadowej. Wtedy wielu kibiców woli wybrać siedzenie przed telewizorem. W Polsce przyjęło się, że jak żużel, to niedziela. Z własnego doświadczenia wiem, że jeśli trzeba było mecz rozgrywać w innym terminie, to od razu miało to wpływ na frekwencję - komentuje Półtorak.

Obecny rok jest ostatnim, w którym obowiązują podane wyżej stawki za transmisje w Metalkas 2. Ekstralidze. Niedawno rozstrzygnięto nowy przetarg na prawa telewizyjne w tych rozgrywkach, który połączono z PGE Ekstraligą. Jego zwycięzcą, jak informowały WP SportoweFakty, ponownie został Canal+. Oficjalnie nie jest jednak znana kwota, jaką stacja zaoferowała w przetargu.

Redakcja WP SportoweFakty ustaliła, że kwoty w nowym kontrakcie telewizyjnym (od 2025 roku) dla Metalkas 2. Ekstraligi będą znacznie wyższe, co powinno zadowolić kluby.

Do wypowiedzi Marty Półtorak postanowił odnieść się Wojciech Stępniewski, prezes Ekstraligi Żużlowej. - Boję się otworzyć lodówkę, aby z niej pani Marta nie wyskoczyła. Po pierwsze obecny kontrakt był negocjowany pięć lat temu przez dawną GKSŻ i jak pamiętam rozstrzygnął się dopiero w drugim konkursie ofert, bo do pierwszego nikt nie przystąpił - powiedział.

- Do tego, aby jednak była TV w dawnej eWinner 1. Lidze mocno przyczynił się Zarząd PGEE, gdyż mocno namawialiśmy Canal+, aby zainteresował się tym rozgrywkami. Błędem decydentów z tamtego czasu był na pewno zbyt długi kontrakt. Ale to ma dziś dużo mniejsze znaczenie z uwagi na fakt, że tej ligi nikt nie chciał pokazywać. Dzisiaj, kiedy ktoś ocenia ostatni rok kontraktu z dziesiejszej perspektywy zapominając o rzeczywistości, jaka była pięć lat temu wypowiadając się z taką łatwością o tych faktach jest po prostu złośliwy. Bo na pewno nie merytoryczny. Zresztą nie pierwszy raz - dodał.

Czytaj także:
Wielka impreza w Łodzi. "Będzie taka obsada, że Grand Prix wysiada"
Polska dziennikarka zmieniła nazwisko. Żaden sekret, kim jest jej mąż

Źródło artykułu: WP SportoweFakty