Wiesław Grabarz przyszedł na świat w lipcu 1954 roku w Piszu. Juniorskie starty zaliczał w Toruniu, choć z powodu składu, w którym występowali tacy zawodnicy jak Kazimierz Araszewicz czy Jan Ząbik nie miał szans by w nim zaistnieć i zadebiutować w lidze.
Nie chcąc, by zawodnicy ze szkółki marnowali się na rezerwie lub wzmacniali konkurencję, torunianie w 1976 roku odbudowali żużlowe tradycje w Grudziądzu, tworząc GSŻ - klub przeznaczony do rozwoju zawodników, którzy w przyszłości, zbudowani drugoligowym doświadczeniem, mieliby wrócić do macierzy mocniejsi.
I jednym z takich zawodników w 1977 roku był Grabarz. Jego pierwszym doświadczeniem w seniorach był mecz w Świętochłowicach, gdzie został odstawiony po dwóch defektach. Ostatecznie cały sezon zakończył z średnią na poziomie zaledwie 0,25 pkt./bieg, najsłabszą z zawodników GSŻ-u. Indywidualnie doszedł do półfinału Brązowego Kasku, gdzie zdobył 1 punkt i zajął piętnaste miejsce. Jak się okazało, było to jego największe osiągnięcie indywidualne.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Rewelacyjne informacje od Patricka Hansena. Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl
Grabarz powrócił do startów dopiero w 1980 roku i zaczął notować wyniki pozwalające mu utrzymywać miejsce w składzie, choć jego średnią na koniec rozgrywek należy ocenić jako drugą linię, bo wynosiła ona 1,18 przy sporej liczbie odjechanych meczów. Cały zespół uplasował się na piątym miejscu w 2. Lidze.
Zawodnik z sezonu na sezon rósł razem z drużyną GKM-u. W roku 1981 uzyskał nieznacznie lepszą średnią 1,2, a Grudziądz był już trzecią ekipą sezonu. Rok później, gdy w kraju trwał stan wojenny, był już solidnym zawodnikiem z wynikiem 1,3 pkt/bieg, choć cała drużyna była przedostatnia w 2. lidze.
Zdecydowanie najlepszą kampanią podczas kariery Wiesława Grabarza była ta z roku 1983. Uzyskał on wówczas kapitalną średnią 2,2, a drużyna z Grudziądza zajęła drugie miejsce w lidze, uprawniające do startu w barażu. Tam jednak grudziądzanie ulegli znacznie Polonii Bydgoszcz, na domowym obiekcie przegrywając ponad trzydziestoma punktami.
W kolejnym sezonie można było oczekiwać dalszej walki o awans do elity, tymczasem zespół został sklasyfikowany na piątym miejscu, a Grabarz, jako lider z poprzedniego sezonu, zjechał z indywidualnym wynikiem o ponad 0,7pkt/bieg. Podobnie było i w 1985 roku - GKM był szósty, choć Grabarz zakończył sezon z niezłym wynikiem - 1,77 pkt./bieg.
Grabarz, ze względu na swoje nazwisko, ale i bliską odległość cmentarza obok stadionu w Grudziądzu, bywał obiektem żartów. Kiedyś Zenon Plech zaliczył na miejscowym torze słaby występ. Przemysław Sierakowski w artykule opublikowanym na portalu po-bandzie.com.pl wspominał, że utytułowany żużlowiec, zapytany o powód porażki, odparł: "Z lewej Grabarz, z prawej cmentarz, jak tu jechać?"
Z kolei Robert Kempiński wspominał sytuacje, kiedy zawodnicy przewracali się pod "legendarnym" dębem na drugim łuku. - Jak kiedyś jeździł u nas Wiesław Grabarz, to zawodnik, który się przewrócił, wstając otrzepywał kurz i narzekał, że tu się nie da jeździć. "Tu grabarz, tam cmentarz i jeszcze to cholerne drzewo - mówił były zawodnik i trener GKM-u.
Ostatecznie Wiesław Grabarz zakończył karierę w roku 1985, gdy miał 31 lat. Nie był może najbardziej utalentowanym ani najlepiej punktującym zawodnikiem, lecz był lojalny wobec grudziądzkiego klubu przez całą swoją przygodę z żużlem. Jeszcze w 2020 roku przypomniał o sobie, kiedy wziął udział w charytatywnym meczu hokejowym, w którym udział wzięli byli żużlowcy z Grudziądza i Torunia.
Zobacz także:
- Apator walczy o transfer byłego mistrza świata. Pierwsze rozmowy już się odbyły!
- Buczkowski mówi o obietnicy ze strony władz Polonii. "Tak się umówiliśmy"