Pierwsze mecze PGE Ekstraligi 2024 przewidziano na 12 kwietnia. Dzień później ruszyć mają zmagania na zapleczu najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej. Można było się spodziewać, że podobnie będzie z Krajową Ligą Żużlową. Główna Komisja Sportu Żużlowego postanowiła jednak inaczej.
Zmagania mają wystartować 30/31 marca 2024 roku, co nie spodobało się wielu osobom. W tej sprawie w rozmowie z portalem sportowegniezno.pl grzmiał już m.in. prezes Startu Gniezno Paweł Siwiński, dając do zrozumienia, że terminarz KLŻ 2024 nadaje się do kosza (czytaj tutaj >>>).
Skąd pomysł na tak wczesny początek rywalizacji? - Nie uważam, że dzień 30 marca można nazwać "tak wczesnym" początkiem. Przed kilkoma sezonami liga zawsze startowała na przełomie marca i kwietnia. Ostatnie dwa lata to drugi tydzień kwietnia. W tym roku Ekstraliga postanowiła wystartować 12 kwietnia i w stronę GKSŻ padają zarzuty, że jest to zbyt wcześnie - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Dariusz Cieślak, wiceprzewodniczący GKSŻ.
- Sam zapewne pan pamięta, że najbardziej żużlowe święta to była Wielkanoc. Tak i też będzie w przypadku KLŻ i w tym roku. Oczywiście jeżeli pogoda nie pozwoli na rozegranie tych kolejek, to zostaną one odpowiednio wcześnie odwołane i przełożone. Tego jednak nikt z nas na ten moment nie wie. Wszyscy jednak widzimy, jak zmienia się pogoda. Czy ktoś z nas zakładał dwa miesiące temu, że w połowie lutego na termometrach będziemy mieli 17 stopni na plusie? Na pewno nie - dodał.
A czy Główna Komisja Sportu Żużlowego w kontekście tworzenia terminarza i ustalania zasad play-offów KLŻ (z udziałem sześciu drużyn) brała pod uwagę zdanie klubów?
- Kalendarz czy terminarz nigdy nie był konsultowany z klubami i w tym przypadku raczej to się nie zmieni. Jeżeli chodzi natomiast o system play-off, to tak jak już wielokrotnie powtarzaliśmy, decyzja została podjęta na podstawie głosów przedstawicieli klubów z ostatnich lat. Zawsze była mowa o zbyt małej liczbie meczów i szybkim zakończeniu sezonu. Spójrzmy jeszcze na ten niby problem z innej strony. Przecież gdyby Kolejarz Rawicz jechał w lidze, a play-off pozostałby bez zmian, to liczba meczów dla wszystkich klubów byłaby taka sama, jak po tej zmianie - wyjaśnił Cieślak.
Tak naprawdę wciąż nie wiadomo, ile drużyn wystartuje w Krajowej Lidze Żużlowej. Ważą się bowiem losy zespołu z Krakowa. - Sytuacja jest rozwojowa. Przedstawiciele zespołu z Krakowa w ubiegłym tygodniu przesłali część niezbędnych dokumentów umożliwiających im uzyskanie licencji na starty w lidze. Podczas spotkania w Warszawie zostały nam przedstawione zasady współpracy partnerskiej z klubem z Rzeszowa - ujawnił wiceprzewodniczący GKSŻ.
- W obliczu braku Rawicza w KLŻ na pewno warto poczekać jeszcze kilkanaście dni i tym samym pomóc ośrodkowi z Krakowa w tym, aby był on siódmą ekipą walczącą o punkty w Krajowej Lidze Żużlowej. Przypominam, że podobną sytuację mieliśmy w ubiegłym roku, gdzie też długo czekano na klub z Piły. Jak się okazało, było warto - podsumował Dariusz Cieślak.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Dowhan, Krawczyk, Baron i Jaźwiecki
Czytaj także:
> Koncertowa jazda zawodnika Betard Sparty Wrocław. Został mistrzem z kompletem punktów
> Nowa rola Pontusa Aspgrena. "Będzie mi miło"