Żużel. PSŻ Poznań wziął kota w worku? "Wiele zależy od trenera"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen

Działacze PSŻ-u Poznań budowali już skład na starty w Krajowej Lidze Żużlowej, ale w krótkim czasie musieli zmontować zespół, który powalczy w Metalkas 2. Ekstralidze. Kilka wyborów zaskoczyło.

PSŻ Poznań w ubiegłym sezonie zajął ostatnie miejsce w 1. Lidze Żużlowej. Tym samym powinno to zakończyć się degradacją na najniższy ligowy poziom. Jednak zmiany w regulaminie sprawiły, że z jazdy na zapleczu PGE Ekstraligi musiał wycofać się Trans MF Landshut Devils.

Tym sposobem Jakub Kozaczyk w krótkim czasie musiał zmienić politykę transferową. I zamiast montować skład walczący o awans do Metalkas 2. Ekstraligi trzeba było zebrać ekipę, która powalczy o utrzymanie w tej lidze.

Czy udało się sprostać wyzwaniu? - Trudno jest dziś ocenić ten skład. To jest taka trochę zagadka, którą będzie ciężko rozwiązać. To jest żużel tak naprawdę i ktoś może odpalić, trafić w idealną jednostkę i będzie to "złoty strzał", który pomoże PSŻ-owi. Może być też jednak zupełnie odwrotnie i ktoś, kto miał być wiodącą postacią będzie zawodził. Jest dużo czynników, ale wydaje mi się, że Poznań może mieć atut w postaci własnego toru. Trzeba tylko też podejmować mądre decyzje - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty były kapitan drużyny Marcel Kajzer.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

Jedną z nowych twarzy w zespole jest Michael Jepsen Jensen. Duńczyk długo pozostawał na liście zawodników, którym groziło w tym roku bezrobocie w Polsce, ale ostatecznie dłoń wyciągnął do niego Kozaczyk. Prezes ósmego zespołu pierwszej ligi ubiegłego sezonu nie zamierza skreślać byłego mistrza świata juniorów. Tym bardziej że to zawodnik zgłosił się z chęcią współpracy.

Jepsen Jensen ma wiele do udowodnienia. W ubiegłym roku wywalczył zaledwie 82 punkty i 8 bonusów 58 wyścigach, co przełożyło się na średnią biegową 1,552. Jednak nie wszyscy fani są przekonani do tego transferu i twierdzą, że to branie kota w worku.

- Tak to można faktycznie określić. On może odpalić, ale to bardzo duża niewiadoma. Jeśli w klubie w niego faktycznie wierzą, to może też na niego zadziała mobilizująco. Wiele zależy od tego, co zrobi trener, który potrafi zawodnika wypromować, ale i "zniszczyć". Mam tu na myśli, że jeśli Michael będzie cieszył się zaufaniem, otrzyma dobry numer startowy, a to się przełoży na korzystne pola, co pozwoli też osiągać lepsze wyniki. Jak zacznie z wysokiego "C", to też może być dla niego atutem - dodał nasz rozmówca.

Kolejnym nowym nabytkiem w ekipie Adama Skórnickiego jest Ryan Douglas. Czołowy jeździec 2. Ligi Żużlowej przeniósł się do Poznania, by pomóc PSŻ-owi w walce o awans. Kiedy drużyna została na pierwszoligowym poziomie, wielu zastanawiało się, czy Australijczyk podoła. Tym bardziej że niezbyt okazale wypadł w mistrzostwach kraju.

- Australijczycy z ogółu są nieprzewidywalni. Ja bym w ogóle nie podejmował się porównania jego krajowych występów do tego, co może prezentować w Polsce. Sparingi pokażą, jak spisuje się jego sprzęt i na co go stać - skomentował.

Czytaj także:
1. Żużel doczeka się reprezentanta Japonii? "Byłbym bardzo szczęśliwy"
2. Zawiodła ich postawa Niemców. "Trochę nie fair"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty