Ostatecznie nic z tego nie wyszło, a jako najważniejszy powód wymieniano względy finansowe. Jason Doyle kosztowałby torunian przynajmniej milion złotych więcej niż Paweł Przedpełski, a dodatkowo po słabym sezonie, nie było gwarancji, że będzie w stanie wrócić na swój najwyższy poziom. Teraz okazuje się, że działacze naprawdę poważnie brali pod uwagę jego transfer i to nie oni byli w klubie największymi sceptykami takiego ruchu.
Okazuje się, że ewentualne ściągnięcie kolejnego lidera do KS Apatora Toruń było konsultowane z... zawodnikami obecnego składu. W Toruniu nie ukrywają, że bardzo mocno liczą się ze zdaniem nie tylko trenera Piotra Barona, ale także Emila Sajfutdinowa i Roberta Lamberta. Zresztą podczas negocjacji nowego dwuletniego kontraktu z Rosjaninem z polskim paszportem więcej czasu zajęło właśnie przedstawianie koncepcji składu na kolejne lata niż dogadywanie aspektów finansowych.
Teraz wyszło na jaw, że niechętnie do pomysłu ściągnięcia kolejnego mocnego charakteru podchodzili sami zawodnicy Apatora. Oczywiście nie mieli w tym przypadku kluczowego zdania, ale ich opinia okazała się dość istotna dla władz klubu i ostatecznie sprawiła, że wycofano się z tego ruchu i przedłużono kontrakt z Pawłem Przedpełskim.
ZOBACZ WIDEO: Słaby sezon 2023 Patryka Dudka. Jak odbudować jego formę?
To zresztą nie pierwszy raz, gdy to zawodnicy mają istotny wpływ na kluczowe decyzje podejmowane przez władze klubów. Kilka lat podobnie było w ebut.pl Stali Gorzów, gdy klub rozważał sprowadzenie do zespołu kogoś z duetu Anders Thomsen - Mikkel Michelsen. Obaj byli po bardzo dobrym sezonie w I lidze i wydawali się prezentować podobny poziom. Ostatecznie jednak wszyscy ówcześni zawodnicy Stali woleli jeździć w drużynie z Thomsenem i to dlatego właśnie ten zawodnik trafił do Gorzowa.
Przypomnijmy, że w tym momencie wydaje się bardzo prawdopodobne, że ostatecznie torunianom na sezon 2025 uda się przekonać do jazdy na Motoarenie kolejną wielką gwiazdę żużla i nie będzie to Jason Doyle. Już jakiś czas temu informowaliśmy o zaawansowanych rozmowach z Taiem Woffindenem. Wiadomość o zainteresowaniu Brytyjczykiem, w przeciwieństwie do Doyle'a, miała być przyjęta przez drużynę z ogromnym entuzjazmem. Nie ma się zresztą czemu dziwić, bo Woffinden w żużlowym środowisku praktycznie nie ma wrogów i nawet jeśli w danej chwili jeździ słabiej, to potrafi pomóc drużynie i sprawić, że jest ona jeszcze mocniejsza.
Wydaje się jednak, że ostatecznie i Doyle powinien być zadowolony z rozstrzygnięcia transferowego. Trafił do ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, gdzie będzie jeździł z dwoma innymi Australijczykami, czyli Maxem Frickem i Jaimonem Lidseyem. Już pierwsze tygodnie pokazują, że to może być strzał w dziesiątkę. Doyle został znakomicie przyjęty przez swoich nowych kolegów i bodaj po raz pierwszy w Polsce, został kapitanem swojej drużyny.
Czytaj więcej:
Poseł debiutant bez ogródek: Bezczelności, tupetu i agresji jest w sejmie bardzo dużo
Polski mistrz odnaleziony. "Zbliżałem się do Boga"