Włókniarz Częstochowa po problemach, które pojawiły się w trakcie minionego sezonu, czeka na decyzję odnośnie przyznania licencji na starty w Ekstralidze w przyszłym sezonie. Przedstawiciele klubu są jednak dobrej myśli. - Czekamy na decyzję odnośnie licencji. Wierzymy, że będzie ona dla nas pozytywna. Inaczej sobie nie wyobrażamy dalszej działalności klubu. Zresztą prezes Marian Maślanka mówi o całej sprawie jednoznacznie, że kara nie uzyskania licencji byłaby nieadekwatna do winy. Spóźnienie trzech dni - w tym weekend. Termin został przekroczony i jest to sprawa jasna, natomiast niedopuszczenie nas do rozgrywek Ekstraligi w naszym odczuciu byłoby niesprawiedliwe - powiedział dla SportoweFakty.pl Michał Świącik.
Rzecznik Włókniarza pokreślił, że koncepcja budowy składu troszeczkę się skomplikowała ze względu na dziką kartę na starty w Grand Prix dla Tai'a Woffindena. - Mamy ważny kontrakt z Gregiem Hancockiem. Oczywiście pojawiają się informacje, że Gregiem zainteresowane są inne kluby. Hancock ma prawo z nimi rozmawiać, ale ewentualna zmiana barw klubowych wiązałaby się z koniecznością akceptacji z obu stron. Jak wiadomo, prowadzone są również rozmowy z Rune Holtą, a przede wszystkim mamy ważny kontrakt z Tai'em Woffindenem. I tutaj pojawił się problem, bo każdy z zawodników startuje w barwach Grand Prix. Dlatego koncepcja, która była rozpatrywana jeszcze nie dawno, w pewien sposób znacznie się skomplikowała. Pewnie do składu pasowałby Sebastian Ułamek, jako częstochowianin. Jego kandydatura była jednak rozpatrywana w kategorii ewentualnego podjęcia rozmów - wyjaśnił Świącik.
Jak się okazuje, nadal na starty pod Jasną Górą może liczyć ulubieniec miejscowej publiczności - Sławomir Drabik. - Jeżeli tylko Sławek wyrazi zgodę na starty w barwach naszego zespołu, to chcemy, aby nadal jeździł w barwach Włókniarza - zakończył Michał Świącik.