Bartłomiej Kowalski w minionym sezonie wystartował w każdym meczu PGE Ekstraligi, w których został desygnowany do 74 wyścigów. W nich wywalczył 117 punktów i 10 bonusów, co pozwoliło mu zakończyć ściganie ze średnią 1,716.
Teraz tarnowianin w najlepszej lidze świata pojedzie w nowej roli. Wskoczy w buty Daniela Bewleya, który dotychczas ścigał się w roli jeźdźca do 24. roku życia. Łatwo nie będzie, bo Brytyjczyk był w TOP 10 najlepszej ligi świata.
- Staram się wyrzucać to z głowy i w ogóle nie zwracać na to uwagi. Zawody w Opolu to już trochę pokazały, ale oczywiście nadal jestem jeszcze trochę "nieobjeżdżony". Mogę walczyć z najlepszymi i na tym się skupiam - myślę, że dzięki pracy będzie mnie stać na dobre wyniki - powiedział Kowalski w rozmowie z ekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Syn Leigh Adamsa w roli mechanika. Pomaga gwieździe z Grand Prix
Wychowanek Wandy Kraków w ostatnim czasie rywalizował w finale Złotego Kasku. Wywalczył w nim siedem punktów, a w pokonanym polu w bezpośrednich starciach zostawiał m.in. Mateusza Cierniaka, Macieja Janowskiego, Maksyma Drabika. Udowodnił, że jest w stanie skutecznie rywalizować.
- Nie chcę narzekać, ale miałem trzy biegi zaraz po polaniu toru wodą i z tych jazd trudno było coś wywnioskować. Mam wrażenie, że pod koniec zawodów nie byłem jeszcze dogadany ze sprzętem - dodał.
Czytaj także:
1. Te zawody na pewno odbędą się w Świętochłowicach
2. Zawodnik Wilków sprawdził się na tle światowej czołówki