Po bandzie: Rodzinna firemka Zmarzlika [FELIETON]

- W zeszłym roku, po operacji kręgosłupa i wyleczeniu kontuzji, Dominik Kubera ani razu nie ściągnął prawej nogi z haka. Tej wiosny wrócił jednak do korzeni - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Bartosz Zmarzlik / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książek "Pół wieku na czarno" i "Rozliczenie", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

Dawno nie było u nas tak świetnej pogody w okresie bezpośredniego przygotowania startowego, stąd mniej mieliśmy tej wiosny zorganizowanych wycieczek na południe Europy. Wystarczy spojrzeć na miniony weekend i trzydniówkę Bartosza Zmarzlika. W piątkowy wieczór objeżdżał łódzką Motoarenę, gdzie zwyciężył w pojedynkę, nazajutrz w Grudziądzu wygrał mistrzostwo Europy z drużyną, a na koniec, w niedzielę, mistrzostwo kraju w parze z Dominikiem Kuberą i Jackiem Holderem.

Jak w rozmowie z mistrzem ustalił Filip Czyszanowski z TVP Sport, nawet żona Sandra i starszy syn Antek dołożyli swoją cegiełkę do grudziądzkiej wiktorii Biało-Czerwonych, nagrywając biegi z udziałem męża oraz ojca i z miejsca wysyłając do jego boksu, by ułatwić bieżącą analizę. Tymczasem papa Zmarzlik i brat Paweł pomagali podejmować właściwe decyzje na miejscu. A więc mamy tu do czynienia z taką małą, skromną rodzinną firemką. Przynoszącą jednak fajny zysk i piękne owoce.

ZOBACZ WIDEO: Nie ma wątpliwości. Jego zdaniem to początek katastrofy żużla

O tym, że było gdzie nabrać pewności siebie w prowadzeniu motocykla niech świadczy sylwetka Dominika Kubery. Jak pamiętamy, wiosną zeszłego roku doznał pechowej kontuzji podczas treningu na Stadionie Narodowym przed stołeczną rundą Grand Prix. Na wyjściu z łuku, gdy ściągnął prawą nogę z haka, wyrwało mu motocykl spod tyłka i skończyło się operacją złamanego kręgosłupa. Kubera wrócił szybko i z przytupem, bo jeszcze w lipcu sięgnął z kolegami po Drużynowy Puchar Świata, a we wrześniu znów zahaczył o Olimpijski, by ze Zmarzlikiem i inną paczką kolegów odebrać złoto za drużynowe mistrzostwo Polski.

Od momentu powrotu do końca sezonu nie ściągnął jednak prawej stopy z podnóżka, gdy wychodził na prostą. Tymczasem tej wiosny wrócił do korzeni, co pierwszy raz zauważyłem na zdjęciach Mariusza Cwojdy z sobotniego Memoriału Alfreda Smoczyka. Natomiast dzień później podczas transmisji Canal+ z Mistrzostw Polski Par Klubowych. Dla mnie to dobry omen, takie szukanie rezerw, gdzie tylko można i próba dodania czegoś ekstra. A poza tym objaw luzu i pewności siebie. Choć wielu biegłych w temacie twierdzi, że nie jest to w żużlu potrzebne, a na pewno ryzykowne.

Warto dodać, że o ile w Poznaniu, Lesznie czy Grudziądzu rywalizowano w bezpiecznych warunkach, o tyle tor w Łodzi był trudny i zdradliwy. Co ciekawe, zawodnicy próbowali interweniować u sędziego, by zakończyć Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi po dwudziestu wyścigach, jednak Paweł Słupski nie bardzo chciał słuchać, a najlepsi kierowcy zeszłego sezonu PGE Ekstraligi nie zdecydowali się na formułę strajku. Znaczy, z najbogatszą ligą świata nie warto zadzierać.

Żużel potrafi wywoływać euforię, ale też bardzo ranić i wpędzać w paskudne stany. Ma jednak tę zaletę, że gdy jesteś smutny po nieudanych zawodach, nie musisz czekać przez cały tydzień, by móc o nich zapomnieć. Bo kolejny start masz już często na drugi dzień. To też sprawia, że i kibice popadają ze skrajności w skrajność.

Taki Przemysław Pawlicki w sobotę był bohaterem z orzełkiem na piersi, by dzień później nie odnaleźć się w Poznaniu z Myszką Miki na torsie. Nie jest to jednak powód, by grzebać cały NovyHotel Falubaz czy samego Pawlickiego. Tym bardziej, że od początku sezonu jeździ w kratkę, bo tak wygląda dzisiejszy żużel. Tydzień wcześniej nie poszło mu w Gorzowie podczas Memoriału Jancarza, ale już dwa dni później stanął na pudle opolskiego Złotego Kasku. Inna sprawa, że akurat we Wrocławiu trudno będzie cokolwiek wskórać. Betard Sparta ma swoją moc, a ostatnio w Poznaniu dobrze, dynamicznie i ofensywnie wyglądał już też Maciej Janowski. Za to wśród zielonogórzan brak mi nazwisk do stawiania pieczątek w ostatnich wyścigach. Objawią się?

Niepewność dopadła grudziądzan, bo startując w ligowym zestawieniu ledwo, ledwo uporali się z Wilkami Krosno. Wśród gości brylował Norbert Krakowiak, od tego sezonu wspierany w boksie przez Marka Cieślaka, którego na stadionie GKM-u nie zabrakło. Ostatni wyścig chciał już sobie Norbert odpuścić, lecz koniec końców wyjechał i na do widzenia pokazał plecy Doyle'owi oraz Fricke'owi.

Liczę, że ozdobą piątku będzie pojedynek Fogo Unii z Włókniarzem, a większe szanse na wygraną przyznaję tu gospodarzom, których powinien wesprzeć Janusz Kołodziej. W każdym razie dla obu ekip jest to pojedynek o dobrą atmosferę w drużynie. O spokój w kolejnych tygodniach. Tym bardziej, że w ramach drugiej kolejki Byki wybierają się do Torunia, natomiast włókniarze podejmą wrocławian.

Kończymy ranking kevlarów i dyskusje, które ładne. Zaczynamy ustalać, które garnitury mają największą wartość.

Wojciech Koerber

Zobacz także:
Woffinden ujawnił, kto chciał go pozyskać przed sezonem. Wymienił trzy kluby
Mistrz świata wydał 1,5 mln zł. Tak Polska utrzymuje dyscyplinę

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×