Na czym polega sprint w cyklu Grand Prix? Szesnastu zawodników zostanie podzielonych na cztery czteroosobowe grupy i pojawi się na torze w dwóch dwuminutowych sesjach. Schemat zatem doskonale znany z kwalifikacji z ubiegłego sezonu.
Różnica polegać będzie na tym, że ci, którzy osiągną najlepsze czasy w każdej z grup wezmą udział w wyścigu sprinterskim. Ten, który minie linię mety na pierwszej pozycji zainkasuje dodatkowe cztery punkty do klasyfikacji generalnej.
- To coś nowego i szansa na zdobycie większej liczby punktów. To może działać na naszą korzyść, ale i również przeciwko nam - zauważył Lambert w rozmowie z portalem fimspeedway.com.
ZOBACZ WIDEO: Brutalna opinia o finale Złotego Kasku. Co się stało w Opolu?
Lambert przyznał, że kolejne zdobycze w kwalifikacjach sprawią, że będzie na nich większa presja, a dodatkowe punkty tylko zwiększą intensywność treningów przed zawodami. - Myślę, że to interesujące i świetne dla fanów - dodał.
Przynajmniej na razie sprinty zostaną sprawdzone na torach czasowych - w Warszawie (10 maja) oraz w Cardiff (17 sierpnia). Brytyjczyk zauważył, że przepis ma jedną wadę. Owal musi być równy przy każdym przejeździe, a wiemy, że często żużlowcy narzekają, kiedy jeżdżą bezpośrednio po kosmetyce. Nie zawsze też udaje się przygotować pola startowe tak, by dawały równe szanse.
Czytaj także:
1. Dołomisiewicz wrócił do żużla. Związał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi
2. Nowa klasa pojemnościowa stała się faktem