Wykluczenie Piotra Pawlickiego, który przejechał cztery okrążenia i minął linię mety, wzbudziło spore kontrowersje. Przypomnijmy, że zawodnik NovyHotel Falubaz Zielona Góra w wyścigu trzynastym ruszył spod taśmy, ale zatrzymał się zaledwie po kilku metrach. Po chwili jednak kontynuował swoją jazdę.
- On ruszył przecież. Może ja nie znam regulaminu, ale Piotr wyjechał ze startu - mówił po meczu Piotr Protasiewicz w rozmowie z Radiem Zielona Góra. Przedstawiciel Falubazu był wyraźnie zdziwiony decyzją arbitra.
Szef sędziów Leszek Demski w magazynie PGE Ekstraligi bronił jednak Piotra Lisa, zwracając uwagę na to, że Pawlickiemu przed biegiem wypadł wyłącznik zapłonu. - Zawodnik miał defekt. Pytanie, kiedy do niego doszło. Widzimy wiszącą linkę, czyli wyłącznik zapłonu. Miało to miejsce już przed podniesieniem taśmy maszyny startowej. Regulamin mówi, że jeżeli w momencie zapalonego zielonego światła za poruszanie motocykla nie odpowiada silnik, żużlowiec musi być wykluczony. Jeśli wypadnięcie wyłącznika nastąpiłoby już w trakcie biegu, wtedy mógłby go kontynuować - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO: Wzmocnili drużynę, ale ich budżet się nie zmienił. Taką mieli na to metodę
- Zabezpieczenie, które wypadło, musi spowodować, że wyłącznik zadziała prawidłowo. Jeśli motocykl był niesprawny, to nie powinien brać udziału w tym wyścigu. Staram się zrozumieć sędziego. Widząc wiszący wyłącznik, miał prawo sądzić, że motocykl nie pracuje - podsumował Leszek Demski.
Były żużlowy sędzia Remigiusz Substyk nie rozumie jednak argumentacji szefa arbitrów i podtrzymuje swoje zdanie, że mamy do czynienia z ewidentnym błędem.
- Wychodzi na to, że od szefa sędziów regulamin lepiej zna Piotr Protasiewicz. Nie rozumiem, dlaczego na siłę próbuje bronić się tej decyzji. Przepisy jasno mówią, kiedy można wykluczyć zawodnika po zakończeniu biegu za kwestie sprzętowe. Takie sytuacje dotyczą nieregulaminowej opony, gaźnika, silnika, układu wydechowego czy deflektora. Nie ma natomiast mowy o wyłączniku zapłonu - zaznacza Substyk.
- Jeśli sędzia widział, że motocykl Pawlickiego jest nieregulaminowy przed biegiem, to nie powinien zapalać zielonego światła i wykluczyć go za dwie minuty jako niegotowego do startu. Faktem niepodważalnym jest, że później zawodnik ruszył z mocą silnika, a więc nie było możliwości, by zgodnie z przepisami go wykluczyć. To było widoczne jak na dłoni w zapisie wideo z zawodów. W związku z powyższym zastosowanie w tej sytuacji często cytowanego art. 71.11. nie ma uzasadnienia. Ten punkt regulaminu dotyczy sytuacji, kiedy żużlowiec na niesprawnym motocyklu siłą własnych mięśni dotyka taśmy lub nie rusza ze startu. Naprawdę nie ma zatem sensu mydlić kibicom oczu, bo to jest ewidentne - dodaje Substyk.
Były arbiter dodaje, że próba bronienia decyzji Piotra Lisa wprowadza zamieszanie i może mieć poważne konsekwencje w przyszłości.
- Po pierwsze, dopiero po meczu rewanżowym okaże się, ile ważyła ta decyzja. Jeśli zdecyduje ona o bonusie, a ten o miejscu w tabeli, to będziemy mieć potężne kontrowersje. Ten temat należało wyjaśnić w sposób zero - jedynkowy. Teraz nie bardzo wiadomo, jak mają zachowywać się sędziowie w przyszłości. Proszę zwrócić uwagę, że sam Leszek Demski pytany przez prowadzącego magazyn, nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi, czy Pawlicki ma mieć prawo pretensje do sędziego. Tego nie mogę zrozumieć. Dlaczego szef sędziów nie może wprost powiedzieć, czy doszło do błędu, czy nie? Jeśli doszło, to podmiot zarządzający rozgrywkami może go bez problemu naprawić, weryfikując wynik spotkania - podsumowuje Substyk.