Żużel. To on porwał tłumy w Lublinie. Holder mówi, co mu pomogło

Krzysztof Konieczny
Krzysztof Konieczny

Motor Lublin pokonał na własnym torze Stal Gorzów 55:35. Wysokie zwycięstwo było też sporym udziałem Jacka Holdera, który dostarczał kibicom emocje przy Z5. Jego akcje robiły wrażenie.

12 punktów i bonus zanotował przy swoim nazwisku Jack Holder. Australijczyk był drugim najskuteczniejszym zawodnikiem Orlen Oil Motoru Lublin. Trzeba przyznać, że jego występ został uznany za jeden z lepszych. - Czuję, że byłem naprawdę dobry. Mam nowy silnik, który spisał się bardzo dobrze. W Grudziądzu miałem defekt, ale naprawiliśmy go. W tym meczu był bardzo dobry. Czuję się z tego względu naprawdę zadowolony - mówił świeżo po spotkaniu dla WP SportoweFakty, Jack Holder.

Lublinianie zainaugurowali sezon przy Alejach Zygmuntowskich. Stały uczestnik cyklu Grand Prix przyznaje, co pomogło mu w dobrym rezultacie. - Dobrze mi poszło. Miałem to szczęście, że odbyłem tu trening przed spotkaniem. To ogromnie wpłynęło na moją postawę. Zazwyczaj nie jestem dobry w pierwszych biegach, więc byłem bardzo szczęśliwy, że wygrałem na otwarcie zawodów - stwierdził.

Przed pojedynkiem z ebut.pl Stalą Gorzów lublinianie odbyli niewiele jazd. Żużlowiec z Antypodów powiedział, że inne zespoły miały nad Motorem pod pewnym względem przewagę.

ZOBACZ WIDEO: Po tych słowach Dudka rozpętała się burza. "Jestem chwytliwym tematem"

- Na pewno ten tor był trochę zagadką. Większość zespołów może zacząć trenować wcześniej niż my, już w marcu, a nasz obiekt był gotowy do jazdy później. Jeszcze nie jest doskonały, ale to się zmieni wraz z pogodą. Potrzebujemy więcej treningu i testów, a będziemy jeszcze lepsi. Prawda jest taka, że nie wygramy z pogodą i musimy się do tego dostosować.

Holder, który tak fantastycznie poradził sobie z rywalami w pierwszej gonitwie, dzielnie bronił się przed atakami Martina Vaculika. Ostatecznie żużlowiec Motoru skapitulował na samym końcu, przegrywając zaledwie o 0,003 sekundy.

- Warunki torowe były bardzo odmienne. Było bardzo zimno, więc po równaniu było bardzo ślisko. Więcej szczęścia miałeś, gdy nie trafiłeś na bieg po równaniu. Na pewno dobrze, gdy masz dużą prędkość i możesz pościgać się po torze. Wiem, że miałem dobre starty, ale trzeba jeszcze nad nimi popracować. Czuję, że wróciłem lepszy i pewniejszy siebie. Te starty nie są takie same jak w tamtym roku, na pewno trudniej się z nich zabrać, a zgranie silników i ustawień przez pogodę było bardzo trudne, a przy innej pogodzie powinny być lepsze.

Wynik 55:35 jest z pewnością lekkim zaskoczeniem. Gorzowianie nie raz potrafili napsuć krwi ekipie z Lublina. Przeraźliwie męczył się Martin Vaculik. Małe punkty dołożyli Oskar Fajfer czy Jakub Miśkowiak. Czy Holder spodziewał się tak łatwej przeprawy?

- Na pewno nie. To pierwsze spotkanie, więc różnie mogło być. Zawsze będzie opór ze strony przeciwnej. Jednak to my tu jeździmy i znamy ten tor. Pokazaliśmy doskonały poziom i chcemy to kontynuować - dodał 28-latek.

Jack Holder argumentował, że to nie jest jeszcze najlepsza dyspozycja w jego wykonaniu. Jako przykład podaje to, co działo się wraz z nadejściem nowego sezonu.

- Przez pogodę nie mogłem wszystkiego dobrze sprawdzić. W Gorzowie jechałem na nowym silniku, z którego byłem zadowolony, choć wynik wcale tego nie pokazał. Nadal się uczę wielu rzeczy. Możesz mieć znakomity silnik na treningu, a przychodzi do zawodów, a ty nie robisz wyniku. Trzeba wiele rzeczy sprawdzić.

Zobacz także:
Żużel. Były mistrz świata nie gryzie się w język. "Często słychać głosy, że zawodnicy są ci**mi"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty