Żużel. Jedyna nadzieja GKM-u. Musi ciągnąć zespół

WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Max Fricke
WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Max Fricke

ZOOleszcz GKM Grudziądz był bliski kompromitacji na torze w Zielonej Górze. Przyjezdnych od blamażu uratował Max Fricke. Wiele wskazuje na to, że na barkach Australijczyka spoczywać będzie odpowiedzialność za wynik drużyny w sezonie 2024.

Zdaniem wielu ekspertów, w niedzielę spotkały się dwa najsłabsze zespoły PGE Ekstralii - NovyHotel Falubaz Zielona Góra i ZOOleszcz GKM Grudziądz. Tak przynajmniej wynika z "papierowych" analiz, jakie przeprowadzono po okresie transferowym. Beniaminek zwykle skazywany jest na pożarcie, a grudziądzanie od lat bez sukcesu pukają do fazy play-off i nie są w stanie podłączyć się do walki o medale.

Biorąc powyższe pod uwagę, kibice z Grudziądza musieli mieć nietęgie miny, gdy ich ulubieńcy już po czterech wyścigach przegrywali 7:17, a gospodarze kontrolowali przebieg spotkania. Trzeba uczciwie przyznać, że wynik mógłby wyglądać dużo gorzej dla ZOOleszcz GKM-u, gdyby nie rewelacyjna postawa Maxa Fricke.

Były mistrz świata juniorów, który dobrze zdążył poznać zielonogórski tor - spędził w Falubazie dwa sezony, zdobył 16 punktów i bonus. W pierwszej części zawodów rezultat przyjezdnych opierał się głównie na Australijczyku. Zwłaszcza w sytuacji, gdy kompletnie zawodził ten, który miał być liderem ZOOleszcz GKM-u - Jason Doyle.

ZOBACZ WIDEO: Po tych słowach Dudka rozpętała się burza. "Jestem chwytliwym tematem"

Jesteśmy dopiero po dwóch spotkaniach ligowych, ale w przypadku grudziądzan można już wysnuwać pierwsze wnioski. Pierwszy jest taki, że ponownie nie jest to drużyna zbudowana na miarę play-offów. Póki co słabo spisuje się formacja juniorska, a pozycja zawodnika U24 w drużynie wręcz nie istnieje. Jedynym promykiem nadziei może być Fricke.

Australijczyk był też najlepiej punktującym zawodnikiem ZOOleszcz GKM-u Grudziądz w pierwszym spotkaniu z Orlen Oil Motorem Lublin (12 "oczek"). Na ten moment to Fricke jest liderem drużyny, a nie Doyle. Problem 28-latka polega na tym, że nie ma wystarczającego wsparcia w kolegach. Żużlowiec z Antypodów zna ten problem. Przerabiał go w roku 2021, gdy... spadał z PGE Ekstraligi wraz z zielonogórskim Falubazem.

Fricke najpewniej chciałby uniknąć powtórki z historii. Tyle że on wywiązuje się ze swoich obowiązków i nie można mieć do niego pretensji. Po dwóch meczach jego średnia biegowa wynosi 2,417. To szósty rezultat w rozgrywkach. Kolejny zawodnik z Grudziądza jest dopiero 29. - to Jaimon Lidsey ze średnią 1,583. To przepaść, która wskazuje, jak duży problem mają obecnie w ośrodku z województwa kujawsko-pomorskiego.

Pocieszeniem dla grudziądzkich kibiców jest to, że gorzej chyba być nie może. Jak również to, że pomimo fatalnej postawy Doyle'a, zespół uzyskał w Zielonej Górze finalnie aż 42 punkty.

Czytaj także:
- Znamy nowe terminy spotkań PGE Ekstraligi i Metalkas 2. Ekstraligi
- Miał być lepszą wersją Pedersena, a zawalił kluczowy mecz. Czy GKM żałuje decyzji?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty