Żużel. "Przede wszystkim zmieniłem nastawienie". Damian Ratajczak po klasyku w Lesznie

WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Damian Ratajczak
WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Damian Ratajczak

Fogo Unia Leszno zremisowała w kapitalnym spotkaniu z NovyHotel Falubaz Zielona Góra. Bardzo ważny dla losów spotkania był bieg czternasty, w którym wychowanek "Byków" został bohaterem, bardzo efektownie wyprzedzając Przemysława Pawlickiego.

Są takie spotkania, przed którymi jest mnóstwo oczekiwań, a okazują się wielkimi niewypałami i jazdą gęsiego. Tym razem w Lesznie jednak obie ekipy dały prawdziwy popis. W tym także Damian Ratajczak, który świetnie zaprezentował się na "Smoczyku" udowadniając, że jest jednym z lepszych juniorów PGE Ekstraligi. Zdobywając osiem punktów z bonusem w klasyku z NovyHotel Falubaz Zielona Góra pokazał, że jest silną bronią Unii.

- Najlepiej byłoby gdybyśmy wygrali ten mecz. Cały czas było blisko remisu. Na chwilę Zielona Góra nam odskoczyła. Ciężki to był mecz, ale z perspektywy tego wszystkiego, co się działo, ten wynik jest bardzo sprawiedliwy. Z naszej strony jest lekki niedosyt, tak samo, jak pewnie ze strony Zielonej Góry. Trochę żałuje tego dwunastego biegu. Zmieniłem motor i już po dwóch kółkach czułem, że mam za dużo mocy w nim. Po starcie nie było źle, ale tor był jeszcze wtedy śliski, Michał Curzytek się zbliżał. Zrobiliśmy jednak korekty na czternasty bieg i było już dobrze - komentował na gorąco po meczu wychowanek Unii.

Damian Ratajczak odkupił winy

Damianowi Ratajczakowi nie wyszedł dwunasty bieg, w którym dał się wyprzedził Michałowi Curzytkowi. Odkupił jednak winy w biegu czternastym i to tak, że pełen kibiców "Smoczyk" eksplodował, co dla 19-letniego wychowanka Fogo Unii Leszno było kapitalnym wydarzeniem. Junior "Byków" łapał prędkość po zewnętrznej, był cierpliwy i konsekwentnie szukał odsypanego, aż w końcu udało mu się łyknąć Przemysława Pawlickiego. Tą "trójką" Ratajczak sprawił, że przed ostatnim biegu był remis i sytuacja wciąż była otwarta.

ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek w lepszej formie niż przed rokiem. "To będzie kolejny temat do rozmów"

- Bohaterami jest cała drużyna. Jak wygrywamy to wszyscy, jak przegrywamy to też wszyscy razem. Czasami ktoś ma po prostu słabszy dzień. Nie czuję się jak bohater. Przemek Pawlicki miał ciężkie zadanie w tym biegu, bo z lewej strony wyskakiwał mu Grzegorz Zengota, ja łapałem prędkość po zewnętrznej. Cieszyłem się bardzo, bo przy pełnych trybunach, w takim meczu z Falubazem fajnie jest wygrać bieg nominowany. Na pewno było widać tę moją radość, bo wiem, że przyczyniłem się mocno do tego remisu, a odkupiłem tym samym winy za ten nieudany dwunasty bieg - powiedział Damian Ratajczak w rozmowie z WP SportoweFakty.

Przy takim meczu na styku każda decyzja jest bardzo ważna. Rafał Okoniewski wykorzystał tylko czterokrotnie Damiana Ratajczaka w niedzielę, mimo że ten był naprawdę szybki, a ze swoimi problemami borykał się choćby Keynan Rew, który skończył to spotkanie z zaledwie dwoma punktami.

- Nie mogę być o to zły na trenera. Janek i Bartosz mieli defekty. Nic przyjemnego. Keynan też upadł. Trochę pecha mieliśmy. Rafał Okoniewski wykorzystał mnie, na tyle ile mógł, ale też chciał dać szansę innym. Do zwycięstwa nie jest potrzebne dwóch, czy trzech zawodników, a cała drużyna, żeby przynieść ten korzystny wynik - skomentował Ratajczak.

Zmiana nastawienia

Dyspozycja Ratajczaka przed spotkaniem z Falubazem była małą zagadką. Tydzień temu w Toruniu zanotował przecież beznadziejny występ z jednym punktem zdobytym na koledze z formacji juniorskiej. To była jednak kwestia pozasportowa i 19-latek szybko odkrył, w czym leży problem.

- Zmieniłem nastawienie względem tego spotkania w Toruniu. Tam nie byłem sobą. Wszystko zrobiłem źle. Nie tłumaczę się pogodą, ale tydzień temu było bardzo zimno. Powinienem jeszcze lepiej się tam dogrzać. To, co mogłem, to zawaliłem. To nie była kwestia sprzętu. Przez to, że źle się czułem, miałem złe czucie motocykla i błędne informacje przekazywałem. Jak jesteś spięty, to nawet najprostsze rzeczy nie wychodzą - opisywał zmiany, które zastosował.

W następny weekend Unię Leszno czeka niemniej ważny mecz niż ten z Falubazem. Tym razem "Byki" udadzą się do Grudziądza i również zmierzą się z jednym z kandydatów do spadku. Z GKM-em nie będzie łatwo, a po tym remisie sytuacja lekko się skomplikowała. Tor grudziądzki wyjątkowo nie leży Ratajczakowi, ale też innym zawodnikom Unii.

- Każdy mecz jest ważny. Wiadomo, że przed sezonem większość zakładała, że my, Grudziądz i Zielona Góra będziemy walczyć o utrzymanie, ale nie powiedziane, że któraś z tych drużyn spadnie. Sezon jest jeszcze długi. Ja będę się starał zawsze, żeby dawać z siebie wszystko i punktować jak najlepiej. Nie miałem nigdy dobrych wyników w Grudziądzu, ale przede wszystkim muszę się dobrze nastawić na te zawody. To będzie klucz do sukcesu, żeby dobrze zacząć. Będę chciał pojechać próbę toru. Poproszę o to trenera. Nie mam z tym torem dobrych wspomnień, a chciałbym bardzo, żeby to się zmieniło - zapowiadał mecz z GKM-em, Damian Ratajczak.

Fogo Unia Leszno po trzech kolejkach ma trzy punkty. Z pewnością zakładano przed sezonem zwycięstwo z Falubazem na własnym torze, co trochę poprawiłoby sytuację w tabeli. Z tej perspektywy spotkanie w Grudziądzu będzie arcyważne, ale też trudne, bo gospodarze nie odpuszczą do samego końca.

Czytaj także:
"Ten chłopak był sparaliżowany". Były prezes krytykuje decyzje Fogo Unii
"Cała Polska nie widziała". Poważna wpadka Canal+ podczas transmisji

Źródło artykułu: WP SportoweFakty