Niesamowicie emocjonujący przebieg miało spotkanie Fogo Unii Leszno z NovyHotel Falubazem Zielona Góra. Przez cały czas wynik był na styku. Zresztą świadczy o tym aż 10 biegowych remisów. Ostatecznie potyczka zakończyła się rezultatem 45:45 (więcej TUTAJ).
Według Rufina Sokołowskiego ekipa z Wielkopolski w ten sposób bardzo skomplikowała sobie sytuację, gdyż straciła tak naprawdę dwa punkty z bezpośrednim rywalem. Jeden z powodu niedzielnego remisu, a drugi z prawdopodobnej utraty bonusu.
- Zaczynam się martwić o tę drużynę coraz bardziej. Zresztą zaniepokoiła mnie już wypowiedź Rafała Okoniewskiego przed meczem na antenie Canal+ Sport, który na pytanie o specyfikę spotkań Unii z Falubazem podszedł jak ktoś, kto nie czuje Leszna. Te pojedynki mają ogromne znaczenie na morale zespołu i jednocześnie go budują - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty były prezes klubu.
ZOBACZ WIDEO: Po tych słowach Dudka rozpętała się burza. "Jestem chwytliwym tematem"
W jego opinii szkoleniowiec leszczyńskiej drużyny popełnił więcej błędów. Jednym z nich było wystawienie do głównego składu Huberta Jabłońskiego w miejsce Antoniego Mencela. - Ten chłopak był sparaliżowany. Proszę sobie wyobrazić, jaki miał stres. Na pewno chciał się pokazać z jak najlepszej strony, ale się spalił. Moim zdaniem to był błąd. Wprowadzić zawodnika do zespołu też trzeba umieć. Doświadczony trener nie dokonałby takiej zmiany - przekonuje Sokołowski.
Inną przyczyną porażki może być nieodpowiednie zarządzanie domowym owalem. Były prezes Unii zaznacza, że obejrzał setki potyczek leszczynian i najczęściej uciekali oni przeciwnikom w drugiej części konfrontacji. W pojedynku z Włókniarzem Częstochowa było inaczej i w niedzielę 18-krotni drużynowi mistrzowie Polski również nie dali rady stworzyć sobie przewagi.
- Chłopaki nie wiedzą, co robić z torem, aby zaskoczyć rywali w końcowej fazie zawodów. We Wrocławiu świetnie można było zauważyć, jak Betard Sparta nagle zmodyfikowała przygotowanie nawierzchni, przez co ZOOleszcz GKM Grudziądz się pogubił. Ktoś tam myśli i pracuje - twierdzi Sokołowski.
Co więcej, jego zdaniem trzeba posadzić na krześle Bartosza Smektałę, Keynana Rew oraz Grzegorza Zengotę i powiedzieć im, że cały klub będzie miał kłopoty, jeśli nie zaczną jeździć spokojnie i równo przez cały mecz. - Dobrze, że jest Andrzej Lebiediew, bo sam Janusz Kołodziej nie dałby rady - kończy nasz rozmówca.
Czytaj także:
- Żużel. Zwycięskiego składu się nie zmienia. Nie w przypadku Innpro ROW-u?
- Żużel. Szybkie i skuteczne Wilki liderem! Tabela i statystyki Metalkas 2. Ekstraligi