Żużel. Zaskakujący efekt hitu w Lesznie. Klub szykuje ofensywę transferową!

Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Rafał Okoniewski z juniorami Fogo Unii Leszno
Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Rafał Okoniewski z juniorami Fogo Unii Leszno

To może być ostatni kiepski sezon Fogo Unii Leszno. W klubie coraz mocniej rozważają ofensywę transferową, a niedzielny mecz przeciwko Falubazowi tylko uświadomił im, że warto zainwestować większe pieniądze.

[b]

Plusy według Mateusza Puki[/b]

+ Fenomenalna atmosfera podczas meczu Fogo Unia Leszno z NovyHotel Falubazem Zielona Góra uświadomiła prezesowi Piotrowi Rusieckiemu, że to nie telewizja jest winna słabej frekwencji na meczach w Lesznie, a słaby skład i niewielkie ambicje klubu. Gdy doszło do pojedynku z podtekstami (czterech żużlowców Falubazu przez lata zdobywało punkty dla Unii), to stadion wypełnił się niemal do ostatniego miejsca.

Wśród działaczy w Lesznie coraz częściej słychać zapowiedzi wielkiej ofensywy transferowej po tym sezonie. Już wiadomo, że nie uda się ściągnąć do klubu Emila Sajfutdinowa, ale plany są bardzo ambitne. Do 'wzięcia" wciąż są choćby Leon Madsen, Mikkel Michelsen, czy Max Fricke. Jest więc szansa, że w kolejnych latach podobne mecze będą odbywały się w Lesznie jeszcze częściej.

+ Michał Curzytek wykorzystał szansę na debiut w tegorocznej PGE Ekstralidze i wydaje się, że dobrym występem w Lesznie pokazał, że jest gotowy, by regularnie zastępować Jana Kvecha w pierwszym składzie Falubazu. Czech od początku sezonu prezentuje się kiepsko, a w trzech meczach zdobył zaledwie 10 punktów. W Lesznie nie był w stanie pokonać Damiana Ratajczaka, a Curzytek zrobił to bez większego problemu. Jeśli dalej tak pójdzie, to Kvech zamiast wielkiego postępu w karierze zanotuje regres, po którym będzie dochodził do siebie przez kilka lat.

ZOBACZ WIDEO: Hampel miał ogromne problemy przed sezonem. Zmienił niemal wszystko

+ Dimitri Berge zdobył komplet punktów w Rzeszowie i bez problemu ogrywał na trasie Nickiego Pedersena jadąc… na kupionym od niego sprzęcie. Jak ujawnił dziennikarz WP SportoweFakty Wojciech Koerber, Francuz kupił od Duńczyka dwa silniki, a jeden z nich okazał się w ten weekend tak dobry, że pozwolił na odbieranie punktów poprzedniemu właścicielowi. Można się jedynie domyślać, jak bardzo frustrowało to trzykrotnego mistrza świata. Zwycięstwo Wilków w derbach Podkarpacia było jedną z większych sensacji ostatniej kolejki.

+ Brady Kurtz udowodnił, że jest gotowy, by po latach w końcu wrócić do PGE Ekstraligi. W meczu dwóch kandydatów do awansu, nie dał szans swoim rywalom, a na ich tle prezentował się jak zawodnik z innej planety. Jeśli ktoś nie widzi żadnych plusów w ewentualnym wprowadzeniu KSM, to musi sobie uświadomić, że taka zmiana, sprawiłaby, że właśnie tacy zawodnicy mieliby wtedy większą szansę na regularne występy w elicie. Australijczyka ogląda się w tym sezonie z przyjemnością. Nie jest zaskoczeniem, że po dwóch meczach jest liderem klasyfikacji indywidualnej Metalkas 2. Ekstraligi.

Minusy według Łukasza Kuczery

- Słaba psychika Jasona Doyle'a. Były mistrz świata wszczął krucjatę przeciwko hejterom. Z jednej strony można go zrozumieć, bo nikt nie chce czytać, że powinien "doić kangury". Z drugiej, Australijczyk musi pamiętać, że wybrał sobie zawód, w którym można sporo zarobić i cieszyć się popularnością tłumów, ale też wiąże się z publiczną krytyką i presją. 38-latek przed sezonem zgarnął milion złotych i dodatkowo kasuje po 10 tys. za punkt w ZOOleszcz GKM Grudziądz, a jeździ na poziomie młodzieżowców.

Jeśli w dalszej fazie sezonu Doyle nie poprawi swoich wyników w PGE Ekstralidze, a równocześnie będzie zdobywał podia w Speedway Grand Prix, frustracja grudziądzkich fanów będzie tylko narastać. Australijczyk powinien się na to przygotować. Krytyka kibiców jest naturalnym elementem profesjonalnego sportu, o ile oczywiście nie przekracza pewnych granic. Oczywiście, "wojownicy zza klawiatury" często przesadzają, ale też krytyka Doyle'a, który w ostatni piątek zdobył "aż" 4 punkty we Wrocławiu, jest zrozumiała.

- Maksym Drabik palącym problemem Krono-Plast Włókniarza Częstochowa. "Lwy" przegrały następny mecz, a były mistrz świata juniorów po raz kolejny był najsłabszym punktem drużyny. Na razie wygląda to tak, że Drabik funkcjonuje obok niej. Podobnie było w zeszłym roku, co było jednym z powodów, dla których Włókniarz nie zrealizował przedsezonowych celów. Zapowiada się na powtórkę z rozrywki.

- Paweł Przedpełski cieniem samego siebie. Nie powinno się kopać leżącego, ale wychowanek toruńskiego Apatora daleki jest od optymalnej formy. Niekoniecznie zawodnikowi KS Apatora Toruń pomoże odpoczynek od ekstraligowego ścigania, tak jak sugerował Marek Cieślak, ale też nie zanosi się na jakiś przełom u Przedpełskiego. Do niedawna 28-latek potrafił być mocnym punktem drużyny na własnym torze, ale to już przeszłość.

Jeśli nic się nie zmieni, należy oczekiwać, że Przedpełski po dwóch słabych wyścigach będzie zastępowany przez zespołowych kolegów, tak jak w Lublinie. To zamknięte koło, bo w ten sposób żużlowiec "Aniołów" formy nie odzyska. Z drugiej strony, trudno mieć pretensje do menedżera Piotra Barona, który musi w jakiś sposób ratować wynik drużyny. Przeciwko Orlen Oil Motorze Lublin wyszło to nie najgorzej - druga połowa zawodów, gdy Przedpełski pozostawał w parku maszyn, była lepsza w wykonaniu torunian.

Czytaj także:
- To zaskoczyło NovyHotel Falubaz w Lesznie. Kołodziej wyliczył, czego zabrakło Fogo Unii
- Co za mecz! Co za jazda! Unia i Falubaz stworzyły niezapomniane widowisko

Źródło artykułu: WP SportoweFakty