Maciej Janowski i Tai Woffinden zostali desygnowani przez trenera Dariusza Śledzia do próby toru przed wtorkowym meczem w Częstochowie. Obaj rozpoczęli jednak niemrawo, bo od jednopunktowych zdobyczy. Janowski jednak z każdym kolejnym startem się rozkręcał.
- Czasem to szukanie zajmuje cały mecz, a zdarza się, żę i dwa spotkania. Jednak to, czym kończyłem w Częstochowie, to miałem już na próbie toru. Źle się jednak wtedy zasugerowałem - powiedział Maciej Janowski w Ekstraliga Media Center.
Żużlowiec nie ukrywał, że początek meczu i potracone punkty przez niego oraz jego kolegów mogło być spowodowane torem, który zachowywał się inaczej niż zwykle. - Na szczęście w porę się obudziliśmy i udało nam się wyszarpać remis - dodał.
O losach meczu w Częstochowie decydowały wyścigi nominowane. W nich Sparta musiała zwyciężyć dwukrotnie 5:1, by wywieźć jeden ligowy punkt. I ten cel udało im się zrealizować, a duża w tym zasługa rewelacyjnego Daniela Bewleya. - Wiedziałem, że ich stać na to. Tym bardziej że w ostatnim wyścigu jadą najlepsi danego dnia, więc to mogło potoczyć się w każdą możliwą stronę. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to będzie wymagające spotkanie i chcieliśmy je wygrać. Udało się uratować punkt, co też jest dobre dla nas - skomentował.
Czytaj także:
1. Co dalej ze współpracą Włókniarza z Tauronem?
2. Tungate wpakował Jamroga w bandę. Tak się wytłumaczył
ZOBACZ WIDEO: Pierwsza edycja gali Herosi WP SportoweFakty za nami. Zobacz, kto wygrał