Piotr Pawlicki był jednym z faworytów niedzielnego finału SEC Challenge w łotewskim Daugavpils. Zawodnicy w tego typu imprezach zdają sobie sprawę, że najmniejszy błąd może ich wiele kosztować. Tymczasem leszczynianin zaczął zmagania od czwartego miejscu.
- W tym pierwszym biegu i w ogóle przez całe zawody trzecie pole było najgorsze. Mi trafiło się dwa razy i trzeba było spokojnie podejść do kolejnych wyścigów - tłumaczył po zawodach w rozmowie z Radiem Zielona Góra.
Ostatecznie cel na niedzielne popołudnie został zrealizowany, bo jedenaście punktów pozwoliło mu zostać sklasyfikowanym na miejscu premiowanym przepustką do Tauron SEC 2024.
- Tak naprawdę wszyscy tutaj przyjechali powalczyć o awans do finałów Mistrzostw Europy. Mocne zawody, tor był ciężki. Dużo lali wody, trudno się mijało. Ja natomiast dałem z motocykla i z toru wszystko, co mogłem. Nawet wzięliśmy zeszyt z tego roku i można powiedzieć, czymś się sugerowaliśmy. Natomiast te silniki są teraz zupełnie inne i tor też był zupełnie inny dzisiaj. Ale jak widać tor w Daugavpils mi bardzo odpowiada. Mogło być lepiej oczywiście, bo tych punktów było 11. Najważniejszy natomiast był awans - skomentował.
Ten tydzień dla Piotra Pawlickiego jest równie intensywny, W poniedziałek reprezentant Polski miał rywalizować w Wielkiej Brytanii, ale mecz w Birmingham został odwołany. Stamtąd udał się samolotem do Szwecji, gdzie we wtorek powalczy o punkty w Bauhaus-Ligan. Zostanie w środę w Szwecji, skąd wróci na Wyspy Brytyjskie. W czwartek po meczu SGB Premiership uda się do Lublina na mecz PGE Ekstraligi.
Czytaj także:
1. Mocne słowa Jasona Doyle'a. "Ludzie z małymi mózgami"
2. Słaby początek sezonu Włókniarza. Jest reakcja zarządu klubu
ZOBACZ WIDEO: Szalony dzień zawodnika Grand Prix. O tym mogą nie wiedzieć kibice