Tai Woffinden w rozmowie z WP SportoweFakty nie ukrywał swojej frustracji związanej z kłopotami, z jakimi się zmagał podczas rywalizacji na torze (więcej TUTAJ). Brytyjczyk mówił otwarcie, że nie zapomniał jak wygrywać, ale nie mógł w pełni zaprezentować swoich możliwości jeździeckich.
Przełamanie przyszło w piątek. Woffinden rozpoczął od porażki z Keynanem Rew, ale w kolejnych wyścigach był już niepokonany. - Niewielkie zmiany przyniosły duże skutki i to była ogromna radość ze ścigania na Stadionie Olimpijskim. Nie mogę się już doczekać kolejnego meczu we Wrocławiu - mówił w pomeczowej mixed zonie na antenie Eleven Sports.
Trzykrotny mistrz świata w rywalizacji indywidualnej (2013, 2015, 2018) jest tematem wielu rozmów wśród kibiców, którzy zarzucają mu m.in. nienależyte podejście do obowiązków sportowych.
ZOBACZ WIDEO: Pierwszy rok w gronie seniorów. Zaskakujący problem Cierniaka
- Trenowałem w środę, ba, ja bardzo dużo pracuję nad tym, aby było lepiej, a ludzie mówią głupoty, że nie robię nic. Wolę, kiedy ten tor jest taki bardziej przyczepny, nawodniony, ale na co dzień nie ma możliwości, by tak ten owal przygotować. To dopiero pierwszy mecz, kiedy jestem taki szybki, więc nie ma co też popadać w hurraoptymizm. Jestem jednak zadowolony - dodał.
W piątek do Wrocławia przyjechała mocno rozbita kadrowo Fogo Unia Leszno. Podopieczni Rafała Okoniewskiego musieli sobie radzić bez Janusza Kołodzieja oraz Damiana Ratajczaka. Po sześciu wyścigach stan meczu był w miarę wyrównany - 20:16. Później gospodarze zaczęli odjeżdżać przeciwnikom.
- Wiedzieliśmy, że to spotkanie nie będzie należało do łatwych. Sparta chciała odnaleźć swoją drogę, bo ten początek sezonu różnie im się układał, męczyli się, ale co tu dużo dodawać. Liczyliśmy na to, że nadal będą, ale nie było łatwo. W tych warunkach dobrze się czuli, mimo że to pogoda przygotowała tor, to czytali lepiej te warunki - mówił z kolei Grzegorz Zengota.
Zawodnik, który pełnił rolę kapitana w zespole Fogo Unii nie ukrywał rozczarowania faktem, jak duży pech znów spotkał leszczyńską Unię. - Myśleliśmy, że po ubiegłym sezonie gorzej być nie może, a tymczasem w tym roku borykamy się z czymś takim i znów coś staje nam na przeszkodzie. Z takim zespołem, jakim jest Sparta, to trzeba jechać w najmocniejszym zestawieniu - dodał.
35-latek na Stadionie Olimpijskim wywalczył siedem punktów w pięciu startach. Dopiero w ostatniej gonitwie udało mu się triumfować. - Robiłem różne korekty, ale z kiepskim rezultatem. Dopiero na ostatni wyścig wziąłem drugi motocykl i było to trafione. Szkoda, że tak długo czekałem, bo mogłem na nim zacząć. Skorzystałem jednak z motocykla, z którego korzystałem do tej pory - przyznał.
Czytaj także:
1. Sroga kara dla żużlowca. Został zawieszony na 20 miesięcy!
2. Roczna przerwa okazała się dla niego zbawienna