Texom Stal Rzeszów była faworytem niedzielnego meczu Metalkas 2. Ekstraligi przeciwko Energa Wybrzeżu Gdańsk. I już w drugim biegu za sprawą podwójnego zwycięstwa udało im się objąć prowadzenie, którego nie oddali do samego końca. Ekipa z Pomorza zdołała ugrać zaledwie 38 oczek.
- To duży i szybki tor. Jeśli nie masz dobrej fury pod sobą, to nie jeździsz z przodu. To pokazało, że Stal zawsze miała w wyścigu jednego lidera, z którym trudno było wygrywać - mówił po meczu Krzysztof Kasprzak podczas konferencji prasowej.
- Nie mogliśmy znaleźć prędkości. Te pierwsze momenty nie były najgorsze, ale dojazd do pierwszego wirażu gospodarze mieli lepszy. Zaczęło się dobrze, ale jak się nie wygrywa wyścigów, to trudno jest o pozytywny wynik - dodał z kolei menedżer zespołu Paweł Piskorz.
ZOBACZ WIDEO: "Nie ma sensu". Szczere słowa Bartosza Zmarzlika o torach w Grand Prix
Liderzy Energa Wybrzeża zdobyli w Rzeszowie 23 punkty - 13 oczek to dorobek Nielsa Kristiana Iversena, a dziesięć Krzysztofa Kasprzaka. We dwóch jednak meczu wygrać się nie uda. Kasprzak skomentował swój występ, który zaczął od zwycięstwa, a wszystkie pozostałe starty kończył na drugim miejscu.
- Zacząłem z niskim przełożeniem, a potem zeszedłem jeszcze niżej, bo myślałem, że ten tor będzie się stawał bardziej śliski. Trzeba było jednak iść w drugą stronę. To czwarte pole zawsze tutaj niosło lepiej niż trzecie, a tym razem miałem pecha, bo trzecie okazało się bardzo przyczepne i trudno było kogoś stamtąd założyć - skomentował.
Na konferencji prasowej zapytano Jóźwiaka, czy w kontekście rewanżu realne są myśli o punkcie bonusowym. - W takiej formie, w jakiej jesteśmy, to będzie trudno. Po pięciu meczach nadal nie mamy żadnego wygranego meczu, więc najpierw musimy dobić do bariery 46 punktów, który jest dla nas sufitem - dodał menedżer.
Czytaj także:
1. Sroga kara dla żużlowca. Został zawieszony na 20 miesięcy!
2. Roczna przerwa okazała się dla niego zbawienna