Poruszający apel po śmierci zawodnika. "Zweryfikowano nas w okrutny sposób"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Andriej Kudriaszow
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Andriej Kudriaszow

- Do sobotniego poranka wierzyliśmy, że będzie dobrze, że Andriej pokona chorobę. Życie zweryfikowało nasze nadzieje w bardzo okrutny sposób - przyznaje Aneta Kuźniar, która przez lata wspierała zmarłego niedawno zawodnika, Andrieja Kudriaszowa.

W tym artykule dowiesz się o:

Środowisko sportowe po raz kolejny zamierza udowodnić, że solidaryzuje się z osobami w potrzebie. Po śmierci Andrieja Kudriaszowa jego znajomi nie pozwolą, by jego rodzina była zostawiona samej sobie, stąd wzięła się inicjatywa wsparcia finansowego. Walka z chorobą pochłonęła spore koszty, a dziś żona i córka zmarłego żużlowca muszą ułożyć sobie życie na nowo.

Za pomysłem zbiórki stoi Aneta Kuźniar, przyjaciółka Kudriaszowa, która blisko współpracowała z zawodnikiem przez ponad 12 lat. Dziś przyznaje, że Kudriaszow był dla niej jak syn. - Nie potrafię mówić o nim "był". Nie jestem w stanie się po tym otrząsnąć - przyznała dla WP SportoweFakty, gdy zaproponowaliśmy rozmowę.

- Andriej osierocił dwie cudowne dziewczyny. Żonę Lerę oraz córeczkę Mirosławę. Lerunia była dla Andrieja całym światem, wspierała go dzielnie w jego codziennej walce o powrót do zdrowia. Podobnie jak Andriej nie poddała się ani na minutę. Mirunia - oczko w głowie taty, jego mała kopia. Cudowna dziewczynka, która podobnie jak jej Tata, budzi się i zasypia z uśmiechem na twarzy. Razem tworzyli cudowną rodzinę, której zły los dał tak krótki czas na szczęście. Bo pomimo tak ciężkiej choroby robili wszystko, żeby tak było. Teraz Andriuszka będzie czuwał i opiekował się nimi - napisała Aneta Kuźniar.

Kudriaszow przez 12 lat występował w Polsce w rozgrywkach ligowych. Najwięcej czasu, bo aż trzy sezony spędził jako zawodnik Polonii Bydgoszcz. Ostatnim jego klubem był Kolejarz Opole.

Przypomnijmy, że blisko rok temu Kudriaszow ze łzami w oczach mówił o swoim największym marzeniu, czyli wygraniu nierównej walki z zaawansowanym rakiem płaskonabłonkowym skóry. Jego największym motywatorem w trudnych chwilach była właśnie córka.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

- Muszę przetrwać to wszystko dla mojej ośmiomiesięcznej córki. Jej uśmiech motywuje mnie każdego dnia. W najgorszym momencie powiedziałem sobie, że nie pozwolę, by była sierotą. Mam nadzieję, że pożyję jeszcze przynajmniej 50 lat i zatańczę na jej weselu - mówił nam rok temu sam zawodnik. Dziś już wiemy, że tego marzenia nie udało mu się zrealizować.

Kudriaszow zmarł w ubiegłą sobotę nieco ponad półtora roku po usłyszeniu poważnej diagnozy o nowotworze skóry. Były żużlowiec początkowo leczył się w Bydgoszczy, skąd trafił do specjalistycznego szpitala w Warszawie. Tam po kilku miesiącach opieki amputowano mu nogę. Początkowo wydawało się, że to przyniesie mu ulgę, ale choroba wróciła ze zdwojoną siłą. Były żużlowiec przez wiele miesięcy musiał funkcjonować, mimo gigantycznego bólu. W ostatnim czasie sytuacja jeszcze się pogorszyła, a medycyna nie miała już dla niego żadnego skutecznego lekarstwa. Lekarze przez ostatnie pięć miesięcy skupili się więc głównie na walce z bólem.

- Andriej walczył dzielnie, nie podał się ani na minutę. Trudno uwierzyć, że Andrieja już nie ma z nami. Lerunia jest najdzielniejszą dziewczyną jaką znam, ale i tak silne osoby potrzebują wsparcia w trudnych chwilach. Lera i Mirunia będą teraz musiały zbudować swoje życie na nowo, niestety już bez ukochanego męża i taty. Jestem przekonana, że Andriuszka będzie czuwał i opiekował się nimi. Chciałabym prosić o wsparcie dla Nich, żeby wspomóc je w tej trudnej drodze jaka jest przed nimi - dodaje Kuźniar.

Swój sposób na pożegnanie z zawodnikiem znaleźli inni przedstawiciele środowiska. - Nie wiem, co powiedzieć. Dowiedziałem się dzisiaj, że jeśli chemioterapia nie pomoże, to umrę. Pozostanie mi tylko czekać. Nie chcę tego. Chcę wychować moją córeczkę Mirosławę. Chcę żyć - można było usłyszeć w nagraniu, które zaraz po śmierci Kudriaszowa opublikował Artiom Łaguta.

Swoimi wspomnieniami podzielił się także ostatni pracodawca zawodnika, czyli tuner Ashley Holloway. - Zaproponowałem mu pracę, gdy Andriej nie mógł jeździć na żużlu. Już wtedy zwróciłem uwagę, że dziwnie chodził, ale wtedy jeszcze przekonywał mnie, że to efekt wypadku na motocyklu crossowym. Dopiero potem okazało się, że to były pierwsze objawy poważnej choroby. Jego śmierć to olbrzymia strata. Był dobrą osobą - przyznaje jeden z najlepszych tunerów świata.

Własną formę wsparcia dla swojego byłego zawodnika wymyślili też przedstawiciele OK Kolejarza Opole, którzy na najbliższym meczu będą zbierać pieniądze na rodzinę zmarłego zawodnika.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Ważne zwycięstwo Thomsena. Dudek z awansem
Kosmiczny Wiktor Przyjemski. Kolejna wygrana

Komentarze (7)
avatar
DonLemon ACM and CKM
27.05.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Sekcja komentarzy i liczby lajków pokazują, że jako naród Polska nie przetrwała w formie cywilizowanego społeczeństwa... Smutne. 
avatar
Senior 60
27.05.2024
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Wypisujcie że zarabiają w Polsce kilkadziesiąt tysięcy na godzine 
avatar
PHU SKORPION
27.05.2024
Zgłoś do moderacji
15
1
Odpowiedz
kazdy ma prawo prosic.kazdy moze dac lub nie.niepotrzebne durne wpisy. 
avatar
Spokój
27.05.2024
Zgłoś do moderacji
40
27
Odpowiedz
Wstydźcie się. Codziennie w Polsce umiera wielu rodziców zostawiając małe dzieci. Wstyd Polsko. Stop pomocy RUS. 
avatar
Spokój
27.05.2024
Zgłoś do moderacji
39
18
Odpowiedz
Chyba jakieś żarty ktoś sobie robi.