- Na wtorek mam zaplanowaną operację, w ramach której przejdę rekonstrukcję barku. Mam nadzieję, że ból, który odczuwam, ustąpi. Specjalista powiedział, że będę pauzował przez 4-6 miesięcy - oznajmił Jason Doyle w mediach społecznościowych.
Kłopoty zdrowotne Australijczyka to pokłosie jego zeszłotygodniowego upadku na Wyspach Brytyjskich. W meczu Kings Lynn Stars ten doświadczony zawodnik przeleciał przez bandę. Krótko po tym zdarzeniu był już w szpitalu, gdzie zdiagnozowano u niego cztery złamane żebra i stłuczenie płuc.
- Odczuwałem duży ból. Nie wiedziałem, co się dzieje. Czułem się tak, jakby wszystko było połamane. Pewnie wiecie, jak to jest, gdy człowiek upadnie na beton - przekazał Doyle na Instagramie.
Zawodnika niepokoiło to, że doskwiera mu "dziwne uczucie drętwienia" w lewym barku. W związku z tym poddał się badaniom w Norwich i Poznaniu. - Przekazano mi, że zerwałem dwa ścięgna i zerwałem stożek rotatorów w barku. Dowiedziałem się, że potrzebuję natychmiastowego leczenia! - podkreślił Australijczyk.
- Nie mogę tego zignorować. Nie mam sił, by czekać do końca sezonu na operację. Muszę szybko przejść zabieg, bo jeśli tego nie zrobię, to będzie to miało długotrwałe konsekwencje - np. na emeryturze nie mógłbym podnieść piwa - wyjaśnił zawodnik.
Następnie wyraźnie zaznaczył, że jest mocno poruszony tym, co się wydarzyło.
- Jestem zdruzgotany, ale życie toczy się dalej. Na świecie dzieje się wiele znacznie smutniejszych rzeczy. Dziękuję za wsparcie wszystkim moim klubom (...). To jeszcze nie koniec! Mam wiele do zaoferowania. Potrzebuję tylko czasu na rekonwalescencję. Następnie wrócę na światowy poziom! - zadeklarował Doyle.
Kontuzja Doyle'a to olbrzymi cios m.in. dla GKM-u Grudziądz. Australijczyk był kontraktowany jako lider tego zespołu.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski
Czytaj także:
> Tomasz Gapiński wściekł się na torze na Adriana Gałę. Zdradził, co mu powiedział
> Nie pozostawia suchej nitki na Woźniaku. "Powinien wygonić tego Hancocka od siebie"