Żużel. GKM rozważał transfer przed meczem z Apatorem. "Dzwoniliśmy do dwóch zawodników"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Jocz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz
zdjęcie autora artykułu

ZOOleszcz GKM pokonał Apator 47:42. Przed meczem sporo emocji wzbudziła kwestia zastępstwa zawodnika za Jasona Doyle’a. Ostatecznie zdecydowano się na ten ruch, choć rozważano też transfer. - Dzwoniliśmy do dwóch żużlowców - mówi Zbigniew Fiałkowski.

Grudziądzanie w derbowym starciu z KS Apatorem przegrywali 23:30 i wydawało się, że na zwycięstwo nie ma szans. Drużyna pokazała jednak wielki charakter, bo odrobiła straty i jeszcze przed biegami nominowanymi wyszła na prowadzenie, a później postawiła kropkę nad i.

Nic więc dziwnego, że w ZOOleszcz GKM-ie panuje euforia. - Ta wygrana smakuje szczególnie. Nie dość, że jechaliśmy osłabieni brakiem Jasona Doyle'a, to jeszcze nie pozwolono nam przygotować toru, tak by był naszym atutem. Cały czas był trzymany pod plandeką, choć prognozy nie wskazywały na poważne opady - mówi nam Zbigniew Fiałkowski, członek rady nadzorczej ZOOleszcz GKM-u.

- Dopiero w drugiej połowie zawodów byliśmy w stanie się do niego dokleić. Gdybyśmy mogli pracować nad nawierzchnią po swojemu, to zapewniam, że ten mecz od początku układałby się inaczej. To zwycięstwo można traktować zatem w kategoriach mission impossible, ale najważniejsze, że niemożliwe stało się możliwe - dodaje Fiałkowski.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

Przed meczem sporo mówiło się o kontuzji Jasona Doyle’a. Początkowo wydawało się, że grudziądzanie nie zastosują za niego zastępstwa zawodnika. Przeciwny temu miał być sam Australijczyk, któremu miało zależeć na występie w najbliższej rundzie Grand Prix.

- Jason złapał kontuzję w Anglii. Były duże problemy z jego stanem zdrowia, ale my nie wypowiadaliśmy się w tej kwestii, bo czekaliśmy na dokładną ocenę lekarzy. Z czasem napłynęły do nas mało optymistyczne informacje, więc zdecydowaliśmy się na zastępstwo zawodnika. Australijczyk cały czas czekał na opinię lekarzy. Wszystkie badania trochę trwały. Nawet w niedzielę o 11:00 miał jeszcze rezonans. Nie było jednak z jego strony stwierdzenia, że nie zgodzi się na zastępstwo zawodnika, bo chce jechać w Grand Prix. To zwykłe wymysły i szukanie sensacji. Dodam jednak, że mieliśmy przygotowany wariant B i C - zaznacza Fiałkowski.

Wariant B zakładał, że GKM da więcej szans młodzieży. Poza tym klub rozważał też transfer zawodnika z zewnątrz. - Przeprowadziliśmy takie rozmowy. Na liście było łącznie pięciu kandydatów. Zadzwoniliśmy ostatecznie do dwóch. Rozmawialiśmy, ale najważniejszy był Jason. Australijczyk podjął jednak decyzję. Nie było mu łatwo, bo w Grand Prix jest obecnie numerem trzy, więc to zrozumiałe, że mu zależało na starcie w kolejnej rundzie. Jeszcze ważniejszy był jednak dla niego klub - przyznaje Fiałkowski.

Z naszych informacji wynika, że na liście życzeń GKM-u znajdowali się Matej Zagar, Kenneth Bjerre, Michael Jepsen Jensen, Mathias Pollestad i Francis Gusts. Klub skontaktował się z dwoma pierwszymi zawodnikami, ale z rozmów nic nie wyszło. Trudno też zakładać, że w najbliższych dniach coś w tej sprawie się zmieni. - Na ten moment temat transferu jest zamknięty - podsumowuje Fiałkowski.

Zobacz także: Sparta rozbiła Stal Komarnicki ostro o Woźniaku

Źródło artykułu: WP SportoweFakty