Żużel. Nowa rola życiowa Jacka Holdera. "To mnie bardzo motywuje"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Chęć
WP SportoweFakty / Michał Chęć
zdjęcie autora artykułu

Jack Holder wciąż walczy o medal Speeddway Grand Prix. Australijczyk zaliczył w Pradze najgorszy występ w tym roku. Przyznaje, że jest gotowy odrobić straty i gonić Bartosza Zmarzlika. Najbardziej motywuje go teraz ojcostwo.

Orlen Oil Motor pokonał ZOOleszcz GKM Grudziądz 40:20. Niespodzianki więc nie było, a lublinianie coraz mocniej uciekają rywalom w tabeli. Spotkanie zakończono po 10. biegu ze względu na obfite opady deszczu. - Mamy dobry wynik. Tor był taki jak zazwyczaj, zarówno starty jak i trasa. Typowy lubelski tor, taki jaki nam się podoba. Szkoda, że spadł deszcz, bo nie było wystarczająco bezpiecznie, by jechać dalej. Widzieliśmy ile napadało przez ten czas. Z minuty na minutę było gorzej, więc dobra decyzja. Czasami taka jest pogoda. Masz chmury, potem nagle pada, a następnie wychodzi piękne słońca. Tego nie przewidzisz - skomentował piątkowe spotkanie Jack Holder.

Być może wynik nie oddaje przebiegu meczu, ale goście z Grudziądza potrafili się kilkukrotnie postawić i wygrać np. gonitwę juniorów. Czy Australijczyk uważa, że spotkanie było interesujące?  - Na pewno. Każdy zespół w Polsce jest mocny, nie możesz nikogo lekceważyć, bo nigdy nie wiesz, czego możesz się spodziewać.

Jack Holder wywalczył w pojedynku z grudziądzanami 8+1. Żużlowiec z antypodów był jednym z trzech w swoim zespole, który skończył zawody bez zaznania goryczy porażki. - Oceniam to dobrze. Jeśli nie deszcz to miałbym szansę na pełny komplet. Trzy biegi przyjechałem na najlepszym poziomie, nie straciłem punktu na rywalu. Cieszy mnie to. Wszystko dobrze funkcjonowało - skomentował 28-latek.

ZOBACZ WIDEO: Prezes GKM-u tłumaczy koncepcję na skład. Przyznaje, na kogo klubu nie było stać

Holder w ostatnim czasie jechał rundę Grand Prix w Pradze. Tam zaliczył najgorszy występ w tym sezonie. Tłumaczył to tylko w jeden sposób.  - Zostałem ojcem. To jest największa rzecz w moim życiu. Po prostu to był jeden z tych wieczorów, który kompletnie się dla mnie nie ułożył. Nic nie pasowało. Pozostało jeszcze dużo rund, ale czuję, że wrócę mocniejszy na kolejne.

Stały uczestnik GP przyznał, że nowa rola w życiu go napędza i dodaje bardzo dużo energii do dalszej pracy.

- To niesamowite. Kiedy wróciłem z Pragi byłem naprawdę zły. Szybko mi przeszło, gdy zobaczyłem mojego małego chłopca. On naprawdę daje mi powód do dumy. Moja partnerka Jessie świetnie się spisała. Teraz czuję, że mam prawdziwą rodzinę, a to bardzo mnie motywuje do dalszej pracy.

Jack Holder przed sezonem stawiał sobie jasno za cel walkę o złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. Sytuacja zrobiła się dla niego znacznie trudniejsza, choć on sam przyznał, że nic nie jest jeszcze stracone.

- Wejście do półfinału czy finału robi ogromną różnicę w punktach. Jest jeszcze długa droga przede mną. Mam nadzieję, że wszystkie złe występy w cyklu już są za mną. Chcę być mistrzem świata. W żużlu może się wszystko zdarzyć. Dwanaście punktów nic nie znaczy. Jason Doyle prowadził w cyklu, a teraz już go nie ma. Po prostu muszę być w formie i pełni zdrowym i będę się ścigać o najwyższe miejsce - zakończył Holder.

Zobacz także: Groźne upadki zawodników Betard Sparty. Nie pojawili się w biegach nominowanych

Źródło artykułu: WP SportoweFakty