Żużel. Trener Wilków Krosno mówi, co zaważyło na przegranej z ostrowianami. "Musimy nad tym popracować"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Ireneusz Kwieciński i Natalia Pietrucha
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Ireneusz Kwieciński i Natalia Pietrucha
zdjęcie autora artykułu

Dosyć niespodziewanie Cellfast Wilki Krosno uległy Arged Malesie Ostrów Wielkopolski 41:49. Goście prowadzili od początku, a ich przewaga wynosiła nawet 14 punktów. Po meczu trener gospodarzy starał się wyjaśnić przyczyny porażki swojego zespołu.

Ostrowianie zaczęli wyjazdowe spotkanie z przytupem. Wygrali pierwszy wyścig podwójnie, a po sześciu prowadzili aż 25:11. Cellfast Wilki Krosno wprawdzie odrobiły część strat, ale goście w końcówce obronili się na tyle, że wygrali różnicą ośmiu punktów. Co zaważyło na takim, a nie innym rezultacie tego pojedynku?

- Po raz kolejny przegrywaliśmy starty, chociaż w piątek i w sobotę trenowaliśmy indywidualnie nad wyjściami spod taśmy. Nie przyniosło to jednak spodziewanego skutku. Ewidentnie występuje problem z tymi startami na własnym torze. Obecnie nie mamy takiego mocnego uderzenia, jakie powinniśmy mieć od pierwszych biegów, żeby właśnie w nich wypracować sobie jakąś spokojną przewagę i jechać mecz "normalnie". Niestety w tej chwili nam to nie wychodzi. Musimy nad tym popracować. Każdy ma świadomość, że to trzeba poprawić. W dalszej fazie zawodów nawiązujemy walkę, wygrywamy biegi i to wszystko trzyma się razem. Można te punkty zdobywać i wygrywać wyścigi. Był to trudny początek spotkania, musimy nad tym popracować tak, aby było lepiej - mówił po porażce z Arged Malesą trener Ireneusz Kwieciński, w rozmowie z WP SportoweFakty.

Nierówna postawa większości seniorów

Przypomnijmy, że ze składu krośnieńskiej drużyny po spotkaniu w Rybniku wypadł na jakiś czas kontuzjowany Dimitri Berge. Za Francuza wprawdzie stosowano zastępstwo zawodnika, ale Cellfast Wilki w tych biegach uzyskały osiem punktów, a przy obecnej dyspozycji nieobecnego (trzecia średnia w lidze) można byłoby założyć jego większą zdobycz.

Na pochwałę w szeregach gospodarzy zasłużyli Jonas Seifert-Salk (13+2 w siedmiu startach) oraz Szymon Bańdur (7+2 w czterech). Pozostali spisali się poniżej oczekiwań, a seniorzy potrafili przyjeżdżać zarówno na pierwszych, jak i na ostatnich miejscach. Nierówna postawa sporej części zespołu skutkowała pierwszą domową porażką w tym sezonie. Szczególnie wyróżnia się tu postawa Vaclava Milika, który trzykrotnie linię mety mijał na końcu stawki, a pozostałe trzy wyścigi wygrał.

- Vaclav zaczął źle, dlatego postanowiliśmy dać mu przerwę w jednym z biegów. Miał ogarnąć sobie sprzęt i przygotować motocykl tak, aby dał on radę jechać lepiej w następnych biegach. Tak się stało i w następnej części zawodów wygrał on trzy wyścigi. Tak, jak mówiłem, gdzieś ucieka nam ten początek. Najwięcej pracy musimy włożyć w to, żeby jednak zrobić tzw. "mocne uderzenie", a później trzymać ten równy poziom. Wtedy możemy myśleć o zwycięstwie z mocnymi drużynami.

Warunki zawsze będą zmienne

Można się zastanawiać, czy na niedzielny wynik wpływu nie miały warunki atmosferyczne. Wcześniejsze spotkania w Krośnie rozgrywano, gdy było chłodniej (w meczu z drużyną z Bydgoszczy nawet niemal mroźnie), a teraz w wiosennej aurze temperatury są już wyraźnie wyższe. Czy mogło to mieć znaczenie, jeśli chodzi o przebieg spotkania z ostrowianami?

- To się zmienia, ale przez cały sezon będzie różna pogoda i warunki nie będą identyczne. Musimy się do tego dostosować. Nie możemy sobie zamówić pogody, żeby była cały sezon taka sama. Musimy się z tym uporać i dopasować się tak, żeby było dobrze. Mamy zapiski z innych meczów i wiemy, jaka była temperatura oraz jaki był tor. Dzisiaj było trochę cieplej, ale wszyscy jadą nie jeden bieg, a kilka, więc mają też szansę, żeby się jakoś dopasować. Trzeba zdobywać tyle punktów, ile się da, zbierać doświadczenie i robić zapiski na następne mecze, żeby było tylko lepiej - podkreślił Kwieciński.

Najważniejsze dla Cellfast Wilków będą praca nad startami oraz powtarzalność domowego owalu
Najważniejsze dla Cellfast Wilków będą praca nad startami oraz powtarzalność domowego owalu

Pozytywnym aspektem ligowych spotkań w Krośnie jest brak problemów z nawierzchnią, a na ten temat w ubiegłych sezonach sporo się mówiło. W meczu z Arged Malesą trudno było zauważyć większe nierówności, a dodatkowo na tym torze można było wyprzedzać zarówno po zewnętrznej, jak i przy krawężniku. Czy krośnianie doprowadzili swój owal do optymalnego stanu?

Trudno o powtarzalność

- Cały czas myślimy o tym, żeby tego ścigania trochę było. Obecnie ciężko jest jednak, żeby zrobić dwa razy taki sam tor, więc on momentami odbiega od tego, jaki był na poprzednich zawodach. Musimy przejść przez ten etap zmian, ustabilizować. Chcemy robić powtarzalny tor, co w Krośnie jest naprawdę niesłychanie ciężkie do ogarnięcia, tym bardziej przy takiej pogodzie. Dużo już słyszałem w wywiadach w poprzednich meczach, że "deszcz nam zrobi tor". Jest w tym trochę prawdy. Przy takim słońcu, jakie mieliśmy, lanie wody pomaga chwilowo i działa tak, jak na gorącą blachę. Wszystko siada i za chwilę ponownie się kurzy. Ciężko wtedy zrobić sobie taki start, jaki chcemy i utrzymać go przez cały mecz, kiedy już my nie mamy wpływu na to, jak powinniśmy go lać.

Ostatnie spotkanie pierwszej rundy Metalkas 2. Ekstraligi czeka Cellfast Wilki Krosno w Łodzi. W pierwszy weekend czerwca ich wyjazdowym rywalem będzie miejscowy H.Skrzydlewska Orzeł, który dosyć nieoczekiwanie odniósł zwycięstwo w Gdańsku. Pojedynek w Łodzi nie będzie zatem "spacerkiem", zwłaszcza, że kolejni rywale po słabym początku rozgrywek wyraźnie się przebudzili.

- Cały sezon nie będzie łatwy. Mówiliśmy przed rozgrywkami, że liga będzie wyrównana i trzeba będzie mocno walczyć o każde punkty, we wszystkich meczach. To jest chyba fajne w tym sporcie, że z góry nie zakładamy, kto wygra. Niemniej jednak musimy się dobrze przygotować i myśleć o tym, żeby zbierać punkty i wejść do fazy play-off na w miarę najlepszej pozycji, jaką uda się zająć. To jednak dopiero w dalszej części sezonu - zaznaczył na koniec rozmowy z WP SportoweFakty Ireneusz Kwieciński.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

Czytaj także: Marketa z młodzieżowym złotem. Curzytek lepszy od Jarosza Wielka promocja przed finałem TAURON SEC w Chorzowie! Takiej akcji jeszcze nie było

Źródło artykułu: WP SportoweFakty