Ogromnym skandalem zakończyła się próba rozegrania przełożonego meczu piątej kolejki PGE Ekstraligi, w którym ebut.pl Stal Gorzów podejmowała ZOOleszcz GKM Grudziądz. Przypomnijmy, że sędzia Michał Sasień po blisko czterech godzinach postanowił ogłosić obustronny walkower. Jego zdaniem obie drużyny nie chciały wziąć udziału w spotkaniu.
Swoje stanowisko przedstawiła już Speedway Ekstraliga. Wiadomo, że zawodników, sztaby szkoleniowe oraz kluby czekają teraz postępowania dyscyplinarne, które mogą skończyć się wysokimi karami finansowymi lub zawieszeniami albo nawet ujemnymi punktami.
- Na pewno KOL przeprowadzi postępowanie dyscyplinarne dotyczące odmowy startu zawodników w meczu PGE Ekstraligi, bo z taką mieliśmy do czynienia. Na pewno również KOL zajmie się sprawdzeniem wszystkich meczowych dokumentów, dostępnych medialnie wypowiedzi, w tym przede wszystkim trenera drużyny z Grudziądza, Roberta Kościechy - przekazał nam Przemysław Szymkowiak (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski
Zniesmaczony całą sytuacją jest Ireneusz Maciej Zmora, były prezes gorzowskiej Stali. Ten winę zrzuca na arbitra tego pojedynku oraz Ekstraligę Żużlową. W jego opinii, w momencie, w którym na siłę próbuję się organizować spotkanie, odpowiedzialność bierze na siebie sędzia. Dlatego właśnie jego zdaniem obustronny walkower to próba ucieczki od niej.
Co więcej, według niego Michałowi Sasieniowi wręcz zabrakło odwagi na odwołanie konfrontacji wcześniej.- Trzeba mieć jaja, żeby odwołać mecz. Sędzia ich nie posiadał. Ludzie cztery godziny siedzieli na trybunach i czekali na potyczkę, której nie było - powiedział Zmora w rozmowie z gorzowskie.pl.
Twierdzi on także, że arbiter wręcz przymuszał zawodników do jazdy, grożąc im walkowerem, jeśli postanowią ostatecznie odmówić rywalizacji na gorzowskim owalu. - Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją - dodał.
Były prezes Stali uważa po prostu, że grzechem pierworodnym był brak postanowienia o odwołaniu meczu już w poniedziałek, gdy prognozy wskazywały na opady deszczu w Gorzowie Wielkopolskim we wtorek. - Wówczas uniknęlibyśmy skandalu, który miał miejsce - podsumował Ireneusz Zmora.
Czytaj także:
> Tomasz Gapiński wściekł się na torze na Adriana Gałę. Zdradził, co mu powiedział
> Nie pozostawia suchej nitki na Woźniaku. "Powinien wygonić tego Hancocka od siebie"