Co z Rosjanami w MŚ? Gorąca dyskusja komentatorów

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Na zdjęciu od lewej: Marcin Musiał, Tomasz Dryła
Materiały prasowe / Na zdjęciu od lewej: Marcin Musiał, Tomasz Dryła
zdjęcie autora artykułu

Rosjanie od ponad dwóch lat nie mogą startować w żużlowych mistrzostwach świata. Mogłoby się wydawać, że kibice to zaakceptowali. Temat dość niespodziewanie wrócił, a wszystko za sprawą spięcia najlepszych polskich komentatorów telewizyjnych.

W tym artykule dowiesz się o:

Władze światowego (FIM) oraz polskiego żużla (PZM) bardzo szybko potępiły wojnę w Ukrainie. Ledwie kilka tygodni po agresji Rosji zakazano startów żużlowcom z tego kraju na arenie międzynarodowej. Dotknął on Artioma Łagutę oraz Emila Sajfutdinowa. Sprawa budziła kontrowersje, bo Łaguta w tym momencie był panującym mistrzem świata. Na dodatek obaj zawodnicy skrytykowali działania Władimira Putina i wezwali do zawarcia pokoju.

Po roku Łaguta i Sajfutdinow wrócili do PGE Ekstraligi, wykorzystując fakt posiadania polskiego obywatelstwa. Równocześnie nadal nie mogą startować w cyklu Speedway Grand Prix. Część opinii publicznej domaga się jednak ponownych występów Rosjan w mistrzostwach świata, które w obliczu braku wysokiej klasy rywali zostały zdominowane przez Bartosza Zmarzlika. Gorzowianin zdobył dwa tytuły mistrza świata z rzędu, łącznie ma cztery w dorobku (2019-2020, 2022-2023).

Afera o starty Rosjan w mistrzostwach świata

Dziennikarz Marcin Musiał z Eleven Sports na swoim kanale na YouTube przygotował materiał, w którym podkreślił, że dzięki Łagucie i Sajfutdinowowi mistrzostwa świata byłyby ciekawsze, bo Zmarzlik doczekałby się godnych rywali. Przytoczył w nim też słowa prezesa PZM, który od początku wojny mówi "nie" startom Rosjan.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie da się przełożyć torów angielskich na polskie

Komentator Eleven Sports przypomniał, że w pierwszych dniach po rosyjskiej agresji w środowisku odbywała się debata publiczna na temat tego, jak postąpić z Rosjanami. Głośny list otwarty w mediach opublikował wtedy Tomasz Dryła z Canal+. Dziennikarz potępił rosyjskich żużlowców, skrytykował za wspieranie zbrodniczego reżimu i zapowiedział, że nie będzie komentował spotkań z ich udziałem.

Dryła zareagował na materiał Musiała. Temat pojawił się w niedawnym "Kolegium Żużlowym", bo zapytał o to jeden z widzów C+. - Czy się odniosę? Szeroko nie. Konkretnie tak. Nie miałem na to żadnego wpływu, bo nie ma takiego mechanizmu - powiedział Dryła, pytany o to, czy miał wpływ na zawieszenie Rosjan w mistrzostwach świata.

- Materiał obejrzałem niedawno, bo rzadko na takie rzeczy zerkam, ale ktoś mi podesłał. Wolałbym się mocniej na ten temat nie wypowiadać, bo jestem za świeżo po obejrzeniu materiału. Jest fajnie skrojony pod pewną część publiczności. Ludzie, którzy wiedzą o paru rzeczach to zdają sobie sprawę, że autor materiału ośmieszył się w kilku miejscach. Ja to chętnie skomentuję, ale trochę później - dodał Dryła w odniesieniu do nagrania Musiała.

Musiał odpowiada Dryle

Słowa o "ośmieszeniu" sprawiły, że Musiał postanowił odpowiedzieć kolejnym materiałem. W niemal 50-minutowym filmie komentator Eleven Sports rozprawił się z listem otwartym, jaki Dryła opublikował w trzech najważniejszych serwisach żużlowych krótko po wybuchu wojny.

- Publicysta nie ośmiesza się, kiedy wyraża logiczną opinię. Każdy do tej opinii ma prawo, a potem widzowie i czytelnicy mają prawo się z nią zgadzać albo nie. Tomku, ty miałeś prawo do listu, a ja do innej opinii w kanale na YouTube - tymi słowami Musiał zwrócił się do Dryły.

- Jeśli mówisz coś jest nie tak z tym materiałem, to powiedz co. Ja się chętnie odniosę, a ktoś wyciągnie wnioski - dodał komentator Eleven Sports i zwrócił uwagę na to, że mamy do czynienia z debatą publiczną, a nawet prezes Michał Sikora z PZM mówił w jego materiale o "naciskach społecznych".

- Opublikowałeś list w kilku redakcjach na raz. Nikt nie wierzy, że trzy redakcje zadzwoniły do ciebie. Wiem, że napisałeś do każdego z naczelnych w tej sprawie - kontynuował Musiał.

Bartosz Zmarzlik czeka na godnych rywali

- Nie rozumiem zupełnie tej dyskusji, dlaczego my szukamy innych reprezentantów poza naszymi, aby sprawiali, żeby nasz nie wygrywał - stwierdził Dryła w "Kolegium Żużlowym". Na to również doczekał się odpowiedzi ze strony Musiała. Komentator Eleven Sports podkreślił, że nie chodzi o to, aby Zmarzlika w końcu ktoś pokonał, ale żeby mistrzostwa świata miały odpowiednią rangę.

- Rywalizacja byłaby ciekawsza. Też chcę być świadkiem historii, gdy Zmarzlik zostaje rekordzistą pod względem mistrzostw świata. Chciałbym jednak wspominać te rundy jako świetne ściganie. Łaguta i Sajfutdinow są tego gwarantem. Nie buduj twierdzy wokół siebie, że tylko chciałbyś Zmarzlika (jako mistrza - dop. aut.). Zróbmy cykl, do którego Polacy zaproszą czeskich juniorów i niemieckiego amatora, to będzie wygrywał tylko Bartosz - powiedział Musiał.

Wytknął też Dryle, że gdy ma okazję szeroko odnieść się do kontrowersyjnej sprawy, to chowa głowę w piasek. - Dziennikarz nie pracuje dla ligi, klubu. Jest dla ludzi. To oni w naszych telewizjach wykupują pakiety, bo są to stacje kodowane, aby móc nas oglądać. A nie po to, aby dowiedzieć się kiedyś, gdy nadejdzie dobry moment - dodał.

Długa lista zarzutów pod adresem Dryły

Musiał przypomniał wydarzenia sprzed dwóch lat, gdy Dryła miał pretensje do portalu WP SportoweFakty, który jako pierwszy ustalił, że Zmarzlik zmieni barwy klubowe i będzie bohaterem głośnego transferu. Zdaniem komentatora Canal+, niepotrzebne było wychodzenie przed szereg i to Orlen Oil Motor Lublin powinien decydować, kiedy ogłaszać ten manewr.

- Dziennikarze pracujący w newsach są po to, aby newsy wynajdować. News się potwierdził, Zmarzlik zmienił klub, transfer dekady co najmniej, a być może całej historii polskiego żużla. Mistrz świata zmienia klub na mistrza Polski. Przecież to są nagłówki, które w każdym sporcie by się pojawiły. Tymczasem ludzie dowiedzieli się od Tomasza Dryły, że dziennikarze to niepotrzebnie ustalali - powiedział Musiał.

Dryła zaraz po wybuchu wojny krytykował rosyjskich żużlowców. Oberwało się Sajfutdinowowi za fotografię z liderem gangu "Nocne wilki", który sprzyja Putinowi. Tymczasem, jak zauważył Musiał, Dryła niedawno gościł w Abu Zabi i pochwalił się zdjęciem z Nasserem Al-Attiyahem. Katarczyk jest jedną z legend Rajdu Dakar, ale też pochodzi z kraju, w którym regularnie łamane są prawa człowieka.

- Stanąłeś pod meczetem z transparentem? Czy działalność na rzecz etyki i ludzkości ogranicza się jedynie do pisania listów? - zapytał Musiał, nawiązując do żądań Dryły, który w marcu 2022 roku oczekiwał od rosyjskich żużlowców głośnego protestowania na Placu Czerwonym w Moskwie.

- Nie chcę relatywizować wojny, bo to jest tragedia, więc pytam. Czy Katarczyk jako sportowiec jest wart zdjęcia, gdy ludzie giną w upale przy budowie stadionów, a Katar nie wszczął żadnego postępowania w tej sprawie? Ze sportowcem jednego zbrodniczego reżimu można się fotografować, a innemu coś zarzucać? - zapytał Musiał.

Komentator Eleven Sports nawiązał też do wizyty Dryły sprzed kilku lat w Baszkirii. Tam dziennikarz tworzył dokument o życiu Sajfutdinowa. - W 2014 roku już ginęli Ukraińcy w Donbasie. Czemu wtedy robiłeś super materiał o Emilu z Rosji? To było cacy? Co się zmieniło, że wtedy Sajfutdinow mógł jechać, a gdy Rosja napadła trochę bardziej na Ukrainę, to dla ciebie nie istnieje? - zapytał i zwrócił uwagę na to, że Dryła od ponad dwóch lat komentuje mecze z udziałem Rosjan w Canal+, choć miał tego nie robić.

- W którym momencie było nawiązanie do tak szumnego listu, że się z tego wycofujesz? To był blef, to był szantaż. Albo ja - najlepszy komentator w Polsce, albo mistrz świata z Rosji. Jak się powiedziało A, to można powiedzieć B - zauważył Musiał, akcentując mocną pozycję Dryły w redakcji Canal+ i możliwość wybierania spotkań, które przyjdzie mu komentować.

- Dlaczego nie wybrałeś sobie meczów, w których Emil i Artiom nie jadą? Albo czemu nie powiedziałeś wprost, to co krytykowałeś w liście, że dla pieniędzy zrobicie wszystko? Jest takie prześmiewcze powiedzenie, z którym ja się zgadzam, że człowiek dla pieniędzy zrobi wszystko. Nawet do pracy pójdzie. Jak się w pracy okazało, że trzeba komentować Emila i Artioma, to nie było szumnego wycofania się z tego szantażu - podsumował temat.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także: - "Bezmyślne" i "głupie". Ostro o zachowaniu Madsena - Pedersen nie powołałby Madsena do kadry? "Jego postawa może mieć wpływ na resztę"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty