Żużel. Znakomita wiadomość dla fanów Unii Leszno, ale niekoniecznie dla Bartosza Smektały

Zdjęcie okładkowe artykułu: Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Nazar Parnicki ze swoim teamem
Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Nazar Parnicki ze swoim teamem
zdjęcie autora artykułu

W ostatnich dniach pojawiły się w końcu powody do optymizmu dla kibiców Fogo Unii Leszno. Nie dość, że nadspodziewanie dobrze spisuje się nowy nabytek Ben Cook, to dodatkowo z każdym meczem coraz lepiej radzi sobie Nazar Parnicki.

Teraz okazuje się, żę nawet ewentualny powrót do składu Janusza Kołodzieja nie powinien wpłynąć negatywnie na dyspozycję młodego Ukraińca. Warto pamiętać, że w ostatnich meczach Nazar Parnicki korzystał nie tylko z silników od Kołodzieja, ale także z pomocy jego mechaników. Eksperci przypuszczali, że powrót do składu lidera może oznaczać koniec dobrej serii tego zawodnika.

Wiele jednak wskazuje, że wcale tak nie musi być, bo w ostatnich dniach osiągnięto kompromis i ustalono, że Parnicki do końca sezonu będzie mógł korzystać z silników od Kołodzieja i to dokładnie tych samych jednostek napędowych, które tak dobrze spisały w meczach z Betard Spartą Wrocław, Orlen Oil Motorem Lublin i ebut.pl Stalą Gorzów.

Jak to możliwe? Okazuje się bowiem, że Kołodziej użyczył mu swojego sprzętu, ale niekoniecznie tego, na którym ścigał się w lidze w pierwszych meczach sezonu. Lider Unii słynie z dobrego przygotowania sprzętowego i miał w swoim warsztacie przynajmniej kilka silników na zbliżonym poziomie. Część zostawił sobie, a część pożyczył Parnickiemu. Ukrainiec radzi sobie na nim coraz lepiej, więc było jasne, że ewentualny zwrot sprzętu może być dla niego gigantycznym ciosem. Już wiadomo, że nic takiego się nie zdarzy.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Cook, Kvech, Baron i Majewski gośćmi Puki

To jednak nie oznacza, że zawodnik nie odczuje żadnych negatywnych konsekwencji powrotu Kołodzieja, bo gdy tylko lider Unii wróci do składu, to nie będzie mógł już korzystać z tych samych mechaników, a to właśnie oni mieli wpływ na dobór odpowiednich ustawień sprzętu. Trzeba jednak mieć nadzieję, że ostatnie mecze i treningi wystarczyły 17-latkowi, by zrozumieć jak radzić sobie z ewentualnymi przeszkodami. Całkiem też możliwe, że w najbliższym czasie boksy Parnickiego i Kołodzieja będą umiejscowione obok siebie, tak by ułatwić komunikację.

W Fogo Unia Leszno w ostatnim czasie obowiązuje hasło wszystkie ręce na pokład. Do parku maszyn wrócił dyrektor zarządzający Sławomir Kryjom i to on czuwa teraz nad taktyką zespołu. Wszyscy w Lesznie zdają sobie sprawę, że kluczowy dla losów utrzymania może być najbliższy mecz z KS Apatorem Toruń. Ewentualne zwycięstwo może wlać sporo nadziei i sprawić, że dogonienie w tabeli ZOOleszcz GKM-u Grudziądz i NovyHotel Falubazu Zielona Góra wcale nie będzie aż tak trudne jak to się mogło wydawać. Do tego potrzebna jest jednak równa jazda całej drużyny.

Wiadomo, że w meczu zabraknie Andrzej Lebiediew, który leczy złamane żebra. Zagadką pozostaje jednak to, czy gospodarze zdecydują się zastosować za niego zastępstwo zawodnika, czy może jednak znów wystawią do składu Bartosza Smektałę, za którego będzie mógł jeździć Nazar Parnicki. Pewne jest to, że od teraz Smektała będzie rywalizował o występy w biegach nie tylko z Ben Cook, ale także Parnickim.

Czytaj więcej: Czego brakuje Pawlickiemu? Rusiecki odpowiada Komarnickiemu. "Złote usta"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty