Żużel. Czego brakuje Pawlickiemu? Ekspert wskazał problem zawodnika Falubazu

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak
WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak
zdjęcie autora artykułu

Póki co wszystko wskazuje na to, że Przemysław Pawlicki jest za mocnym zawodnikiem na Metalkas 2. Ekstraligę, ale niewystarczająco dobrym na najwyższą ligę. Gdzie leży jego problem? O opinię pokusił się Jacek Frątczak.

W sezonie 2023 Przemysław Pawlicki rozdawał karty w 1. Lidze Żużlowej. Uzyskał średnią na poziomie 2,412, co było drugim wynikiem w klasyfikacji indywidualnej. Wydawało się, że jest już odbudowany i sprosta ekstraligowym wyzwaniom.

Jego sytuacja nie rysuje się jednak w kolorowych barwach. Dziś jest 35. zawodnikiem PGE Ekstraligi, a jego średnia biegopunktowa to 1,447. W Zielonej Górze na pewno liczyli na znacznie więcej.

Czego brakuje Pawlickiemu? - Nie wiem, naprawdę nie wiem. Nie jestem ani blisko zawodnika, ani blisko klubu, by próbować to zdiagnozować - powiedział nam Jacek Frątczak, były menedżer zespołów z Zielonej Góry oraz Torunia.

A jednocześnie zwrócił uwagę na to, że Pawlicki potrafi rywalizować na bardzo wysokim poziomie. - Rewelacyjny był choćby bieg Przemysława Pawlickiego z Maksymem Drabikiem w starciu ligowym Falubazu z Włókniarzem. Oczywiście można przegrać, ale po walce. Tam generalnie było widać, że ma się z czego odepchnąć i wcale nie był wolniejszy - zaznaczył.

- Uważam, że cały czas temat sprowadza się do tego samego - jest mu trudno odczytać właściwy kierunek pod kątem ustawień. Tutaj jest problem - kontynuował Jacek Frątczak.

Jacek Frątczak: To nie jest tak, że on regularnie zawodzi

Frątczak nawiązał również do słów selekcjonera reprezentacji Polski Rafała Dobruckiego. - Powołam się na Rafała Dobruckiego. Na początku sezonu, kiedy Przemek notował bardzo dobre występy, powiedział, że w jego przypadku zadziałała zasada zrobienia kroku w tył, aby zrobić dwa do przodu. Ten krok w tył - może nie do końca świadomie - wykonał z efektem "zrozumieć na nowo żużel". Za tym kryje się bardzo dużo rzeczy, ale przede wszystkim są to sprawy technologiczne. Rafał powiedział bardzo mądre słowa. Być może okazuje się, że PGE Ekstraliga jest dziś na tyle wymagająca, że Przemek potrzebuje więcej czasu - zauważył.

- To nie jest tak, że on regularnie zawodzi. Pojawiają się bardzo dobre wyścigi. Występują one naprzemiennie z tymi słabszymi. Ja wiem, że kibicom nie chce się słuchać o ciągłym wyciąganiu wniosków, bo mogą powiedzieć, że jak to jest - ktoś siedzi tyle lat w żużlu i nie potrafi ich wyciągnąć. Niestety, tak jest. Warto wyciągać wnioski przede wszystkim wtedy, kiedy wygrywamy - podkreślił były menedżer ekstraligowców.

Frątczak ocenił też, że Pawlicki ma odpowiedni sprzęt. Nie ma uwag również do jego kondycji mentalnej. - Jeżeli Przemek potrafi pojechać tak, jak z Maksymem Drabikiem, to znaczy, że od strony sprzętowej, mentalnej i szybkościowej wszystko się zgadza. Jest tylko pytanie o to, dlaczego brakuje tej regularności. To jednak nie jest już pytanie do mnie. Ja wciąż będę się powoływał na tę formułę, której użył Rafał, a więc zrozumienie żużla. Ta powtarzalność jest kluczowa - powiedział.

- Podsumowując, tam się wszystko zgadza zarówno pod kątem jeździeckim, jak i mentalnym. Jest też jakość sprzętowa, bo też tutaj widać te jednostki napędowe, o których ostatnio zrobiło się głośno, a więc Petera Johnsa. Wszystko jest tak, jak należy. Jest jednak pytanie o regularność. Potencjał na pewno tutaj jest i to widać. To nie jest tak, że cały czas jedzie piach. Są momenty, kiedy szczęka nam opada - podsumował Jacek Frątczak.

ZOBACZ WIDEO: Nie tylko Unia Leszno. Było więcej chętnych na Bena Cooka

Czytaj także: > Tobiasz Musielak przyznaje wprost. Tego żałuje po meczu z PoloniąNiesamowita metamorfoza zawodnika Stali. Smektała pogrążony w marazmie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty