Orlen Oil Motor Lublin nie dał żadnych szans ebut.pl Stali Gorzów i pewnie zwyciężył na wyjeździe 56:34. Spotkanie to jednak miało kilka emocjonujących momentów. Niestety również tych negatywnych. Takie niestety pojawiły się w gonitwie młodzieżowej, w której rywalizowali: Wiktor Przyjemski, Bartosz Bańbor (obaj goście - dop.red.) oraz Oskar Paluch i Jakub Stojanowski (zawodnicy miejscowi - dop.red.).
Na prostej przeciwległej do startu pierwszego okrążenia groźnemu wypadkowi ulegli ten drugi i czwarty. Jadącemu blisko wewnętrznej żużlowcowi gospodarzy podniosło przednie koło, przez co wyniosło go do bandy. Tam spotkał się z podążającym jeźdźcem przyjezdnych, po czym po zderzeniu doszło do kraksy. Obaj na szczęście samodzielnie udali się do parku maszyn.
Jakub Stojanowski więcej na torze się nie pojawił, pomimo bycia zdolnym do dalszej jazdy. W dalszej części potyczki raz został zastąpiony przez Oskara Palucha, a później sędzia zawodów wykluczył go za przekroczenie czasu dwóch minut. Wiele osób dziwiło się, dlaczego w takim razie junior oficjalnie może rywalizować, ale tego nie robi.
ZOBACZ WIDEO: Emil Sajfutdinow szczerze o juniorach KS Apatora. W ten sposób próbuje im pomóc
- To są takie zabiegi taktyczne. Z góry było wiadomo, że już nie pojedzie w zawodach. Kierownik drużyny za moją zgodą dostarczył taką kartkę. To się wiąże z jakimiś procedurami. Dmucha się na zimne. Dla mnie nie miało znaczenia czy będzie miał wbite zdolny, czy nie. Patrzę w oczy żużlowca i widzę, czy jest w stanie występować. Tak samo Oskar Fajfer nie ma orzeczonej niezdolności, ale go nie wystawiłem w meczu. Już w poniedziałek wiedziałem, że nie pojedzie, bo po takim dzwonie trzeba trochę odczekać - powiedział po meczu na antenie Canal+ Sport Stanisław Chomski.
- Zawodnik został wycofany przez sztab szkoleniowy, mimo że był zdolny do dalszych startów. Jeżeli lekarz orzekłby niezdolność, żużlowiec musiałby mieć wpis w karcie zdrowia i wykonane ponowne badania, umożliwiające pojawienie się w zawodach żużlowych - tłumaczył Leszek Demski.
Marek Cieślak zauważył jednak, że w takim momencie powstaje pewien problem, ponieważ unika się dodatkowych badań po wypadku, gdy widać po jeźdźcu, że być może nie zaszkodziłaby rutynowa kontrola lekarska. Szef sędziów zaznaczył, że nie jest specjalistą w tej dziedzinie, ale przypomniał, że zdarzały się już przypadki, kiedy ktoś po dwóch dniach i tak trafiał do szpitala, a potem ostatecznie musiał wykonać oględziny.
Wieloletni szkoleniowiec polskiej reprezentacji stwierdził nawet, że sztab ebut.pl Stali nie powinien nic na ten temat mówić, a wówczas zawodnik byłby zdolny do dalszej jazdy i po prostu wykluczany za przekraczanie czasu dwóch minut. Wówczas nie powstałaby żadna dyskusja.
- Niejeden zawodnik po mocnych wypadkach pojawia się następnego dnia w zawodach. Dlatego apelujmy do lekarzy, aby jednak próbowali podejmować decyzje niezależnie - powiedział z kolei Krzysztof Cegielski.
Jeśli chodzi o stan zdrowia Jakuba Stojanowskiego, to według słów Stanisława Chomskiego jest on poobijany i w lekkim szoku. Lekarz jednakże nie zaordynował wizyty w szpitalu. Dlatego teraz trzeba będzie poczekać, jak będzie się czuł 20-latek w kolejnych dniach. - Jeżeli ktoś ściąga nogę z haka, to musi wiedzieć, że w pewnym momencie może się coś takiego wydarzyć. Dobrze, że w tym wypadku nie ucierpiał zawodnik drużyny przeciwnej - podsumował szkoleniowiec gorzowskiej drużyny.
Czytaj także:
- To może być jeden z hitów transferowych
- Polski klub będzie zmuszony przenieść się do innego miasta!