Krono-Plast Włókniarz Częstochowa jest zespołem, któremu we Wrocławiu zazwyczaj pasowało. Nic dziwnego, że kibice wierzyli, że ekipa Janusza Ślączki może wygrać na Dolnym Śląsku. Tak się jednak nie stało, a Biało-Zieloni mieli spore problemy na Stadionie Olimpijskim. Świadczyć o tym może, że na ich koncie pojawiło się tylko 36 punktów.
Kacper Woryna zaczął od dwóch zer. Kiedy wydawało, że w kolejnych wyścigach zostanie zastąpiony - otrzymał szansę dodatkowych startów, a w nich wywalczył sześć oczek.
- Początek zawodów był tragiczny w moim wykonaniu. Po prostu założenia, które przyjęliśmy przed meczem, się nie sprawdziły na pierwsze dwa biegi i wyglądało to tak, jak wszyscy widzieli. Nie ma tutaj co szukać drugiego dna - przyznał rybniczanin w rozmowie z ekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO: "Toksyczne środowisko żużlowe". Mikkel Michelsen szczerze o swojej relacji z Leonem Madsenem
Kluczem do poprawy wyników u Woryny była przesiadka na inny motocykl. Jak sam przyznał, to, o czym myślał przed meczem, nie zdało egzaminu, więc musiał dokonać radykalnych rozwiązań i iść w drugą stronę z ustawieniami.
- Zagrałem va banque z tą zmianą. Nie zwykło się tego robić, ale było to konieczne - takiej tragedii, jak w pierwszych dwóch biegach, dawno nie zaprezentowałem. Biorę to oczywiście na klatę. To były moje błędy, więc trzeba było coś zrobić - dodał jeden z dwóch krajowych seniorów w kadrze Krono-Plast Włókniarza.
Czytaj także:
- Nazar Parnicki mógł trafić do innego klubu z PGE Ekstraligi
- Hampel bohaterem kolejnego hitu transferowego?