Żużel. Kibice Falubazu uderzyli w byłego prezesa. Tak im odpowiedział

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak
WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak
zdjęcie autora artykułu

Podczas tegorocznych derbów Ziemi Lubuskiej na trybunach pojawił się mocny transparent zielonogórskich kibiców, którzy zaatakowali byłego prezesa Roberta Dowhana i menedżera Jacka Frątczaka. Ten pierwszy zdecydował się skomentować całą sprawę.

"Dowhan, Frątczak łapy precz od Falubazu" - dokładnie takie hasło znalazło się na transparencie kibiców NovyHotel Falubazu podczas derbowego pojedynku z ebut.pl Stalą. O całej akcji było głośno jeszcze długo po zakończeniu spotkania. Dodajmy, że zarówno Robert Dowhan, jak i Jacek Frątczak byli w przeszłości mocno związani z zielonogórskim klubem. W ostatnim czasie często krytykowali go za różne działania, co miało przede wszystkim związek z zaangażowaniem miasta i byłego prezydenta Janusza Kubickiego.

O całą sprawę zapytaliśmy byłego szefa Falubazu, który był gościem czwartkowego magazynu PGE Ekstraligi. Dowhan nie krył zdziwienia, że został w ten sposób zaatakowany na stadionie.

- To wszystko było trochę śmieszne. Bardzo zdziwiłem się, że coś takiego się w ogóle pojawiło, bo od wielu lat moje zaangażowanie polega na tym, że po prostu idę z kibicami na mecz. Częściej jednak oglądam spotkania Falubazu w telewizji. Nie wiem, czemu miało to służyć, ale wydaje mi się, że chodziło o politykę i bardziej partię, z którą jestem związany. Ja jednak nigdy nie stawiałem tych kwestii ponad Falubaz. Za moich rządów było to równoważone, bo zapraszaliśmy różne środowiska. Nie dzieliliśmy nikogo na lepszych i gorszych - powiedział Robert Dowhan.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Cook, Kvech, Baron i Majewski gośćmi Puki

Wieloletni prezes Falubazu dodał również, że już po całej sytuacji kontaktowało się z nim wielu kibiców, którzy przepraszali za transparent.

- Przyjmuję to zatem jako jakiś żart. Być może komuś pomyliły się fakty. Wiem, że zrobiła to grupa kilku młodych kibiców, którzy nie prowadzili klubu i najpewniej nie znają wystarczająco życia. Mogło im się wydawać, że po zmianie, która nastąpiła u nas ostatnio w mieście, polityka natychmiast wejdzie do klubu. Prawda jest jednak taka, że ona była tam wcześniej. Przejawiała się w różnych formach. Mam jednak nadzieję, że już do tego nie wrócimy - przyznał Dowhan.

Przypomnijmy, że ostatnie wybory samorządowe doprowadziły do dużych zmian w Zielonej Górze. Władze stracił prezydent Janusz Kubicki. Jego następca Marcin Pabierowski już zapowiedział, że miasto w przyszłości nie będzie udziałowcem klubu.

- To ruch w dobrym kierunku. Miasto nie jest od prowadzenia klubu sportowego czy firm niezwiązanych z potrzebami mieszkańców. Zakup akcji był spowodowany tylko chęcią pozbycia się niektórych ludzi, w tym mnie. Efekty były takie, że po kilku latach spadliśmy ligę niżej. Następnie z różnych źródeł dochodziły do mnie informacje, że miasto, zamiast łatać dziury w drogach i robić inwestycje dla mieszkańców, zajmowało się ładowaniem milionów w Falubaz, od którego odwrócili się sponsorzy i darczyńcy. Nowe władze mają teraz twardy orzech do zgryzienia. Pan prezydent jest kibicem nie tylko żużla i chciałby podzielić pieniądze na sport bardzo uczciwie i odpowiedzialnie. Naprawdę nie może być tak, jak w ostatnich latach, że profesjonalna koszykówka nie dostawała ani grosza, bo tak chciał były prezydent, a Falubaz zgarniał miliony - podsumował Dowhan.

Zobacz także: Pięć klubów chce Kołodzieja Mrozek mówi o błędzie ROW-u

Źródło artykułu: WP SportoweFakty