Sytuacja gdańszczan w Metalkas 2. Ekstralidze jest dramatyczna. Zespół zgromadził do tej pory zaledwie jeden punkt i zamyka tabelę. Do przedostatniej Texom Stali traci aż siedem "oczek". W dodatku kontuzjowany jest lider drużyny Nicolai Klindt. Utrzymanie w rozgrywkach ekipy prowadzonej przez Eryka Jóźwiaka można by zatem traktować w kategoriach cudu.
Z pewnością marne szanse na powiększenie swojego dorobku Energa Wybrzeże będzie mieć w najbliższą niedzielę, kiedy pojedzie do Bydgoszczy. Gdańszczanie awizowali na ten pojedynek skład bez Krzysztofa Kasprzaka i Nielsa Kristiana Iversena. Jeśli faktycznie zdecydują się na jazdę w takim zestawieniu, to trudno przypuszczać, że dobiją do granicy 30 punktów. Kibice w Bydgoszczy obejrzą zatem najpewniej jednostronne spotkanie, które będzie antyreklamą żużla, a dla miejscowego klubu ogromnym obciążeniem finansowym.
- Wierzę, że w awizowanym składzie Wybrzeże dojdzie do dwóch zmian. Liczę, że gdańszczanie przyjadą do nas z Krzysztofem Kasprzakiem i Nielsem Kristianem Iversenem. To oczywiście wariant optymistyczny - mówi nam prezes Jerzy Kanclerz.
ZOBACZ WIDEO: Piotr Baron mówi wprost. "Strasznie ciężko tym chłopakom pomóc"
Szef Abramczyk Polonii apelujedo gdańszczan o poważną postawę. - Taki skład to byłby chwyt poniżej pasa. W sporcie trzeba walczyć do końca. Nikomu nie zaglądam do portfela, bo każdy zarządza swoim klubem i swoją spółką, ale ja trzymałbym fason do końca. Warto mieć minimum szacunku w stosunku do rywala, bo sytuacja może się kiedyś odwrócić i wrócić do gdańszczan w przyszłości. Jeśli nawet intencją są oszczędności, to można przyjechać pełnym składem i stosować zmiany po trzech seriach startów. Wyglądałoby to zupełnie inaczej w stosunku do przeciwnika i jego kibiców - zaznacza prezes.
Działacz Polonii zaznacza jednak, że nawet w przypadku jednostronnego widowiska jego klub poradzi sobie pod względem finansowym i nadal będzie regulować wszystkie swoje płatności na czas. Można zakładać, że bydgoszczanie dadzą więcej biegów juniorom, choć przy takim składzie Energa Wybrzeża nie musi to mieć wielkiego wpływu na wynik i rachunek za mecz. Na domowym torze nawet ci mniej doświadczeni żużlowcy mogą wygrywać biegi z gdańszczanami.
- Pod względem finansowym takie mecze są zabójstwem, ale zaznaczam też, że Polonia jest przygotowana i na takie scenariusze. Gdyby nasz los miał zależeć od jednego takiego przypadku, to byłbym złym gospodarzem. Oczywiście, to zaboli, ale nie położy klubu na łopatki. Uważam, że każdy powinien mieć jakieś zaskórniaki. Tak jest w Polonii, bo nie wydajemy od razu wszystkiego, co mamy. Płacimy na bieżąco i nic się pod tym względem nie zmieni. Poza tym trzeba pamiętać, że dwa tegoroczne mecze z naszym udziałem były niepełne. Odjechaliśmy mniej wyścigów w Rzeszowie i Gdańsku, więc wydaliśmy wtedy mniej na punkty. Byłbym zatem niepoważny, gdybym mówił o tym, że klub sobie nie poradzi. Jeszcze raz jednak powtarzam, że chodzi o szacunek dla rywala i kibiców tego sportu - podsumowuje Kanclerz.
Zobacz także:
Zmienili zdanie w sprawie transferu Przyjemskiego
Pięć klubów chce Kołodzieja