Antonio Lindbaeck wiązał duże nadzieje z sezonem 2024. W polskiej lidze zdecydował się na przenosiny na najniższy szczebel - do Krajowej Ligi Żużlowej i wydawało się, że będzie jedną z gwiazd rozgrywek, ale na razie jedzie poniżej swoich oczekiwań. W Trans MF Landshut Devils wierzyli, że w drugiej części sezonu Szwed zacznie poprawiać swoją średnią biegową.
Przynajmniej na razie tak się jednak nie stanie. Lindbaeck wpadł w kłopoty, bowiem podczas badań antydopingowych uzyskał pozytywny wynik, co skutkowało natychmiastowym zawieszeniem do wyjaśnienia sprawy. A ta jest nieco skomplikowana. Szwed od lat leczy się na ADHD i przyjmuje zalecone mu lekarstwa, które miały zostać uwzględnione w dokumentacji byłego uczestnika cyklu Grand Prix, co oznaczało "zielone światło" do uprawiania sportu.
Problem w tym, że ostatnio Lindbaeck zażył zamiennik. I tu zaczęły się jego kłopoty, bo lek zawierał dodatkowe substancje, które okazały się zabronione. Żużlowiec teraz musi udowodnić swoją niewinność przed szwedzkimi organami. Jednak ze względu na okres wakacyjny i urlopy, to sprawa może się nieco przedłużyć. Sam zainteresowany z kolei zabrał głos w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: Dowhan o tym, kto powinien odejść z Falubazu. Zdradził, kogo widziałby w drużynie
"ADHD jest czasami świetne, ale czasami nie tak dobre. Czasami chciałbyś się zatrzymać i pomyśleć przez chwilę, zanim podejmiesz działania. Ale właśnie o to jest trudno nam, osobom z ADHD. To nie jest wymówka do niczego, ale mały powód i wyjaśnienie, dlaczego jestem tu, gdzie jestem dzisiaj. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość i mam nadzieję, że wkrótce poznam odpowiedzi na to pytanie" - napisał Lindbaeck, który podziękował również kibicom za wsparcie i pomoc, jaką mu okazali w trudnym momencie.
Czytaj także:
- Trener Stali mówi o wtopie Włókniarza
- Kuriozalna sytuacja w Częstochowie. Trener Krono-Plast Włókniarza zabrał głos