Żużel. Kuriozalna sytuacja w Częstochowie. Trener Krono-Plast Włókniarza zabrał głos

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen

Krono-Plast Włókniarz Częstochowa przegrał w piątek z ebut.pl Stalą Gorzów (41:48). Najwięcej po meczu mówi się jednak nie o samym spotkaniu, co o wydarzeniach w siódmym biegu.

Przypomnijmy, że w siódmym wyścigu meczu Krono-Plast Włókniarza Częstochowa z ebut.pl Stalą Gorzów doszło do niecodziennej sytuacji. W pierwszej odsłonie tego biegu ruszył się Jakub Stojanowski i arbiter Arkadiusz Kalwasiński zdecydował się przerwać wyścig. Zgodnie z przepisami - na przygotowanie się do powtórki wyścigu jest jedna minuta, a nie dwie.

I to było za mało, by Maksym Drabik i Mikkel Michelsen pojawili się pod taśmą. W efekcie arbiter musiał wykluczyć obu jeźdźców gospodarzy z powtórki. - Zmiana kół. Tego czasu jest naprawdę mało i później jeszcze tankowanie, a w efekcie zabrakło kilku sekund. To jednak nie powinno się zdarzyć - mówił po meczu Ślączka w rozmowie z dziennikarzami w Ekstraliga Media Center.

Janusz Ślączka odniósł się także do wydarzeń sprzed tej sytuacji, czyli do momentu, który sprowokował powtórkę gonitwy. - Wydaje mi się, że to przerwanie biegu nie powinno mieć miejsca - przyznał.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cugowski, Fajfer, Małkiewicz i Dowhan

Szkoleniowiec nie chciał komentować więcej sytuacji, argumentując, że nie jest od oceniania i komentowania pracy arbitrów. Pytany o przebieg wydarzenia też nie był zbyt rozmowny. - Rywal był lepszy. Ten tor wiele się nie zmienia, a jeśli się przegrywa, to łatwo mówić, że nie pasuje, a jeśli wygrywa, to że jest dobrze. On jest powtarzany, co mówili zawodnicy po próbie toru - dodał.

Pytany przez WP SportoweFakty o przygotowanie toru pod kątem jazdy przy krawężniku i z wyłączeniem zewnętrznej części odpowiedział: - Banda jest odkryta. Leon, Mikkel czy Maksym, jak tam pojechali, to zmieniali pozycję. Nie wszyscy jednak są w stanie tam jechać - skomentował nasz rozmówca.

Zadaliśmy również Ślączce pytanie, czy jest w stanie zagwarantować fanom, że Krono-Plast Włókniarz znajdzie się w fazie play-off. Obecnie wcale nie jest to takie pewne. - Tego nikt nie wie. To jest sport. Czy pan jest pewny? Ja wierzę w drużynę. Gdybym wszystko przewidział, to postawiłbym duże pieniądze - odpowiedział.

Czytaj także:
- Nazar Parnicki mógł trafić do innego klubu z PGE Ekstraligi
- Hampel bohaterem kolejnego hitu transferowego?

Komentarze (4)
avatar
geostrategia
6.07.2024
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Fajfer powiózł już Dudka, Worynę i Lebiediewa. Dwóch pierwszych cudem utrzymało się na motocyklu, Andrzej wylądował w szpitalu ... Czekamy aż ktoś z Oskarkiem ostro pojedzie i wsadzi go w płot, Czytaj całość
avatar
PeBe
6.07.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
KURIOZALNA sytuacja :(:(:( zamiast 4 pkt do przodu, minus 5 :(:(:( to potężny KOP w morale drużyny :):):) i to w momencie kiedy przegrywasz, wystawiasz najcięższe działa eeeeech :( tak po ludzk Czytaj całość
avatar
Robisz
6.07.2024
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
Pan już tu nie pracuje, dziękujemy. Do widzenia. Kto go zatrudnił do Włókniarza i w jakim celu ja się pytam? 
avatar
kros
6.07.2024
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Prawdziwy Janusz zatrudnienie go bylo strzalem w kolano!