KS Apator Toruń tanio skóry nie sprzedał we Wrocławiu i aż do biegów nominowanych walczył o zwycięstwo. Skończyło się wynikiem 48:42 dla Betard Sparty Wrocław, co oznacza, że dwa punkty meczowe zostały we Wrocławiu, a bonus trafił na konto "Aniołów". W pomeczowej mix-zonie na antenie Eleven Sports liderzy obu zespołów skomentowali bardzo emocjonujący pierwszy bieg, który goście rozstrzygnęli na swoją korzyść 5:1. W pierwszej odsłonie mieliśmy jednak fenomenalną akcję Artioma Łaguty, który wjechał pomiędzy dwójkę rywali.
- Nie wiem, jak to zrobiłem. Jechali we dwójkę. Zostawili minimalnie miejsca pośrodku. Mówię sobie, że spróbuję, nigdy jeszcze tak nie robiłem. Zaryzykowałem i wyszło. Szkoda jedynie, że nie dojechaliśmy tego do końca, bo Bartek miał upadek. Całkiem fajny bieg. W powtórce już bardzo ciężko było ich wyprzedzić. Jeden przy kredzie, drugi na zewnętrznej. Starałem się omijać szprycę, ale kilka razy nią oberwałem. Szkoda tego wyścigu, bo byłby bieg sezonu - wspomniał Rosjanin z polskim paszportem.
Za to Patryk Dudek poruszył aspekt swoich motocykli, z którymi miał ogromny problem na początku spotkania. Na całe szczęście dla reprezentanta Polski udało mu się wraz z Robertem Lambertem przywieźć podwójne zwycięstwo do mety, mimo braku mocy w sprzęcie.
ZOBACZ WIDEO: Nie będzie wielkiego powrotu Przyjemskiego? "Ligę wygra mój ulubiony klub"
- Po prostu w tych pierwszych dwóch wyścigach miałem defekt. Dlatego przy tym, gdy Artiom nas wymijał i wjechał w środek, to zaczęło mi coś przerywać w motocyklu. Na dodatek motor był źle dopasowany. W powtórce zaryzykowaliśmy i wyjechaliśmy jeszcze raz. To było widać na dwóch okrążeniach, ale później nie za bardzo wiedziałem, co się dzieje z moim motocyklem. Próbowałem powiedzieć Robertowi, żeby na mnie nie czekał, bo nie wiedziałem, czy dojadę do mety, bo nie było po prostu mocy w moim motocyklu. Mieliśmy problem z prądem - opowiedział o problemach sprzętowych Dudek.
Mimo że Artiom Łaguta po raz kolejny poniósł swoją drużynę do zwycięstwa, to nie do końca był zadowolony ze swojego występu. 12 punktów i bonus to świetny wynik, ale zawodnik Betard Sparty nie ukrywał, że czegoś mu brakowało w jego jeździe, a zwłaszcza początek nie poszedł po jego myśli. Nie zabrakło również kilka słów o bardzo twardym torze.
- Nie do końca ta moja jazda wyglądał dobrze. Jechaliśmy tutaj dwa czy trzy tygodnie temu i było słabo ze startów. Zmieniliśmy na mecz z Apatorem ustawienia, żeby już od samego początku było dobrze, ale było po prostu bardzo twardo na starcie i na torze, więc znów zdecydowaliśmy się zmienić przełożenia. Było widać, że najlepiej się jechało z pierwszego i trzeciego pola. Drugie i czwarte były tragiczne. Chyba każdy wygrał z pierwszego. Nie mieliśmy w tym sezonie jeszcze tak twardego toru. Może taki chcieli zrobić tor. Tego nie wiem. Musimy dopasować się do tych warunków - zaznaczył lider Sparty.
Przed obiema drużynami teraz ciężkie spotkania. Dla KS Apatora jednak najważniejsze jest to, że w końcu wyglądał przyzwoicie na wyjeździe i do samego końca walczył z bardzo mocną u siebie Betard Spartą. Patryk Dudek, który na Stadionie Olimpijskim zdobył 11 "oczek" i 2 bonusy był zadowolony z punktu bonusowego, który udało się wywieźć z Wrocławia.
- Była szansa na duże trzy punkty, ale niestety niektóre biegi nam nie wyszły. Nie ma co tu dużo mówić. Przegraliśmy we Wrocławiu. Mamy bonus, z tego się cieszmy - zakończył Dudek.
Czytaj także:
Niebezpieczny upadek we Wrocławiu. Brama do parku maszyn aż się otworzyła
Świetne widowisko na Olimpijskim. Sparta nadal mocna u siebie, a Apator słaby na wyjazdach