Jakub Miśkowiak nieźle rozpoczął tegoroczny sezon w PGE Ekstralidze. Nowy zawodnik ebut.pl Stali Gorzów na inaugurację wywalczył osiem punktów oraz cztery bonusy. Niestety dla niego, później było już gorzej i do teraz nie jest w stanie poprawić rezultatu z kwietnia. Obecnie może się pochwalić średnią 1,25 "oczka" na jeden wyścig i 42. miejscem na liście klasyfikacyjnej.
Przeciętnie zaprezentował się także w Częstochowie, gdzie jego klub rywalizował w ramach 10. kolejki najlepszej żużlowej ligi świata. To właśnie na tym obiekcie przez pięć lat ścigał się 22-latek. Tym razem zapisał obok swojego nazwiska cztery punkty oraz bonus. Raz udało mu się przejechać linię mety na pierwszej pozycji.
Jak zdradził, czuł się podczas tej konfrontacji dobrze, tak jak zawsze na częstochowskim owalu, choć nie było tego widać w samym wyniku indywidualnym. Zadowolony jednakże jest ze swojego startu, w którym wygrał. - Tak więc trzeba patrzeć pozytywnie pod kątem następnych meczów - stwierdził w rozmowie z portalem ekstraliga.pl
ZOBACZ WIDEO: Działacz Apatora zapowiada transfery. "Dwa, trzy głośne nazwiska zmienią kluby"
Przyznał jednocześnie, że sam tegoroczny tor jest podobny do tego z wcześniejszych lat. W jego opinii niewiele się zmieniło, dzięki czemu można używać takich samych, a przynajmniej bardzo podobnych, ustawień sprzętowych.
Gorzowianie przed wygraną potyczką z Krono-Plast Włókniarzem mieli dwa tygodnie przerwy. To samo czeka ich przed domowym starciem z NovyHotel Falubazem Zielona Góra. To spotkanie odbędzie się już w niedzielę o godzinie 16:30.
- Mamy za to ligi zagraniczne. Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyjdzie. Na pewno będziemy mocno trenować przed tym pojedynkiem, żeby jak najlepiej wypaść przed własną publicznością - powiedział Jakub Miśkowiak.
Czytaj także:
- Żużel. Jeden wygrał, a był niezadowolony. Drugi przegrał, a był usatysfakcjonowany
- Żużel. Kanclerz tłumaczy wypożyczenie Curzytka. To nie koniec transferów