Piątkowe starcie Orlen Oil Motoru Lublin z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa otwierał 11. kolejkę zmagań w PGE Ekstralidze. Większość kibiców i ekspertów żużlowych przewidywało gładką wygraną dwukrotnych mistrzów Polski.
Włókniarz mocno się postawił, a Motor ostatecznie wygrał, ale 48:42. - Na pewno nie było to łatwe spotkanie. Do nominowanych w zasadzie nie było wiadomo, kto wygra. Mój wynik fajny, jestem mega zadowolony, ale na pewno czeka mnie jeszcze dużo pracy na tym torze przede wszystkim. Na pewno mieliśmy lepszy początek sezonu niż to, co jest teraz. Wydaje mi się, że jest to do ustabilizowania - powiedział po spotkaniu Wiktor Przyjemski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Włókniarz jest trzecią drużyną, która najbardziej zbliżyła się do Motoru. Wcześniej Fogo Unia przegrała dziesięcioma punktami, a KS Apator wygrał z Motorem 48:42. Czy te mecze - piątkowy z Częstochową i przegrany w Toruniu mają ze sobą coś wspólnego?
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Zengota, Kownacki i Kanclerz
- Czy te mecze mają coś wspólnego ze sobą to nie wiem, nie mam pojęcia. Aż tak się nie znam (śmiech). Widać, że od Torunia mamy troszeczkę ciężej. Oczywiste jest, że liczy się wygrana, ale na pewno na początku sezonu byliśmy mocniejsi. Wierzę, że na te play-offy będzie lepiej - dodał Przyjemski.
Od początku sezonu 19-latek nie ukrywa, że nie jest zadowolony z liczby startów, którą otrzymuje od sztabu szkoleniowego Motoru. W wielu meczach kończy zawody z zaledwie swoimi trzema biegami. W piątek otrzymał czwartą szansę i ją wykorzystał.
- Bardzo się cieszę i to pod tym względem, że nie do końca było wiadomo, która drużyna wygra i trener dał mi szansę. Ja udowodniłem, że potrafię też wygrywać w biegach nominowanych, gdzie wynik nie do końca jest przesądzony i że można na mnie stawiać. Jestem mega zadowolony. Teraz troszkę odpoczynku od zawodów, trochę pomyślenia nad tym, co można poprawić i mam nadzieję, że zostanie ze mną już ta forma z dwóch ostatnich meczów do końca sezonu - mówił wprost w piątkowy wieczór.
- Wiadomo jak to u trenera wygląda. Stawia na tego pewniejszego zawodnika. Dzisiaj mi dał szansę i udowodniłem, że potrafię. Podejrzewam, że teraz będzie brał mnie pod uwagę, gdy będę dobrze jechał. Przed sezonem mówiłem, że na biegi nominowane trzeba sobie zasłużyć. Ja w piątek sobie zasłużyłem i pokazałem się - dodał wychowanek Polonii Bydgoszcz.
W najbliższą sobotę w Bydgoszczy odbędzie się 2. finał tegorocznego cyklu IMP. Z kolei ostatni turniej zaplanowano na 10 sierpnia na torze w Lublinie. Przyjemski wystartuje z "dziką kartą" w swoim rodzinnym mieście, ale czy liczył także na drugą szansę na swoim ligowym domowym torze?
- Nie liczyłem. Wydaje mi się, że Mati jest tutaj taką postacią, jaką ja byłem w Bydgoszczy w zeszłym roku. Na pewno należy mu się ta "dzika karta". Ja mam w Bydgoszczy, więc na spokojnie, a może i uda się wyjechać w Lublinie - zakończył Wiktor Przyjemski.