Przepis o zawodniku do 24. roku życia w składzie meczowym w PGE Ekstralidze ma więcej przeciwników niż zwolenników. Wielu ekspertów, szkoleniowców oraz fanów czarnego sportu uważa, że żużlowcy jeżdżący w ramach tego zapisu regulaminowego najzwyczajniej w świecie zaniżają poziom ligi, która uznawana jest za najlepszą na świecie.
- Widziałem średnie i nie są one za specjalne. Nie chcę niczego udowadniać, ale trzeba się mocno zastanowić. Chcemy uzdrowić światowy żużel, dać szansę tym młodym zawodnikom i ja to rozumiem. Jednak ten przepis jest trzeci sezon i trzeba sprawdzić, ilu z nich się przebiło dalej. Na pewno jedyną dobrą rzeczą było to, że ci wiekowi zawodnicy nie mieli szansy, bo prezesi uważali, że mimo, że ktoś ma 48 lat, to może dobrze jeździć i preferowało go nazwisko - przyznał Robert Kościecha w magazynie PGE Ekstraligi na antenie Eleven Sports.
Szkoleniowiec odniósł się także do innego przepisu, który jeszcze niedawno obowiązywał, a konkretnie mówiący o ograniczeniu liczby lig, w których może występować żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto
- Rozmawiamy o zagranicznym juniorze, zawodniku U24, ale jeśli ktoś jest dobrym żużlowcem i wybierze ze cztery ligi, to ci słabsi nie mają gdzie startować i się wybijać. Zabiera im się to miejsce. Jeśli jednak zawodnik z Grand Prix mógłby jeździć w jednej czy w dwóch ligach, to ktoś może pościgać się w Anglii, Danii czy w Szwecji - dodał.
Trener jednak rozumie żużlowców, którzy biorą tyle, ile się da. - Bo sezon i kariera jest tak naprawdę krótka. Dla trenerów nie jest to jednak dobre, bo co wieczór musimy sprawdzać, czy mamy zawodnika dostępnego na drugi dzień - skomentował Kościecha.
Czytaj także:
- Skandaliczny transparent na meczu ligi polskiej
- Selekcjoner reprezentacji Polski bez ogródek - dla nich nie ma miejsca w żużlu!
To samo 24 w lidze jeśli szkolimy to naszych !!!!!!!
A najlepsza liga to chyba przez pienią Czytaj całość